Nowy projekt ustawy o ochronie ludności oraz o stanie klęski żywiołowej daje rządowi możliwość zamykania firm bez wypłacania odszkodowania – podaje Business Insider.

Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji skierował do konsultacji publicznych projekt ustawy o ochronie ludności oraz o stanie klęski żywiołowej. Odpowiada za niego wiceszef MSWiA, Maciej Wąsik.

Jak podaje portal Business Insider (BI), część zapisów projektu wzbudza kontrowersje. Dotyczy to w dużym stopniu szerokich kompetencji, które dzięki nowym przepisom zyska rząd i wojewodowie. Serwis zwraca uwagę, że „za sprawą nowej ustawy Rada Ministrów, ale też premier czy wojewoda będą mogli bowiem ograniczyć prowadzenie działalności bez wypłaty odszkodowań”. Zaznaczono, że projekt nie został skierowany na konsultacje do organizacji zrzeszających pracodawców, choć w ocenie skutków regulacji zaznaczono, że ustawa będzie miała na nich znaczący wpływ.

 

Ponadto, projekt nie przewiduje rekompensat za straty firmy spowodowane decyzjami rządu. Według obecnie obowiązujących przepisów, w razie ogłoszenia stanu klęski żywiołowej, firmy mogłyby otrzymać rekompensaty od wojewody.

„Za sprawą projektu, jeśli zostanie wprowadzony stan klęski żywiołowej, Rada Ministrów, tak jak obecnie, w drodze rozporządzenia będzie mogła zawiesić lub zakazać prowadzenia określonej działalności bądź nakazać prowadzenie innej, oddelegować pracowników do różnych prac, wprowadzić zakaz podwyższania cen bądź ustalone ceny” – pisze „BI”. W tak obowiązujących przepisach, przez klęskę żywiołową należy rozumieć katastrofę naturalną lub awarię techniczną, której skutki zagrażają życiu lub zdrowiu dużej liczby osób, mieniu w wielkich rozmiarach albo środowisku na znacznych obszarach, a pomoc i ochrona mogą być skutecznie zapewnione tylko przy zastosowaniu nadzwyczajnych środków.

Tym samym, klęską mogłaby być pandemia, ale według „Business Insider”, przykładowo także znaczący niedobór energii czy gazu. To oznaczałoby, że podobnie jak w czasie pandemii, rząd będzie mógł działać analogicznie, czyli np. zamykać sklepy, siłownie czy dyskoteki, zakazywać eksportu określonych produktów i towarów, jak wówczas preparatów do dezynfekcji. Ponieważ nie ogłoszono wówczas stanu klęski żywiołowej, skarb państwa nie musiał wypłacać przedsiębiorcom odszkodowań. Stąd, teraz muszą procesować się o nie w sądach.

Co ważne, zgodnie z projektem ustawy o ochronie ludności, w razie jej wejścia w życie moc utraci ustawa o wyrównywaniu strat majątkowych. Ponieważ obecnie nie ma planów wprowadzenia w zamian żadnego aktu prawnego, istnieje możliwość, że nie będzie istniała żadna regulacja, pozwalałaby przedsiębiorcom otrzymać rekompensaty w razie wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Jedyną opcją, według projektu ustawy, jest możliwość przyznania pracodawcy nieoprocentowanej pożyczki na wypłatę wynagrodzenia pracownikom, ale tylko w sytuacji zupełnego braku środków. W projekcie pominięto przedsiębiorców, prowadzących działalność samodzielnie, a także nie daje możliwości udzielenia pomocy na inne cele, np. okrycie bieżących kosztów.

Dyrektor Generalny w Biurze Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców, dr Marek Woch, w przesłanym do wiceministra Wąsika oraz ministra rozwoju, Waldemara Budy, stanowisku zwrócił uwagę na problem braku odszkodowań.

„Państwo nie może przerzucać kosztów zwalczania szczególnych zagrożeń na wybrane grupy społeczne, zwłaszcza na mikro, małych i średnich przedsiębiorców” – podkreślił. „Doświadczenia z pandemii pokazują, że długotrwałe ograniczenie prawa do wykonywania działalności musi być powiązane z odpowiednimi działaniami osłonowymi pozwalającymi na przetrwanie do czasu, gdy wznowienie działalności będzie możliwe. Uchylenie ustawy o wyrównywaniu strat majątkowych przy jednoczesnym braku analogicznych rozwiązań w projekcie doprowadzi do nieuzasadnionego pogorszenia sytuacji przedsiębiorców”.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Zdaniem rzecznika MŚP, uprawnienie do ograniczenia działalności należy powiązać z obowiązkiem wsparcia dla tych podmiotów. W przeciwnym wypadku, każdorazowo będą potrzebne specustawy.

Według MSWiA, pandemia koronawirusa i kryzys uchodźcy pokazały, że nie ma mechanizmów systemowego podniesienia gotowości organów administracji publicznej w przypadku wystąpienia sytuacji kryzysowej, które nie wymagają wprowadzenia stanów nadzwyczajnych.

Obecnie, zgodnie z konstytucją, w Polsce są trzy stany nadzwyczajne: wojenny, wyjątkowy lub klęski żywiołowej. Projekt ustawy proponuje trzy nowe, mniej nadzwyczajne stany: pogotowia, zagrożenia i wspomniany stan klęski żywiołowej. Stan pogotowia będzie oznaczał podniesienie gotowości organów administracji publicznej do realizacji zadań z zakresu ochrony ludności, np. poprzez wydłużenie czasu pracy urzędów czy wprowadzenie dyżurów.

W opinii „BI”, dla firm groźniejszy będzie stan zagrożenia, gdyż wówczas administracji publiczna będzie musiała podjąć dodatkowe działania oraz wprowadzić ograniczenia, zakazy i nakazy. Możliwe będzie wydawanie wiążących poleceń przez premiera, ministra spraw wewnętrznych czy wojewodę m.in. samorządom i przedsiębiorcom. Polecenia te musiałyby być wykonywane natychmiastowo, bez konieczności ich uzasadnienia i bez możliwości odwołania się. Zdaniem części prawników, taki stan prawny w praktyce mógłby prowadzić do ograniczania praw i wolności obywatelskich.

W opinii byłej minister cyfryzacji, Anny Streżyńskiej, projekt to uporządkowanie podstaw prawnych wszystkich wątpliwych prawnie decyzji pandemicznych i przygotowanie gruntu pod podobne decyzje w przyszłości.

Czytaj także: „Rzeczpospolita”: Polska musi liczyć się z falą pozwów

businessinsider.com.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply