Wczorajsze posiedzenie komisji sejmowej ws. ukraińskiej ustawy o oświacie, zagrażającej polskim szkołom, zostało odwołane. W rozmowie z Kresami.pl tę sprawę, a także brak działań rządu PiS w kontekście zdecydowanej polityki oświatowej Ukrainy komentują posłowie Robert Winnicki i Wojciech Bakun.

Jak informowaliśmy wczoraj, wtorkowe posiedzenie komisji sejmowej ws. nowej ukraińskiej ustawy o oświacie, zagrażającej polskim szkołom, zostało odwołane. Poinformował o tym poseł Robert Winnicki, który wcześniej interweniował w tej sprawie, m.in. zabierając głos na posiedzeniu Sejmu.

– Na poprzednim posiedzeniu interweniowałem z mównicy. Dziś miało się odbyć posiedzenie Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Odwołane… – napisał na Twitterze lider Ruchu Narodowego. – Oficjalnie – brak kworum -zbyt mało posłów się stawiło. Nieoficjalnie – MEN nie przysłał reprezentacji a MSZ nie chciał sam świecić oczami.

W posiedzeniu zamierzał wziąć udział poseł Robert Winnicki, który co prawda nie jest członkiem komisji, ale często aktywnie uczestniczy w jej pracach. Na miejscu dowiedział się jednak, że na co prawda pojawił się wiceminister spraw zagranicznych Jan Dziedziczak, ale nie przybył nikt z Ministerstwa Edukacji Narodowej.

W reakcji na to wiceminister Dziedziczak nieoficjalnie uznał, że w takim razie on nie będzie „świecił oczami” za resort edukacji, który jest prowadzącym ministerstwem w tej sprawie. Później opuścił zgromadzenie.

Poseł Winnicki przyznaje w rozmowie z Kresami.pl, że gdy przybył na salę, rzeczywiście nie było kworum. Na posiedzenie przybyło zaledwie paru posłów. Z tego powodu przewodnicząca komisji oświadczyła, że posiedzenie się nie odbędzie. Jednak jego zdaniem ściągnięcie odpowiedniej liczby posłów nie powinno było być większym problemem. Zdaniem lidera Ruchu Narodowego istotniejsze jest to, że był to tylko wygodny pretekst do tego, żeby nie rozpoczynać posiedzenia, ponieważ nie pojawił się nikt z MEN.

– Rząd i MSZ milczy w sprawie skandalicznej ustawy oświatowej, która wchodzi w życie na Ukrainie i uderza w polskie szkolnictwo. W przeciwieństwie do Rumunii czy Węgier, nasze władze w sposób absolutnie skandaliczny milczą. A dodatkowo sprawia to wszystko wrażenie, że ministerstwa przerzucają się odpowiedzialnością i nie chcą się tłumaczyć – mówi Kresom.pl lider Ruchu Narodowego.

Przeczytaj: Winnicki dla Kresów.pl: milczenie rządu ws. ukraińskiej ustawy o oświacie to perwersja i patologia

– Sprawa jest tak ewidentnie rażąca, a milczenie tak haniebne, że mam wrażenie, iż MEN i MSZ traktują tę kwestię jak „gorący kartofel”.

W rozmowie z Kresami.pl członek Komisji Łączności z Polakami za Granicą, poseł Wojciech Bakun (Kukiz’15) zaznacza, że w przypadku sprawy polskiego szkolnictwa i zmian w oświacie na Ukrainie, stroną prowadzącą powinien być resort edukacji. Dlatego, że to oni odpowiadają za edukację poza granicami Polski.

– Faktycznie, przedstawiciela MEN nie było. Był wiceminister Dziedziczak, ale uznał on, że nie będzie wyręczał MEN w tłumaczeniu się z tej sytuacji – relacjonuje Bakun. Jego zdaniem, MSZ w tej sprawie posiada raczej rolę wspierającą względem resortu edukacji, a nie przodującą. – Stąd swoje stanowisko powinno wyrazić przede wszystkim ministerstwo edukacji narodowej.

Inne zdanie w tej kwestii ma poseł Winnicki. Jego zdaniem, główna odpowiedzialność spoczywa jednak na MSZ, a także polityka rządu jako taka.

Poseł Bakun odniósł się również do bardzo małej liczby posłów obecnych na niedoszłym posiedzeniu komisji:  – Jak widać, ta sprawa cieszyła się raczej średnim zainteresowaniem. Oczywiście, każdy chętnie pokazuje, jak to walczy o prawa naszych rodaków za granicą. Ale jak przychodzi co do czego, to trudno zebrać się całej komisji na posiedzenie. Owszem, nie było kworum, ale z drugiej strony – czyjego stanowiska mieliśmy wysłuchać, skoro nie było nikogo z MEN? Najzwyczajniej nie było czego i kogo wysłuchać. Dziwna sytuacja.

