Paweł Szefernaker, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, podczas środowej rozmowy w “Gościu Wydarzeń”, że Polska przedstawi Ukrainie wszystkie dowody związane z wybuchem w Przewodowie.

W środowym “Gościu Wydarzeń” Paweł Szefernaker, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji poinformował, wszystkie dowody związane z wybuchem w Przewodowie zostaną przedstawione Ukrainie.

“Wszystko wskazuje na to, że nie był to zamierzony atak. Wiele wskazuje także na to, że była to rakieta ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Jeśli pojawiają się wątpliwości, to trzeba je wyjaśniać. Śledztwo jeszcze trwa” – poinformował. Zaznaczył też, że “tego zdarzenia nie byłoby, gdyby nie agresja Rosji na Ukrainę”.

Sekretarz Stanu został zapytany także o ukraińskie żądanie w sprawie dopuszczenia ich służb do miejsca wybuchu.

“Wszystkie dowody zostaną przedstawione stronie ukraińskiej. Jestem przekonany, że dojdziemy do wspólnego porozumienia” – poinformował. Dodał też, że kwestia dopuszczenia ukraińskich służb zostanie wyjaśniona w rozmowach bilateralnych.

Jak pisaliśmy, w środę prezydent Andrzej Duda powiedział, że na terytorium Polski, blisko granicy z Ukrainą, spadła najprawdopodobniej rakieta rosyjskiej produkcji wystrzelona przez ukraiński system obrony powietrznej S-300. Zaznaczył, że nie można tu mówić o celowym ataku na Polskę i najprawdopodobniej był to nieszczęśliwy wypadek. Usprawiedliwiał przy tym stronę ukraińską i mówił, że wina jest po stronie Rosji.

Czytaj także: Wybuch w Przewodowie przy granicy z Ukrainą. Służby nie podają przyczyn

Tego samego dnia sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, Ołeksij Daniłow, oświadczył, że Ukraina oczekuje od Polski niezwłocznego dopuszczenia do miejsca wybuchu w Przewodowie przedstawicieli ukraińskiego resortu obrony i pograniczników oraz podania informacji, na podstawie których strona polska mówi o upadku ukraińskiej rakiety ziemia-powietrze. Jak twierdził, Ukraina ma dowody na obecność „rosyjskiego śladu” w tej sprawie.

Jak pisaliśmy, doradca Biura Prezydenta Ukrainy Ołeksij Arestowycz jeszcze we wtorek wieczorem, komentując wybuch w Przewodowie, nie wykluczał, że faktycznie mogła tam spaść ukraińska rakieta ziemia-powietrze systemu S-300. Jego zdaniem, nie miałoby to jednak znaczenia, bo Ukraińcy bronili się przed wielkim rosyjskim atakiem.

Przeczytaj: Arestowycz: Władze Polski zdecydowały się uznać Rzeź Wołyńską za „zamkniętą kartę” [+VIDEO]

Z kolei główny doradca szefa kancelarii prezydenta Ukrainy, Mychajło Podolak, otwarcie twierdził, że doszło do celowego ataku Rosji na polskie terytorium. W środę rano, już po pojawieniu się informacji zaprzeczających wersji o upadku rosyjskiej rakiety i wskazujących, że prawdopodobnie był to pocisk z ukraińskiego systemu obrony powietrznej, Podolak zamieścił kolejny wpis. Twierdził w nim, że pełna odpowiedzialność i tak spoczywa na Rosji. W nocy sprawę skomentował na Twitterze również ukraiński minister obrony, Ołeksij Reznikow. Sugerował, że na polskie terytorium spadł rosyjski pocisk rakietowy, twierdząc, że Ukraina ostrzegała przed taką możliwością. Wezwał Zachód do podjęcia w tej sytuacji zdecydowanych działań.

Kresy.pl/Polsat

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply