Białoruskie organy ścigania milczały przez 12 dni od zatrzymania dyrektorów wszystkich białoruskich cukrowni. Sprawę wyjaśnił w końcu sam prezydent Aleksandr Łukaszenko.

“Oni stworzyli “przekładkę” w Moskwie – dom towarowy. Umieścili tam swoich. Sprzedawali domowi targowemu [w Moskwie] białoruski cukier po okazyjnych cenach. Tamci, podwyższając cenę, sprzedawali [cukier] na rynku [rosyjskim]. Różnicę oddawali w łapówkach oddawali dyrektorom zakładów” – napisano we wtorek na kanale serwisu Telegram obsługiwanym przez służbę prasową białoruskiego prezydenta.

Cytujący wpis portal Tut.by podkreśla, że to pierwszy oficjalny komentarz do afery cukrowej jaką została ujawniona przez zatrzymanie dyrektorów wszystkich czterech cukrowni działających na Białorusi, do czego doszło 24 stycznia. Dwóch z dyrektorów tego dnia było już na pokładzie samolotu lecącego z Mińska do Monachium. Samolot białoruskich linii lotniczych Belavia został jednak zawrócony nad Wrocławiem. Według poniedziałkowej informacji Tut.by dwaj dyrektorzy zabrali na pokład łącznie czterech członków swoich rodzin.

Przez kilkanaście dni od zdarzenia żaden z białoruskich oficjeli czy przedstawicieli organów ścigania nie komentował sprawy coraz głośniejszej w mediach niezależnych. Źródła oficjalne milczały mimo, że śledczy prowadzili intensywne działania łącznie z przeszukaniami w grodzieńskiej cukrowni i w domu dyrektora cukrowni w Słucku Mikałaja Prudnika. Jednak białoruski prezydent zapowiedział we wtorek, że już wkrótce dokładniejsze informacje o aferze przedstawi Komitet Bezpieczeństwa Państwowego (KGB).

Czytaj także: Mieszkający na Białorusi Polak zatrzymany przez CBA. Za łapówki dla polskiego dyplomaty miał załatwiać Karty Polaka

tut.by/kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply