Mieszkańcy gminy Horodło walczą z Ukraińcami, którzy w oczekiwaniu na przekroczenie granicy załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne na działkach okolicznych mieszkańców – pisze portal WP.pl.

Portal „Wirtualna Polska” opisał we wtorek sytuację w gminie Horodło w woj. lubelskim, której mieszkańcy „walczą z Ukraińcami, którzy w oczekiwaniu na przekroczenie granicy załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne na działkach okolicznych mieszkańców”.

Sprawa dotyczy przejścia granicznego w Zosinie (gm. Horodło), z którego korzystają przyjeżdżający do Polski, do pracy i na zakupy, Ukraińcy. Jak mówi w rozmowie z WP.pl wójt gminy Horodło, Krzysztof Bożek, początkowo mieszkańcy cieszyli się z przejścia granicznego. – Ale teraz to ogromny problem – dodaje.

 

Wójt wyjaśnia, że zgodnie z przepisami Ukraińcy, którzy chcą wywieźć z Polski zakupione u nas towary bez płacenia cła, muszą przebywać na polskim terytorium przez 24 godziny. Ponieważ nie opłaca im się wynajmowanie noclegów, koczują przez ten czas w samochodach. Zatrzymują się także w miejscowych uliczkach, w pobliżu domów mieszkalnych, przy okazji załatwiając swoje potrzeby wręcz pod oknami mieszkańców, nie korzystając z ustawionych specjalnie toalet.

Ponadto, w tym czasie przepakowują też kupione w Polsce towary, a zbiorcze opakowania, kartony czy folię porzucają na chodnikach i w zaułkach – tam, gdzie akurat są. Odjeżdżając, „zostawiają po sobie dywan śmieci”.

„Takie rzeczy to jeszcze się posprząta. Ale najgorsze, że nie korzystają z toalet, które postawiliśmy” – powiedział wójt. Przyznał, że żal mu osób, które kilka razy w tygodniu muszą po Ukraińcach posprzątać.

Najbardziej uciążliwe jest to latem. Jeden z mieszkańców gminy powiedział WP.pl, że żona zabrania mu wówczas otwierać okna, bo na zewnątrz panuje „smród taki, że szczypie w oczy”.

„Można sobie wyobrazić, co zostawia po sobie pięć osób, które koczują cały dzień, a w tym czasie jedzą i piją” – mówi pan Jan. „Co rusz muszę brać łopatę i zbierać to, co po sobie zostawili”.

Dodaje, że ludzie boją się, że w czasie upałów taka sytuacja może doprowadzić do rozprzestrzenienia się jakichś chorób. Również wójt Bożek przyznaje, że „latem nie da się oddychać”.

Żeby rozwiązać problem, gmina zainwestowała w przenośne toalety, ale i to nie pomogło, gdyż Ukraińcy nie kwapią się do korzystania z nich.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
 

„Ciąg pasa DK nr 74 to jedna wielka przydrożna toaleta. Wychodzą z samochodu i załatwiają, co trzeba” – mówi bezradnie wójt. Przyznaje, że „wygląda to strasznie” i od dawna z tym walczy, ale jego zdaniem poza mieszkańcami gminy najwyraźniej nikomu to nie przeszkadza. Bożek próbował interweniować u władz wojewódzkich i tych odpowiedzialnych za przejście graniczne. Usłyszał jednak, że to on odpowiada za sprzątanie w swojej gminie. Zaznacza jednak, że mieszkańcy gm. Horodło muszą za to dwa razy płacić: „Mają brudno pod domami i to z ich podatków środki idą na sprzątanie”.

Miesiąc temu przytaczaliśmy relację „Gazety Wrocławskiej”, która opisała sprawę z Muchoboru Małego, osiedla w zachodniej części Wrocławia, gdzie nowy właściciel jednego z domów jednorodzinnych zamienił go w ubiegłym roku na hotel pracowniczy dla obcokrajowców. Mieszka w nim zwykle 30 osób, głównie Ukraińców. Lokalny portal opisuje, jak codziennością stały się libacje, awantury czy pijani ludzie wchodzący na inne posesje. Jedna z mieszkanek okolicy skarżyła się, że obiektu w zasadzie nikt nie pilnuje, a często dochodzi tam do konfliktów między lokatorami, np. Gruzinami i Ukraińcami. Mieszkańcy obawiają się o swoje bezpieczeństwo, zawiadamiają instytucje i służby, które są bezradne.

Ukraiński portal „Europejska Prawda” pisał jakiś czas temu, że według różnych szacunków, w liczącym blisko 650 tys. mieszkańców Wrocławia mieszka od 50 do nawet 100 tys. Ukraińców. Przypomnijmy, że już dwa lata temu lokalne media pisały, że co dziesiąty mieszkaniec miasta jest Ukraińcem.

wp.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply