Z związku z zapowiedziami separatystycznych władz w Prisztinie, minister obrony Serbii Aleksandar Vulin zaznaczył, że powstanie armii Kosowa jest dla Belgradu nie do zaakceptowania.
Proklamowana jednostronnie w 2008 r. przez albańskich separatystów, częściowo uznawana Republika Kosowa nie posiada armii a jedynie tak zwane Siły Bezpieczeństwa uzbrojone w lekką broń, liczące 4 tys. funkcjonariuszy. Obecny prezydent Hashim Thaçi jeszcze w 2014 roku zapowiedział dążenie do stworzenie regularnej armii. Planom władz w Prisztinie poparcia udzielają władze USA. W czasie swojej wizyty w Belgradzie w marcu tego roku, przedstawiciel amerykańskiego Departamentu Stanu Aaron Wess Mitchell stwierdził – “popieramy uzasadnione prawo Kosowa do posiadania profesjonalnych możliwości [w dziedzinie] bezpieczeństwa”. Mitchell dodał, że “nikt nie ma prawa weta w sprawie zdolności Kosowa do rozwoju tych możliwości”.
Stanowisko administracji Trumpa ponownie zmobilizowało kosowskich Albańczyków do dyskusji o tworzeniu armii, co wymaga zmiany konstytucji Republiki Kosowa. W sprawie tej zabrał głos minister obrony Serbii Aleksandar Vulin, który w poniedziałek przyjmował ambasadora Włoch Carlo Lo Cascio. Ten drugi kraj odgrywa dość ważną rolę w kwestii Kosowa, Włosi uczestniczą w kontyngencie wojskowym NATO w Kosowie (KFOR) zarządzając jednym z pięciu sektorów, na jakie Sojusz podzielił region.
Jak powiedział Vulin ewentualne powołanie armii Kosowa jest nie do zaakceptowania dla Serbii. Byłoby ono pogwałceniem rezolucji ONZ nr 1244 w sprawie Kosowa oraz Porozumienia Wojskowo-Technicznego z Kumanowa. Relacjonując swoją rozmowę z przedstawicielem Włoch Vulin twierdził, że wyraził on pozytywną ocenę roli prezydenta Serbii Alesandara Vuczicia w brukselskim procesie negocjacyjnym między władzami w Belgradzie i Prisztinie.
Czytaj także: Pięciu Serbów aresztowanych w Kosowie
bloomberg.com/b92.net/kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!