Jak mówi Bakun, później rozmawiał o tym także z wiceministrem Dziedziczakiem. – Można powiedzieć, że był poirytowany tą sytuacją – powiedział. Poseł K’15 zapowiedział mu, że będzie interweniował ws. kontrowersyjnej ukraińskiej gry, opracowanej pod opieką ukraińskiego IPN, w której oznaczono jako etniczne ziemie ukraińskie.

Odnośnie postawy polskiego rządu w kwestii ukraińskiej ustawy oświatowej uderzającej w polskie szkolnictwo poseł Bakun powiedział, że przede wszystkim nie było tu żadnej reakcji ze strony Warszawy. Zwrócił też uwagę na wczorajszą wypowiedź ukraińskiej minister edukacji Lilii Hrynewycz, która zaproponowała stronie polskiej konsultacje w ramach „okrągłego stołu”.

– Minister edukacji Ukrainy zdołała włożyć w usta polskich dyplomatów słowa, których nie wypowiedzieli: że na Ukrainie „ukraińskie dzieci należące do mniejszości narodowych” mają się uczyć się po ukraińsku. Powiem szczerze, ale z niebywałym smutkiem: Ukraińcy w jakiś sposób potrafią prowadzić dyplomację dużo lepiej i skuteczniej niż my. Potrafią niejako sugerować nam niektóre wypowiedzi, odpowiedzi i twardo dążą do swoich celów.

Zdaniem posła Bakuna, reakcja Polski powinna być bardziej zdecydowana, na wzór węgierski:

– Mówiłem już o tym na z wcześniejszych posiedzeniach komisji. Widziałbym za zasadne reakcję bardzo zbliżoną do reakcji Węgier. Bo czemu mamy wspierać rządy państw, które są już nie tylko mało nam przychylne, ale wykazują jakieś wyjątkowe niezrozumienie dla sytuacji naszej mniejszości na Ukrainie. Dla mnie to jest niedorzeczne, że w dalszym ciągu jako państwo spełniamy cały szereg kryteriów europejskich dotyczących mniejszości narodowych. A Litwa czy Ukraina idą droga jakiegoś totalnie wschodniego myślenia i próbują tę polskość wyplenić, wbrew prawu i jakimkolwiek ustaleniom. Ukraina, jak widać, zeszła na drogę rosyjskiego, siłowego stanowienia prawa.

Jak informowaliśmy, ukraińska minister oświaty Lilia Hrynewycz zaproponowała Polsce „okrągły stół” dotyczący kontrowersyjnej reformy oświatowej. Według propozycji ukraińskiego ministerstwa edukacji, mieliby wziąć w nim udział przedstawiciele polskiej mniejszości na Ukrainie, Ambasady RP w Kijowie oraz ukraińskiego ministerstwa oświaty. Hrynewycz uznała, że Polska rozumie, iż „ukraińskie dzieci, które należą do mniejszości narodowych, mają dobrze mówić po ukraińsku”. Polski ambasador Jan Piekło z wdzięcznością przyjął propozycję.

Kresy.pl

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Gaetano
    Gaetano :

    Ta banda polskojęzyczna całkowicie olewa naszych rodaków na Kresach, oni to mają totalnie gdzieś. Prezentują postawę “Nas to nie obchodzi, sami se radźcie”. Liczy się tylko ślepe posłuszeństwo panu zza oceanu i wykonywanie zaleceń deszczycy.

  2. greg
    greg :

    Rozsądną i najzupełniej uzasadnioną reakcją i odpowiedzią, każdego szanującego się, podmiotowego, pragnącego układać swoje relacje z sąsiadami na zasadach dobrosąsiedzkich i świętej zasadzie WZAJEMNOŚCI, państwa, powinno być automatyczne zastosowanie podobnych zasad do mniejszości ukraińskiej w Polsce, tak co do zakresu klas z nauczaniem w Polsce języka ukraińskiego, jak i liczby szkół przypadających na 100 tys. mniejszości narodowej w danym kraju. Skutkować to powinno równoległym skróceniem nauki j. ukraińskiego w Polsce również do klasy 4 szkoły podstawowej, oraz dostosowaniem do analogicznej liczby prowadzonych i finansowanych przeż Polskie Państwo szkół ukraińskich w Polsce do 3 (na 300 tys. Ukraińców z polskim obywatelstwem, żyjących w Polsce), wobec obecnych 2 szkół polskich na Ukrainie, przypadających na ok. 200 tys. Polaków z obywatelstwem Ukrainy, tam mieszkających. Nie przejawiałbym żadnej newowej reakcji, tylko spokojnie zapowiedział, że możemy nawet zrozumieć obecne decyzje banderowskiego rządu ukraińskiego w zakresie wzmocnienia pozycji j. ukraińskiego na Ukrainie. Sytuację tę traktujemy jako przejściową i jednocześnie za zasadach WZAJEMNOŚCI stosujemy analogiczne kryteria i rozwiązania do szkół mniejszości ukraińskiej w Polsce. Takie konsekwentne stosowanie w stosunkach międzypaństwowych świętej zasady WZAJEMNOŚCI, wyraźnie zakreśliłoby Ukrainie (Żmudzi i in. państwom) ich pole manewru, uchroniłoby przed ciągłym testowaniem naszej cierpliwości, niepotrzebnymi tarciami z ich strony oraz eskalowaniem nieuzasadnionych, jednostronnych żądań. Tym samym, takie uzasadnione i konsekwentne postępowanie, zdecydowanie uspokoiłoby i ustabilizowało relacje międzypaństwowe z tymi krajami. Każda inna postawa polskojęzycznych władz, jest zaprzaństwem, sługusostwem i zdradą interesów narodowych i jako taka zasługuje na pogardę, opór i potępienie przez Suwerena – polski Naród, oraz rozliczenia zdrajców polskiej racji stanu i interesu narodowego. Pachołki, tchórze, zaprzańcy, kunktatorzy i sługusy, niech się douczą historii i niech się absolutnie nie biorą za władzę i politykę zagraniczną, bo to przysparza Polsce tylko samych kłopotów i wiedzie donikąd! Bo na razie polskie dyplomatołki tylko dodatkowo potwierdzaja, i tak na zbanderyzowanej Ukrainie aż nader widoczną prawidłowość, że wszystkie ustępstwa polskiego sąsiada i swoje sukcesy, Ukraina zawdzięcza swoim chytrym, roszczeniowym i fałszywym banderowskim władzom, co wzmacnia antypolski (oparty na pogańskim, zwyrodniałym tzw. “dekalogu ukraińskiego nacjonalisty”) nurt banderowski i przysparza mu dodatkowych zwolenników. Kunktatorzy, zamiast wzmacniać i dogadywać się z umiarkowanymi siłami na Ukrainie, a nadmiernie już wzmocnioną i okrzepłą, chytrą banderię tępić, wbrew polskim interesom, jeszcze bardziej wzmacniaja, szkodliwą dla Polski, bandero-nazistowską frazeologię, metodologię i praktykę postępowania w tym państwie, co absolutnie nie przystaje ani do praktyk, prawodawstwa czy pragmatyki europejskiej, i niechybnie uniemożliwi Ukraińcom ewentualną akcesję do UE. To banderowskim władzom na Ukrainie zdecydowanie BARDZIEJ, powinno zależeć na przychylności Polski (i powinni to na każdym kroku udowadniać), niż na odwrót. A obecne, banderowskie władze Ukrainy, chcąc utrzymać się przy władzy, żadnej alternatywy już dawno nie mają.

    • Gaetano
      Gaetano :

      @greg Niestety kluczowe słowo to “powinno”. To pobożne życzenie. Przecież nie żyjemy w państwie podmiotowym, jak to usiłuje przedstawić propaganda PiS, mniej tylko agresywna od hołoty popsl, a jedynie w kraju będącym w rzeczywistości kolonią Zachodu. Coś tam ruszyło, ale tylko trochę. Każdy patriota by tak chciał, ale powtórzę jeszcze raz; dopóki władza się nie zmieni, a co za tym idzie, nie znikną tego typu kreatury jak ten spaślak oraz neobanderowiec, szkodnik i pachołek piekło, nie ma złudzeń na poprawę sytuacji. Najprawdopodobniej uległoby to zmianie przy obecności przedstawicieli K’15 za 2 lata w rządzie, który to cel też im przyświeca. Co do upainy – nie dogadywać się. Zostawić. Jest nam do niczego nie potrzebna. Zwrot o 180 stopni w stosunku do politytki idioty i zdrajcy Giedroycia. Dbać o rodaków na Kresach w jak najszerszym zakresie, o groby i pochówek pomordowanych. To obowiązek państwa.