Blisko 130 brytyjskich parlamentarzystów, w tym byli ministrowie z Partii Konserwatywnej, zaapelowało do premiera Borisa Johnsona, żeby nałożył na Izrael sankcje gospodarcze, jeśli nowy izraelski rząd koalicyjny Benjamina Netanjahu zdecyduje się na aneksję części Zachodniego Brzegu – podaje „The Guardian”.
Jak poinformował w piątek brytyjski dziennik „The Guardian” list, pod którym podpisali się m.in. były szef Torysów i minister w rządach Margaret Thatcher i Johna Majora oraz Andrew Mitchell, były minister ds. rozwoju międzynarodowego, stwierdza, że aneksja części Zachodniego Brzegu Jordanu przez Izrael byłaby nielegalna z perspektywy prawa międzynarodowego.
Pismo zostało też podpisane przez dyplomatów, a także prominentnych działaczy na rzecz przeciwdziałania antysemityzmowi z Partii Pracy. Zwracają uwagę, że Wielka Brytania nie wahała się nałożyć sankcji na Rosję po aneksji Krymu. Twierdzą, że jakikolwiek ruch Izraela w kierunku aneksji wymagałby podobnej odpowiedzi.
List podpisał też Crispin Blunt, były przewodniczący komitetu spraw zagranicznych, którego zdaniem sprawa ta jest poważnym testem dla Wielkiej Brytanii. Swoje podpisy złożyło też m.in. dwóch czołowych parlamentarzystów Partii Pracy, Stephen Kinnock i Seema Malhotra. Z kolei Lisa Nandy, inna laburzystka odpowiedzialna za sprawy zagraniczne w partii, zwróciła się na piśmie do szefa brytyjskiej dyplomacji, Dominica Raaba, żeby sprzeciwił się planom aneksji.
Wielka Brytania dołączyła w tym tygodniu do dyplomatycznego démarche wystosowanego przez 10 dyplomatów podczas wideokonferencji, ostrzegając MSZ Izraela, by nie podejmować aneksji. „The Guardian” zaznacza jednak, że nałożenie sankcji, w przeciwieństwie do potępienia działań Izraela, byłoby wydarzeniem bez precedensu.
PRZECZYTAJ: 11 krajów Unii Europejskiej potępiło Izrael za plany aneksji części Autonomii Palestyny
Gazeta pisze, że inicjatywę ws. listu zorganizowała Rada na rzecz Zrozumienia Arabsko-Brytyjskiego (Caabu). Wyrażono w nim oburzenie z powodu planów nowego izraelskiego rządu dotyczących aneksji części Zachodniego Brzegu Jordanu, okupowanych przez Izrael od 1967 roku. Zaznaczono, że taki krok byłby „śmiertelnych ciosem w szanse na pokój między Izraelczykami i Palestyńczykami”, oparty na tzw. rozwiązaniu dwupaństwowym. W liście zarzucono też izraelskiemu rządowy, że wykorzystuje pandemię COVID-19 jako rodzaj przykrywki „dla realizacji swoich skandalicznych planów”.
„Bardzo ważne jest, aby Wielka Brytania zrobiła wszystko, co w jej mocy, aby temu zapobiec” – napisano w dokumencie. „Nasz rząd oświadczył, że jakakolwiek aneksja <<nie może pozostać bez odpowiedzi>>. Teraz rząd musi publicznie dać Izraelowi do zrozumienia, że wszelka aneksja pociągnie za sobą ciężkie konsekwencje, w tym sankcje. Słowa to za mało: premier Netanjahu zignorował nasze słowa. Musimy zapobiec temu, by jego rząd ustanowił ten alarmująco niebezpieczny precedens w sferze relacji międzynarodowych”.
We wrześniu ub. roku Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Włochy i Hiszpania wspólnie ostrzegły, że wszelka jednostronna aneksją jakiejkolwiek części Zachodniego Brzegu byłaby „poważnym złamaniem prawa międzynarodowego”.
„The Guardian” podaje, że izraelska ambasada w Londynie została poproszona o skomentowanie sprawy, ale do czasu publikacji nie odpowiedziała.
Blisko dwa tygodnie temu Netanjahu osiągnął porozumienie koalicyjne ze swoim głównym rywalem Bennym Gantzem. Pozwala ono Netanjahu przedstawić plan aneksji rządowi i parlamentowi w celu szybkiego zatwierdzenia.
W niedzielę w rozmowie online z grupą protestanckich zwolenników Izraela Netanjahu przypomniał, że tzw. plan pokojowy Donalda Trumpa dla Palestyny przewiduje przekazanie Izraelowi dziesiątek żydowskich osiedli na Zachodnim Brzegu, a także Doliny Jordanu. Jak pisaliśmy, izraelski premier wyraził przekonanie, że plan Trumpa zostanie tego lata zrealizowany. „Jestem przekonany, że za kilka miesięcy ta obietnica zostanie dotrzymana i że będziemy mogli świętować kolejny historyczny moment w historii syjonizmu” – powiedział Netanjahu.
Według agencji AP Netanjahu i jego „twardogłowe” zaplecze dąży do zrealizowania swoich planów przed wyborami prezydenckimi w USA, dopóki prezydentem Stanów Zjednoczonych pozostaje Donald Trump. Zdaniem agencji aneksja palestyńskich ziem byłaby popularna wśród jego elektoratu. Z kolei pod koniec stycznia Netanjahu wyraźnie forsował plan aneksji części Zachodniego Brzegu, dążąc do szybkiego przyjęcia planów przez ówczesny rząd.
Wcześniej informowaliśmy, że Sekretarz Stanu USA Mike Pompeo powiedział, że ostateczna decyzja ws. anektowania znacznej części palestyńskiego Zachodniego Brzegu Jordanu należy do władz Izraela. Kwestia aneksji została ujęta w ramach porozumienia ws. utworzenia nowego izraelskiego rządu.
Przypomnijmy, że „Plan pokojowy” zaproponowany przez administrację Trumpa zakłada powstanie „państwa palestyńskiego” w formie niewielskich enklaw położonych na terytorium kontrolowanym przez Izrael. Palestyńczycy mieliby dostać perspektywę uznania swojego państwa ze stolicą na przedmieściach Jerozolimy. Plan zakłada aneksję nielegalnych osiedli żydowskich na Zachodnim Brzegu Jordanu przez Izrael, aneksji większość dróg, zasobów wody, terenów rolnych i pasa wzdłuż granicy z Jordanią. „Państwo palestyńskie” nie posiadałoby także własnych sił zbrojnych. Plan został oceniony „bardzo dobrze” przez szefa polskiej dyplomacji.
Przedstawione przez Trumpa porozumienie zostało szybko odrzucone przez Hamas oraz Palestyński Islamski Dżihad. Podobnie uczyniły władze Autonomii Palestyńskiej. Prezydent Mahmud Abbas nazwał plan „nonsensem” i zapowiedział, że Palestyńczycy nie poddadzą się i będą sprzeciwiać się „pokojowymi środkami”.
theguardian.com / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!