Debata w brytyjskim parlamencie odbędzie się 5 września. Ponad 4 miliony osób podpisało się petycją wzywającą do przeprowadzenia drugiego referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w UE.

Parlamentarna komisja ds. petycji podała, że Izba Gmin nie podejmie jednak decyzji w sprawie ewentualnej powtórki głosowania, w którym 52 proc. Brytyjczyków opowiedziało się za Brexitem. Powodem zainicjowania dyskusji była bardzo duża liczba sygnatariuszy. Komisja zaznaczyła jednak, że nie popiera apelu o drugie referendum. Drugie głosowanie wykluczyła także Theresa May, która od środy ma zastąpić Davida Camerona na stanowisku premiera Wielkiej Brytanii.

Przed referendum w sieci zamieszczono petycję, która wzywała rząd do przeprowadzenia kolejnego referendum, jeśli poparcie dla jednej z opcji nie przekroczy 60 proc., przy frekwencji poniżej 75 proc.

Guardian / PAP / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. marcink
    marcink :

    Myślę, że referendum zostanie powtórzone i WB zostanie w UE, gdyż jak widać partie antyunijne są tak antyunijne, że nie przewidziały co robić jak już się uda i można z tej unii wyjść. Żałosne.

  2. rawen
    rawen :

    ===== 1 lipca Theresa May została nową przewodniczącą brytyjskiej Partii Konserwatywnej i tym samym osobą, która zastąpi Davida Camerona na stanowisku premiera Wielkiej Brytanii. W przemówieniu wygłoszonym przed gmachem parlamentu kilkanaście minut po uzyskaniu nominacji May ucięła popularne w mediach spekulacje, że Wielka Brytania jednak nie wystąpi z Unii Europejskiej, bo po referendum w sprawie Brexitu Brytyjczycy „ocknęli się” i przerażeni własną decyzją, będą się z niej chcieli wycofa. – Brexit to Brexit – i uczynimy z niego sukces. – powiedziała May. =====
    Brytyjski profesor wylicza, jakie straty przynosi członkostwo w UE. Kwoty są zatrważające
    Prof. Patrick Minford z Cardiff Business School napisał książkę pt. „Czy Brytania powinna opuścić UE?”. Wylicza w niej, że dalsze członkostwo Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej będzie kosztowało jego kraj utratę co najmniej 13 procent PKB rocznie. Roczne straty Polski wynoszą natomiast 4 razy więcej niż kwota unijnych dotacji.
    Koszty wynikają z regulacji tworzonych w Brukseli: opartej na protekcjonizmie i interwencjonizmie polityki gospodarczej, która uderza w podatników i przedsiębiorców. Same wpłaty netto do Unii ze strony Wielkiej Brytanii wynoszą 0,5 procent PKB.
    Prof. Minford przeprowadził dokładne wyliczenia dotyczące członkostwa Wielkiej Brytanii w UE: unijna polityka protekcjonizmu (taryfy celne) oraz Wspólna Polityka Rolna kosztują brytyjską gospodarkę 4 procent PKB, czyli 2850 GBP na gospodarstwo domowe; unijne regulacje (w tym przede wszystkim w energetyce i finansach) kosztują brytyjską gospodarkę 6 procent PKB, czyli 4275 GBP na gospodarstwo domowe. Ponadto zwalniają wzrost PKB o 0,5 procent rocznie; większa integracja z Unią, w tym przede wszystkim przyjęcie euro oznaczałoby dla Wielkiej Brytanii zagrożenie dla stabilności gospodarczej. Już teraz transfery stymulacyjne mają wartość 2 procent PKB.
    Profesor ocenia, że łącznie na dalszym członkostwie w Unii każde brytyjskie gospodarstwo domowe będzie traciło 9265 GBP rocznie. Jeżeli w Polsce straty są podobne, oznacza to, że z powodu członkostwa w Unii Europejskiej nasz kraj traci 234 mld zł rocznie (to cztery razy więcej niż wynoszą roczne unijne dotacje dla Polski), czyli każde gospodarstwo domowe traci co roku 17,3 tys. zł.
    PS.
    Jak należało oczekiwać najbardziej pro-unijne jest polskojęzyczne społeczeństwo III RP z 72% poparciem. No cóż potwierdza to tylko fakt kolonialnej mentalności białych murzynów z pokolenia JP2. Możliwość swobodnego dostępu do europejskich zmywaków i burdeli jest wszystkim o czym może marzyć „młody wykształcony” z III RP. W końcu jacy przywódcy i „autorytety moralne”, takie i są rezultaty „formowania” młodego pokolenia. Jeszcze raz warto podkreślić prawdziwość sentencji, że „po owocach ich poznacie”. Poznają oczywiście tylko ci, którzy zdobędą się na wysiłek samodzielnego myślenia. Sytuacja zaszła już tak daleko, że doprawdy niewiele trzeba inteligencji, by prawidłowo ją ocenić. Niestety, jak na razie społeczeństwo III RP nie wykazuje aktywności intelektualnej.