Premier Mateusz Morawiecki przyznał, że nowe unijne sankcje oznaczają poważne kłopoty z dostępnością oleju napędowego. Analitycy prognozują wzrost cen do 8-9 zł za litr.

Zgodnie z nowym pakietem unijnych sankcji, które wchodzą w życie z dniem 5 lutego br., zakazany będzie import tzw. paliw gotowych z Rosji. Dotyczy to oleju napędowego, benzyny i LPG. Eksperci zwracają uwagę, że oznacza to kłopot dla posiadaczy pojazdów z silnikiem diesla. Do niedawna aż 40 proc. używanego w Europie oleju napędowego pochodziło z Rosji. W przypadku Polski, w 2021 roku było to 32 proc. Tym samym, paliwo to będzie trzeba sprowadzać z innych źródeł.

W poniedziałek premier Mateusz Morawiecki powiedział, że rozmawia z szefami rządów innych państw o tym kłopocie. Przyznał, że „duże deficyty diesla w Europie” są bardzo poważnym problemem. Wyraził nadzieję, że „nasz koncern multienergetyczny poradzi sobie i z tym”.

W przypadku Polski, w 2021 roku z Rosji pochodziły aż dwie trzecie (66,5 proc.) konsumowanego diesla. 20 proc. importowano z Niemiec. Nie są znane dane za rok ubiegły. Jednak według informacji podawanych przez Orlen za Polską Organizacją Przemysłu i Handlu Naftowego, „w pierwszych trzech kwartałach 2022 r. 30 proc. gotowych paliw (benzyna, diesel, lpg) pochodziło z importu”.

W rozmowie z portalem Interia.pl Jakub Bogucki, analityk e-petrol.pl wyjaśnia, że import oleju napędowego jest trudniejszy niż w ropy. Zaznacza, że wymaga to rafinerii oraz odpowiedniej mocy produkcyjnej i przerobowej. Ponadto, „dobrze byłoby mieć małą konkurencje przy nabywaniu, a jeśli cała Unia Europejska chce wyeliminować diesla rosyjskiego, to poza Polakami zainteresowani kupnem są też Niemcy, Francuzi, Włosi i inni”.

Ponadto, wśród potencjalnych nowych rynków, na których kraje europejskie szukają diesla, są USA, państwa Bliskiego Wschodu czy Chiny.

Prognozując rozwój sytuacji, analityk nie uważa, żeby w Polsce miało brakować oleju napędowego. Przyznaje jednak, że jego cena może być bardzo wysoka.

„Myślę, że zupełnie realnym scenariuszem jest 8-9 zł, powyżej tej wartości byłbym zaskoczony, ale nie można wykluczyć takiej możliwości” – powiedział Bogucki.

Przeczytaj: Ropa najtańsza od roku, lecz paliwa nie tanieją. „Coś tu nie gra”

Już w listopadzie ubiegłego roku premier Morawiecki zwracał uwagę, że mogą wystąpić problemy dotyczące paliwa do diesla. Zaznaczał, że w niektórych krajach dochodziło do sytuacji, w których olej napędowy był reglamentowany. Twierdził zarazem, że Polska chce tego uniknąć.

Przypomnijmy, że już w październiku br. zwracaliśmy uwagę, że Polska jest największym dostawcą oleju napędowego na Ukrainę. Według danych PIE, w miesiącach styczeń-lipiec br. Polska dostarczyła na Ukrainę ponad 430 tys. ton oleju napędowego. To dwukrotnie więcej niż druga w zestawieniu Bułgaria.

Czytaj także: Wolski: diesel z Orlenu kosztuje 8 zł, bo sponsorujemy Ukraińcom darmowe paliwo do czołgów

Stany Zjednoczone, Unia Europejska, inne państwa G7 i Australia od 5 grudnia nie zezwalają swoim firmom na świadczenie usług transportowych, ubezpieczeniowych, finansowych, maklerskich i technicznych związanych z morską dostawą towarów ropę pochodzenia rosyjskiego, jeśli została ona zakupiona po cenie wyższej niż 60 dol za baryłkę. Podobny środek będzie działał w przypadku produktów ropopochodnych od 5 lutego 2023 roku.

Jak pisaliśmy, zgodnie z dekretem podpisanym pod koniec 2022 roku przez prezydenta Rosji, od lutego 2023 będzie obowiązywał zakaz dostarczania ropy i produktów ropopochodnych do państw, które wprowadzają ceny maksymalne na ropę z Rosji.

Interia.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply