Transformacja polskiej energetyki staje się coraz bardziej paląca i nie wynika tylko z kwestii klimatycznych, ale również z powodu jej wieku – oświadczył minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka. Podkreślił, że w ciągu 20 lat trzeba będzie wyłączyć ok. 70 proc. bloków.
Szef resortu środowiska podsumowywał w rozmowie z PAP rok 2020. Zaznaczył, że był to okres bardzo ważny dla ministerstwa. “Był to pierwszy pełny rok działania resortu klimatu, a później resortu klimatu i środowiska. Zebranie kompetencji w jednym miejscu pozwoliło uruchomić prace nad transformacją polskiej energetyki, która w następnych latach będzie przebiegać wielotorowo” – podkreślił Kurtyka.
Wyraził opinię, że kluczową sprawą było przygotowanie projektu “Polityki energetycznej Polski do 2040 r.”. Przewiduje on m.in. wycofanie do 2030 r. węgla z użycia w ciepłownictwie indywidualnym w miastach, zaś do 2040 r. na obszarach wiejskich. W 2040 r. w zależności od cen CO2 z węgla kamiennego ma powstawać 11-28 proc. energii elektrycznej. Założenia projektu przewidują też budowę w Polsce elektrowni atomowych oraz istotne zwiększenie udziału odnawialnych źródeł energii np. w morskich farmach wiatrowych.
“PEP2040 uwzględnia nowe uwarunkowania związane z wyzwaniami polityki klimatycznej, sprawiedliwiej transformacji, ochrony powietrza, ale także pandemii COVID-19. Będzie się na to składać kilkanaście aktów prawnych w tym m.in. ustawa offshorowa, która powinna zacząć obowiązywać od wiosny 2021 roku” – dodał minister.
Minister przypomniał, że w ciągu roku udało się także podpisać kilka sektorowych porozumień z branżą ws. promocji fotowoltaiki, biogazu oraz wodoru. W październiku z polskiej inicjatywy podpisano także “Deklarację Bałtycką na rzecz Morskiej Energetyki Wiatrowej”. Oprócz Polski, poparły ją Litwa, Łotwa, Estonia, Niemcy, Dania, Szwecja, Finlandia. Swoją aprobatę wyraziła także Komisja Europejska.
“Wchodzimy w okres, kiedy transformacja polskiego systemu energetycznego staje się coraz bardziej paląca. 70 proc. naszych bloków energetycznych ma powyżej 30 lat i w ciągu dwóch dekad trzeba będzie je zastąpić. Musimy podjąć ten wysiłek nie tylko ze względów na politykę klimatyczną, ale głównie z powodu ich starości” – zaznaczył Kurtyka.
Podkreślił, że wspomniana transformacja będzie kosztować setki miliardów złotych. Blisko 60 mld zł trafi w ciągu dekady do regionów, które są teraz najbardziej uzależnione od węgla.
Państwa UE zgodziły się pod koniec 2020 roku podnieść swój cel redukcji CO2 do 2030 r. o 55 proc. z 40 proc. PAP zapytała ministra, czy Polsce uda się go zrealizować oraz czy wywiążemy się z planu na 2020 r. – osiągniecia w miksie energetycznym 15 proc. udziału OZE.
Zobacz także: Budowa elektrowni atomowej w Polsce będzie wymagała zgody KE
Zdaniem Kurtyki “trendy technologiczne nam sprzyjają”. “Przykładowo zainstalowanie pierwszego GW w PV zajęło nam 8 lat, z kolei drugi GW zajął nam tylko 8 miesięcy. To pokazuje, że jak się przejdzie przez pewien punkt krytyczny, jeśli chodzi o efektywność technologii i wsparcie państwa jest dobrze skonstruowane, to można osiągać bardzo ambitne cele. Tak samo będzie np. z elektromobilnością, która za 2-3 lata osiągnie ten sam fenomen co program ‘Mój Prąd'” – dodał minister.
Zaznaczył także, że produkcja OZE rośnie w Polsce w bardzo szybkim tempie.
“Pandemia doprowadziła do tego, że źródła konwencjonalne zostały znacząco dotknięte i ten bilans OZE się poprawił. Czekamy na statystyki europejskie w tej sprawie, ale one nie pojawią się na początku roku. Już teraz widać, że kilka państw europejskich nie spełni zobowiązań na 2020 r. i jest to chociażby Francja. W naszym przypadku liczy się przede wszystkim trajektoria, a rośniemy bardzo szybko. Międzynarodowa Agencja Energii pół roku temu podawała, że do 2024 r. moc nowych zainstalowanych OZE w Polsce wzrośnie o 65 proc. Moim zdaniem ta prognoza jest bardzo konserwatywna i tych źródeł będzie jeszcze więcej” – dodał Kurtyka.
Zobacz także: Średnie ceny energii elektrycznej w Polsce w ostatnich miesiącach były w Polsce o 50 proc. wyższe niż średnia UE
Podkreślił, że w 2021 roku będzie kontynuowany program “Mój Prąd”. Ma to związek z rozwojem OZE i promocją energetyki prosumenckiej.
Poinformował, że przygotowywane są też rozwiązania w tej kwestii dla dużej energetyki, która musi odebrać prąd od mikroproducentów. “Pracujemy nad rozwiązaniem dla klastrów energii, by jak najwięcej obszarów w Polsce było ‘zrównoważonych energetycznie’. Trzeba ograniczyć moc szczytową i stworzyć lokalne bufory, magazyny takiej energii w chłodzie lub cieple, w małych elektrowniach wodnych. Chcemy też zachęcić operatorów do inwestycji w sieci. To będą systemowe rozwiązania, nad którymi pracujemy z URE” – podsumował.
pap / forsal.pl / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!