W rozmowie z portalem Kresy.pl generał Waldemar Skrzypczak wyjaśnia czego jego zdaniem potrzebuje polska armia, żeby być przygotowanym na ewentualność konfliktu zbrojnego.

Generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych zwraca w swoich wypowiedziach uwagę na słabość polskiej armii i jej nieprzygotowanie do ewentualnego konfliktu zbrojnego, m.in. z Rosją. Portal Kresy.pl zapytał go, czego dokładnie potrzebujemy, by być przygotowanymi.

W rozmowie generał Skrzypczak podkreśla, że Polsce brakuje przede wszystkim systemu obrony powietrznej. – Mówimy o tym od kilkunastu lat. Wszyscy o tym wiedzą, mówią o tym kolejni prezydenci, politycy.

Zwraca uwagę, że o amerykańskich systemach obrony powietrznej Patriot mówi się w Polsce już od 15 lat. – Przez ten czas one się tak zestarzały, że w tej chwili nie poradzą sobie z nowymi, rosyjskimi rakietami manewrującymi R-500 [zdaniem części ekspertów chodzi o rakietę manewrującą dalekiego zasięgu 3M-14 systemu Kalibr, odpalaną z wyrzutni systemu Iskander – red.] i rakietami Iskander-M. Te rakiety są dziś poza możliwościami pocisków systemu Patriot uważa gen. Skrzypczak.

Przeczytaj: Eksperci: system Patriot zawiódł w Arabii Saudyjskiej

Czytaj również: Szef MON: Uzyskaliśmy niższą cenę i szybszy termin dostawy systemu Patriot

Generał zaznacza, że według ogólnych szacunków do strącenia jednej rakiety balistycznej potrzeba dwóch rakiet przeciwlotniczych. Wówczas prawdopodobieństwo trafienia sięga 90 procent. Jednak w przypadku najnowszych rosyjskich systemów rakiet uderzeniowych, manewrujących czy rakiet systemu Iskander-M, sytuacja wygląda inaczej. -One są wyposażone w systemy zakłócające rakietową obronę powietrzną, w związku z czym skuteczność spada do poziomu około 50 proc.

Stąd, zdaniem byłego dowódcy Wojsk Lądowych,  skuteczny system obrony przeciwpowietrznej musi być wielowarstwowy. Zaznacza, że w rosyjskiej doktrynie wojskowej najpierw wykonuje się uderzenie systemami rakietowymi i siłami powietrznymi. Dopiero po tym do akcji wchodzą siły lądowe. Ponadto, Rosjanie dysponują potencjałem rakietowym mobilnym i morskim. – Mogą nas atakować nie tylko z wyrzutni stacjonarnych, ale również mobilnych i morskich. A nie wiadomo, czy nie mają też innych systemów, np. odpalanych z satelity. Nie wiemy tego, bo nie potrafimy tego wykryć, a coraz więcej się o tym mówi.

Zwalczanie potencjału pancernego

Po drugie, generał Skrzypczak zwraca uwagę na możliwości zwalczania potencjału pancernego. Krótko mówiąc – czołgów i pojazdów opancerzonych. Jest to szczególnie wyraźnie widoczne w kontekście Rosji, która dysponuje „przytłaczającym potencjałem pancernym”. – Większym, niż ten który ma cała Europa Zachodnia, Środkowa i Wschodnia razem – zaznacza. – My nie mamy po pierwsze potencjału ilościowego, a po drugie, co podkreślam, jakościowego. Rosjanie właśnie jakościowo modernizują swoje siły zbrojne i pod tym względem wyprzedzili nas absolutnie. Nasza modernizacja jest bardzo uboga, bo nie mamy technologii, które znacząco poprawiłyby nasze możliwości.

Kolejnym problemem jest kwestia możliwości zwalczania broni pancernej przeciwnika. – Nie mamy nowoczesnych systemów przeciwpancernych. Te które mamy, mają już po 20 lat. Poza tym, one nie są modernizowane. Przykładem są systemy Spike, które posiadamy – one już są mocno podstarzałe, a poza tym, nie mamy ich w wystarczającej ilości.

