Partie lewicy nie zdołały utworzyć rządu w ciągu ponad tygodnia, jaki minął od wyborów parlamentarnych na Islandii, co przyznała ich kandydatka na premiera.

Katrin Jakobsdottir, przewodnicząca ruchu Lewica-Zieloni spotkała się z poniedziałek z prezydentem Islandii, Gudnim Johannessonem. Jak oświadczyła dziennikarzom po spotkaniu, nie była w stanie sformować nowego rządu. “Nie ma za sobą większości” – słowa Jakobsdottir cytuje agencja AFP. Jej partia zajęła w wyborach, jakie odbyły się 28 października, drugie miejsce uzyskując 16,9% poparcia i 10 mandatów w liczącym 63 deputowanym parlamencie – Althingu.

Scena parlamentarna jest znacznie rozdrobniona. Do Althingu dostało się aż osiem ruchów i partii. Przewodnicząca Lewicy-Zielonych zainicjowała rozmowy z Sojuszem Socjaldemokratycznym, który zajął w wyborach trzecie miejsce i ma 7 parlamentarzystów oraz Partią Postępową i Partią Piratów. Tylko taka centrolewicowa koalicja aż czterech partii pozwoliłaby Jakobsdottir uzyskać większość 32 mandatów w Althingu. Jednak jak ujawniła lewicowa polityk, mimo, że “rozmowy szły dobrze”, swoje zastrzeżenia zgłosiła Partia Postępowa i ostatecznie nie udało się sformować większości parlamentarnej.

Wybory z 28 października były wyborami przedterminowymi. Zostały one rozpisane po rozkładzie poprzedniej koalicji. Doprowadził do tego skandal związany z ojcem ówczesnego premiera Bjarniego Benediktssona, który w otwartym liście bronił “honoru” człowieka skazanego za pedofilię. Centroprawicowa Partia Niepodległości Benediktssona wygrała co prawda wybory z wynikiem 25,2%, ale straciła w porównaniu do poprzedniej kadencji pięć mandatów.

Prezydent Islandii może jeszcze raz powierzyć misję tworzenia rządu wybranemu przez siebie politykowi.

Czytaj także: Fantastyczny doping kibiców Islandii [+VIDEO]

france24.com/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply