Jeszcze w tym miesiącu w niemieckiej Meklemburgii-Pomorzu Przednim rozpocznie się budowa kolejnego odcinka płotu ochronnego wzdłuż granicy z Polską. Ma on pomóc w walce z Afrykańskim Pomorem Świń.
Ministerstwo rolnictwa Meklemburgii-Pomorzu Przednim, landu w północno-wschodniej części Niemiec, poinformowało w tym tygodniu, że 13 lipca w powiecie Greifswald ruszy budowa odcinka płotu ochronnego o długości 50 km. Ogrodzenie zacznie być budowane najpierw na obszarach należących do państwa. Trwają jednak rozmowy z prywatnymi właścicielami gruntów i lasów. Już wcześniej zbudowano pierwszy odcinek płotu, wzdłuż autostrady A11 Berlin-Szczecin.
Strona niemiecka tłumaczy, że ogrodzenie na polsko-niemieckiej granicy jest budowane prewencyjnie. Ma uniemożliwić ewentualne przechodzenie z Polski do Niemiec dzików zarażonych ASF.
Jak wynika z informacji polskiego Głównego Lekarza Weterynarii, w ciągu ostatnich kilku miesięcy nie stwierdzono ogniska ASF w pobliżu niemieckiej granicy.
Do tej pory128-kilometrowy płot wzdłuż granicy polsko-niemieckiej postawiła Saksonia, a inny, o długości 120 km Brandenburgia, która planuje zastąpić ogrodzenie prawdziwym murem. Jak pisaliśmy wcześnie, zbudowane przez ten land w grudniu ub. roku ogrodzenie jest mobilne. Pierwotnie Niemcy informowali, że płot w Brandenburgii ma zostać postawiony tylko lokalnie i na ograniczony czas.
Minister zdrowia Brandenburgii Ursula Nonnenmacher mówiła wówczas, że w walce z ASF powinno się spróbować wszystkich środków. Przyznała, że decyzję podjęto „w związku z bliską i niezwykle dynamicznie rozwijającą się epidemią w województwie lubuskim” w Polsce. Nonnenmacher zastrzegła przy tym, że tego rodzaju ogrodzenie co prawda nie zapewnia stuprocentowej ochrony, ale może zapobiec migracji zainfekowanych ASF dzików z Polski do Brandenburgii.
Sam pomysł rozstawienia ogrodzenia nie jest czymś nowym. W marcu 2018 roku władze Danii podjęły decyzję o zainstalowaniu 70-kilometrowego ogrodzenia na granicy z Niemcami. Choć wirus nie występował na terenie Niemiec, to Dania jest jednym z największych na świecie eksporterów trzody chlewnej i wieprzowiny. Pojawienie się tam wirusa ASF oznaczałoby duże zagrożenie dla duńskiego rolnictwa.
W Polsce problem ASF jest podnoszony przez Agrounię – ruch społeczno-polityczny rolników założony przez Michała Kołodziejczaka. Organizacja domaga się zaostrzenia walki z wirusem m. in. poprzez eliminację przenoszenia wirusa przez dzika, usprawnienie działalności służb, ujednolicenie wykładni przepisów dotyczących bioasekuracji. W grudniu ub. roku Agrounia zorganizowała protest w centrum Warszawy, który został rozpędzony przez policję, a wcześniej w lipcu przeprowadziła „protest ostrzegawczy” w różnych częściach Polski. Rolnicy domagali się skutecznego zwalczania ASF, a także opanowania nadmiernego przywozu towarów z zagranicy, m.in. z Ukrainy.
PAP / interia.pl / Kresy.pl
Po plocie bedzie mur.