Gen. Skrzypczak zaznacza, że polska armia nie jest wyposażona w sprzęt najnowszych, innowacyjnych technologii. – Powinniśmy takimi dysponować – a powinien je dostarczać nasz przemysł, nasz potencjał naukowo-wojskowy.

Obrona wybrzeża i skuteczne rozpoznanie

Generał zwraca również uwagę na potrzebę zdolności do obrony polskiego wybrzeża – w tym na zły stan polskiej Marynarki Wojennej. – Ona jest dziś niezdolna do tego, żeby obronić polskie wybrzeże morskie. Mamy wielkie, pacyficzne i atlantyckie ambicje, a nie mamy sprzętu i środków do obrony polskiego wybrzeża. Nadbrzeżny Dywizjon Rakietowy to za mało.

Przeczytaj: Bałtyckie kły i kwestia norweska

Były dowódca wojsk lądowych zwraca też uwagę na inny aspekt, związany z kwestią skutecznej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej:

– Przede wszystkim, trzeba mieć zdolności do tego, by móc obserwować i śledzić to, gdzie są zlokalizowane te środki bojowe, które mogą nam zagrażać. Czyli mieć rozpoznanie agenturalne oraz satelitarne, które będzie pozwalało na identyfikowanie pozycji tych obiektów, które mogą nam zagrażać. Także tego, gdzie i jak się przemieszczają.

Zaznacza, że potrzebne są także odpowiednie środki rażenia, zdolne do uderzania w takie obiekty, zanim te zaatakują Polskę. Generał podkreśla, że konieczna jest zdolność do zwalczania ich na trasie przelotu. – W przypadku pocisków manewrujących konieczne są środki obronne średniego zasięgu. W przypadku rakiet balistycznych – dalekiego zasięgu. Ale w tej chwili, moim zdaniem, nie ma na świecie takich rakiet, które mogłyby zwalczać Iskandery-M, mające takie zdolności manewrowe, że potrzeba by wystrzelić 4-5 rakiet Patriot, żeby osiągnąć poziom 90 proc. prawdopodobieństwa zestrzelenia.

Przeczytaj: Gen. Skrzypczak o cenie za Patrioty: Amerykanie wiedzą, że Polacy są politycznie zdeterminowani, by je kupić

Były dowódca Wojsk Lądowych przypomina też, że każda taka przeciwrakieta ma swoją cenę. – To są ogromne koszty, zwalające z nóg. Ale na coś trzeba się zdecydować.

Przeczytaj: Gen Skrzypczak: Atak Rosji na Polskę? A tam, pieprzenie… Po co? [+VIDEO]

Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Gaetano
    Gaetano :

    “Wielkie, pacyficzne i atlantyckie ambicje” – ależ skąd, generale, raczej prometejskie. To jakaś czcza, nawiedzona paplanina patologicznego mitomana.
    Natychmiast rozpocząć negocjacje z żabojadami w/s dwóch Mistrali. Jak nie ma rakiet do zwalczania Iskanderów-M, a u nas trwają negocjacje nad Patriotami, to, żeby przeciwrakiety były w miarę skuteczne, należy zamówić 4-5 razy więcej tego przestarzałego złomu. Hegemon się ucieszy. Odtrąbić sukces; dać na czerwony pasek w tv. Jeśli nie ma pieniędzy to trudno. Wydobyć od podatnika kasę i przekonać czarnego luda, że są naprawdę potrzebne. Już oni wiedzą, jak to zrobić. Dodatkowo, należałoby w końcu zrobić coś z tymi nieszczęsnymi systemami satelitarnymi, wszak pod tym względem to istne zacofanie. Dlaczego nie wystrzelić na orbitę kilka takich? Zrobić kampanię, przekonać i wysupłać następnie od podatnika grubą kasę.
    Uzbrojona i silna armia jest konieczna, ale rozsądku tutaj próżno szukać.
    A rzeczywisty wróg, dozbrajany niemal za darmo przez ussmańskiego gada, czyha sobie za naszą płd-wsch. granicą.