W piątek na ulicach Barcelony demonstrowało ponad pół miliona osób, zwolenników secesji Katalonii i protestujących przeciwko skazaniu liderów separatystów. Doszło do starć z policją. Według rządu Katalonii, za zamieszki odpowiadają radykalne bojówki podszywające się pod pokojowy protest.
W piątek, jak informowaliśmy wcześniej, w marszu gwiaździstym do Barcelony przybyło kilkadziesiąt tysięcy zwolenników secesji z różnych części Katalonii. W oczekiwaniu na nich w Barcelonie zamknięto kilka głównych dróg. Zaostrzenie sytuacji w tym autonomicznym regionie Hiszpanii wywołał poniedziałkowy wyrok hiszpańskiego Sądu Najwyższego skazujący 9 liderów separatystów na kary wieloletniego więzienia.
Same marsze przebiegały spokojnie. Sytuacja zmieniła się późnym popołudniem i wczesnym wieczorem. Na ulicach protestowało ponad pół miliona ludzi, szacunkowo około 525 tys. Przy tej okazji doszło do starć kilkuset zamaskowanych osób z policjantami.
Zamieszki rozpoczęły się przy Via Laietana, jednej z głównych arterii Barcelony. Później, wieczorem, grupy katalońskich separatystów starły się z policją również w innych częściach. Użyto tam m.in. armatki wodnej.
Els Mossos utilitzen el camió d’aigua per obrir-se pas a Via Laietana i plaça Urquinaona#SentènciaProcés #VagaGeneral18O https://t.co/XEa1YAwSaZ pic.twitter.com/zoh8CcHRRt
— 324.cat (@324cat) October 18, 2019
Według agencji Reuters, funkcjonariusze zostali obrzuceni kamieniami, butelkami, a nawet koktajlami Mołotowa. Na środku głównej ulicy miasta ustawiono kontenery ze śmieciami i podpalono go. Policja odpowiedziała rzucając w stronę protestujących granatami dymnymi.
Media informowały, że najtrudniejsza sytuacja była w pobliżu barcelońskiej stacji metra Urquinaona. Policja użyła tam pałek, aby rozpędzić manifestantów. W pobliżu wejść do metra bojówkarze użyli kontenerów na śmieci do ustawienia barykady. Niektóre z nich zostały podpalone.
Los @mossos dispersan Urquinaona entrando con las furgonetas mientras @policia sigue disparando pelotas https://t.co/jCjQEGxIPA pic.twitter.com/Wk7IhcGO0A
— Rebeca Carranco (@RebecaCarranco) October 18, 2019
Rząd Katalonii uważa, że za zamieszki są odpowiedzialne niewielkie grupy radykalnych bojówkarzy, którzy podszywają się pod uczestników pokojowego marszu. Z kolei hiszpańskie MSW poinformowało, że skieruje na przedmieścia Barcelony dodatkowe siły żandarmerii (Guardia Civil). Resort podał też, że w ostatnim czasie rannych zostało 207 policjantów.
Ponadto, do starć z policją doszło również w Geronie. Wieczorem grupa ponad 6000 manifestantów szturmowała budynek jednego z sądów oraz oddziału poczty.
Jak informowaliśmy, w Katalonii od północy w piątek trwał 24-godzinny strajk generalny ogłoszony przez centrale związkowe popierające ideę niepodległości prowincji. Nie pracowała m.in. fabryka Seata położona w pobliżu Barcelony, chociaż kierownictwo fabryki twierdzi, że dobrowolnie zgodziło się na przerwanie pracy w obawie przed utrudnieniami w komunikacji oraz z uwagi na bezpieczeństwo. Port lotniczy El Prat w Barcelonie odwołał wiele lotów – początkowo 57, później, jak informowano, znacznie więcej. Największych zakłóceń spodziewano się na kolei, choć podawano, że kolejowy dworzec główny w stolicy Katalonii funkcjonował normalnie. Problemem były natomiast blokady na kilkudziesięciu autostradach i trasach szybkiego ruchu.
Zaostrzenie sytuacji w Katalonii jest konsekwencją poniedziałkowego wyroku Sądu Najwyższego Hiszpanii. Skazał on na wysokie wyroki byłych wysokich funkcjonariuszy władz Katalonii oraz działaczy społecznych zaangażowanych w przeprowadzenie referendum w kwestii niepodległości regionu w 2017 r, łącznie dziewięć osób.
rmf24.pl / Reuters / PAP / twitter / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!