Wrocław: ukraiński hotel pracowniczy zmienił życie sąsiadów w koszmar

Nowy właściciel domu na jednym z wrocławskich osiedli zamienił go w hotel pracowniczy dla obcokrajowców, głównie z Ukrainy. Lokalny portal opisuje, jak codziennością stały się libacje, awantury czy pijani ludzie wchodzący na inne posesje. Mieszkańcy obawiają się o swoje bezpieczeństwo, zawiadamiają instytucje i służby, które są bezradne.

Portal „Gazeta Wrocławska” opisuje sprawę z Muchoboru Małego, osiedla w zachodniej części Wrocławia, gdzie nowy właściciel jednego z domów jednorodzinnych zamienił go w ubiegłym roku na hotel pracowniczy. Mieszka w nim zwykle 30 osób, głównie Ukraińców. Gazeta pisze, że to „zburzyło spokój dotychczasowych mieszkańców małej ulicy”. Sam właściciel budynku nie mieszka w nim.

Według „Gazety Wrocławskiej”, codziennością mieszkańców okolicy hotelu pracowniczego dla Ukraińców stały się „libacje alkoholowe, głośne nocne imprezy, spacery półnagich mężczyzn po ulicy i wchodzenie przez nich na sąsiednie posesje”. Wchodzący ludziom wieczorami na podwórka pijani obcokrajowcy, z którymi dodatkowo trudno się porozumieć, wzbudzają w mieszkańcach poczucie zagrożenia.

Skarżono się też na dodatkowe samochody zastawiające wjazdy do innych posesji, a także na nadmiar śmieci, które nie mieszczą się w pojemniku i są wyrzucane przez mieszkańców hotelu pracowniczego na ulicę lub do kubłów sąsiadów. Co więcej, budynek ma zostać rozbudowany, żeby pomieścić jeszcze więcej lokatorów – to jeszcze bardziej niepokoi sąsiedztwo.

Przeczytaj: Dolny Śląsk: w tej miejscowości Ukraińców jest już więcej niż Polaków

Jednak z mieszkanek okolicy skarży się, że obiektu w zasadzie nikt nie pilnuje, a często dochodzi tam do konfliktów między lokatorami, np. Gruzinami i Ukraińcami. Ludzie zaczęli zwracać się do różnych instytucji, w tym na policję, do straży miejskiej czy urzędu miasta.

Gazeta cytuje Waldemara Forysiaka z wrocławskiej straży miejskiej, który potwierdza, że wiele zgłoszeń napływało szczególnie w pierwszej połowie tego roku. Wówczas strażnicy „przeprowadzili rozmowy prewencyjne z najemcami”. Wtedy było ich około 25. Ponadto, w lutym br. przeprowadzono tam wspólnie z policją kontrolę, która żadnych nieprawidłowości nie wykazała.

Po marcowej interwencji strażników miejskich uprzątnięto okoliczny teren, natomiast pod koniec czerwca funkcjonariusze przeprowadzili kompleksową kontrolę całego budynku m.in. pod kątem czystości. Jak podaje „Gazeta Wrocławska”, nie stwierdzono nieprawidłowości. W dniu 13 grudnia, w wyniku interwencji portalu GazetaWroclawska.pl, kontrolę przeprowadził strażnik osiedla, ale tym razem również niczego nie wykazano.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
 

Rzecznik wrocławskiej straży miejskiej przyznaje, że obecność takiego obiektu może wiązać się z uciążliwościami, ale dodaje, że ostatnio zgłoszeń nie było, a funkcjonariusze starają się okolicę kontrolować – również wieczorami. Ma to znaczenie, gdyż strażnikom sugerowano, że takie kontrole powinno się raczej prowadzić wieczorem, a nie przed południem, gdy najemcy są w pracy.

Jednocześnie okazuje się, że sprawa jest zupełnie nieznana w departamencie spraw społecznych wrocławskiego urzędu miasta. Tak twierdzi jego dyrektor, który uważa, że jeśli łamane jest prawo, to powinno to zostać zgłoszone „do właściwych organów”. Zapewnia zarazem, że miasto prowadzi „różne działania integrujące obcokrajowców”.

Ukraiński portal „Europejska Prawda” pisał jakiś czas temu, że według różnych szacunków, w liczącym blisko 650 tys. mieszkańców Wrocławia mieszka od 50 do nawet 100 tys. Ukraińców. Przypomnijmy, że już dwa lata temu lokalne media pisały, że co dziesiąty mieszkaniec miasta jest Ukraińcem.

Przeczytaj także: Jak i dlaczego Wrocław staje się „Małym Kijowem” – reportaż znanego ukraińskiego portalu

Zobacz: Bugajski: Wrocław odczuwa skutki ukraińskiej migracji

gazetawroclawska.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jaro7
    jaro7 :

    Policja we Wrocławiu to co potrafi pokazali ostatnio,kiedy porozbierali do naga uczestniczę Marszu Niepodległości czy jak spacyfikowali tenże Marsz,o Stachowiaku nie wspominając.Do Międlara potrafią wejść z długą bronia(drobna chłopina),dobrze że na wyposażeniu czołgów nie mają,a tu udają że jest ok.Pewnie mieszkańcy mają omamy słuchowo-wzrokowe.oO władzach tego miasta szkoda pisać.