Z inicjatywy Rumunii na Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy zwołano w trybie pilnym debatę nt. kontrowersyjnej ukraińskiej ustawy o oświacie. Wniosek poparli m.in. przedstawiciele Węgier, Mołdawii, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Polska najwyraźniej zdystansowała się od tej inicjatywy.
Podczas Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy odbywa się dziś zorganizowana w trybie pilnym debata nt. kontrowersyjnej ukraińskiej ustawy o oświacie. Jak podaje ukraińska stacja 112 Ukraina, została ona zainicjowana przez przewodniczącego delegacji rumuńskiej, Titusa Corlăţeana.
Jego wniosek poparło ponad 20 deputowanych z Rumunii, Węgier, Bułgarii i Mołdawii, jak również z Włoch, Niemiec, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii. Nie ma informacji, czy o debatę wnioskowali reprezentacji Polski, która jako jedyny z krajów regionu posiadających swoje mniejszości narodowe na Ukrainie nie protestuje ws. kontrowersyjnej ustawy i dystansuje się od tej kwestii.
Jak poinformowano, w trakcie debaty mają przemawiać m.in. John Howell (Wielka Brytania)), Pallares Alde (Andora), Fornarve Johnson (Szwecja) i Axl Fischer (Niemcy). Ponadto, w debacie mają uczestniczyć czterej członkowie delegacji ukraińskiej, w tym Wołodymyr Arjew, Borysław Bereza, Władysław Hołub i Iryna Heraszczenko.
Przeczytaj: Winnicki dla Kresów.pl: milczenie rządu ws. ukraińskiej ustawy o oświacie to perwersja i patologia
Wczoraj zapisów ustawy o oświacie bronił na posiedzeniu Zgromadzenia prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. Odpowiadając na pytania deputowanego z Węgier zarzucił zakarpackim Węgrom, że faktycznie nie znają języka ukraińskiego, co w jego opinii jest winą właśnie rozwiniętego systemu węgierskojęzycznej edukacji. Powoływał się przy tym na dane, według których 75 proc. absolwentów węgierskojęzycznych szkół nie zdaje zewnętrznego egzaminu z języka ukraińskiego, przez co np. nie mogą dostać się na studia. Według Poroszenki, taka sytuacja jest niedopuszczalna, a władze w Kijowie nie dyskryminują mniejszości, lecz wychodzą im naprzeciw, chcąc im pomóc. Analogiczną retorykę w argumentacji stosowali wcześniej m.in. szef MSZ Ukrainy Pawło Klimkin oraz minister edukacji Lilia Hrynewycz. Zaznaczmy, że rzekoma nieznajomość języka ukraińskiego przez Węgrów z Zakarpacia to standardowy argument, którego używa Kijów. Mimo tego, że inne dane przeczą tej argumentacji.
Przeczytaj: MSZ i MEN przerzucają się odpowiedzialnością za brak działań ws. ukraińskiej ustawy o oświacie
Jak informowaliśmy, Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy wysłało Węgrom notę protestacyjną z żądaniem odwołania akcji pod nazwą „Samostanowienie dla Zakarpacia”. Z wpisu ukraińskiego szefa MSZ Pawła Klimkina na Twitterze wynika, że akcja ma się odbyć jutro w Budapeszcie.
Węgierski MSZ poinformował naszą ambasadę o akcji 13.10 pod hasłem „Samostanowienie dla Zakarpacia”. Czy Budapeszt wspiera separatyzm? – spytał Klimkin.
Jak informowaliśmy, ukraińska minister oświaty Lilia Hrynewycz zaproponowała Polsce „okrągły stół” dotyczący kontrowersyjnej reformy oświatowej. Według propozycji ukraińskiego ministerstwa edukacji, mieliby wziąć w nim udział przedstawiciele polskiej mniejszości na Ukrainie, Ambasady RP w Kijowie oraz ukraińskiego ministerstwa oświaty. Hrynewycz uznała, że Polska rozumie, iż „ukraińskie dzieci, które należą do mniejszości narodowych, mają dobrze mówić po ukraińsku”. Polski ambasador Jan Piekło z wdzięcznością przyjął propozycję.
112.ua / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!