Kanclerz Niemiec Angela Merkel postrzega sprawę rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego jako sprawę, którą należy zająć się w skali globalnej, a nie tylko między Niemcami a Rosją – przekazał w środę Tass.
Jak poinformowała w środę agencja prasowa Tass, kanclerz Niemiec Angela Merkel chce żeby sytuacja otrucia rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego była sprawą międzynarodową, a nie konfliktem między dwoma państwami.
Zobacz też: Rzecznik Putina: Nawalny w każdej chwili może wrócić do Rosji
„To nie jest sprawa bilateralna, ale przestępstwo, które miało miejsce na terytorium Rosji i narusza konwencję o zakazie broni chemicznej, co sprawia, że jest to również kwestia międzynarodowa” – powiedziała kanclerz w Bundestagu podczas debaty na temat budżetu federalnego na przyszły rok.
„Poczekamy na wyniki Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej, a potem omówimy niezbędną reakcję w ramach Unii Europejskiej” – zapowiedziała Merkel.
„Wezwaliśmy już Rosję i robię to dzisiaj jeszcze raz – do przeprowadzenia przejrzystego śledztwa na pełną skalę w sprawie ataku” – poinformowała, dodając, że Niemcy będą przestrzegać zasad w stosunkach z Rosją.
Zobacz też: Nawalny na razie pozostanie w Niemczech
Rosyjski polityk trafił do szpitala 20 sierpnia w Omsku na Syberii. Stracił przytomność na pokładzie samolotu, który leciał z Tomska do Moskwy. Do Niemiec został przewieziony na żądanie rodziny i był leczony w berlińskiej klinice Charite.
Niemieckie władze uważają, że istnieją „jednoznaczne dowody” na próbę otrucia opozycjonisty środkiem bojowym z grupy Nowiczok. Szef niemieckiej służby wywiadowczej BND Bruno Kahl powiedział, że wyniki specjalistycznych badań wykazały, iż Aleksiej Nawalny został otruty bardziej rozwiniętą, a zarazem mocniejszą odmianą Nowiczoka, możliwą do pozyskania tylko dzięki pomocy rosyjskich władz. 14 września laboratoria w Szwecji i we Francji potwierdziły niezależnie od siebie niemieckie ustalenia, że Aleksiejowi Nawalnemu podano środek z grupy Nowiczok. Z kolei szef oddziału ostrych zatruć szpitala ratunkowego w Omsku twierdził, że Nawalny nie został otruty, lecz wpadł w śpiączkę wynikającą z zaburzeń metabolicznych.
Zdaniem Nawalnego jego truciciele liczyli na to, że opozycjonista umrze na pokładzie samolotu lecącego z Tomska do Moskwy z powodu braku pomocy medycznej, ale życie uratował mu “łańcuch szczęśliwych przypadków” i działania nieznanych mu ludzi, którym postanowił podziękować.
Kresy.pl/Tass
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!