Jeżeli prezes Kaczyński nie rozmawiał na temat ustawy 447 z sekretarzem Tillersonem, to o czym do diabła z nim rozmawiał?! – pyta w rozmowie z portalem Kresy.pl publicysta Stanisław Michalkiewicz. Jego zdaniem reakcja USA ws. noweli ustawy o IPN stawia pod znakiem zapytania wiarygodność Stanów Zjednoczonych i NATO, a Izrael najpewniej uzyskał jakieś zapewnienia odn. konsultacji zapisów tej ustawy.
Jak informowaliśmy już wcześniej, decyzja prezydenta Andrzeja Dudy o podpisaniu noweli ustawy o IPN, mimo zamiaru skierowania jej następnie do Trybunału Konstytucyjnego, spotkała się z ostrą reakcją USA.
PRZECZYTAJ: USA rozczarowane penalizacją przypisywania nazistowskich zbrodni polskiemu państwu
– Martwi mnie to bardzo – mówi w rozmowie z portalem Kresy.pl publicysta Stanisław Michalkiewicz. Przypomina, że to sam Rex Tillerson dał wyraz swojemu rozczarowaniu decyzją prezydenta Dudy, a rzeczniczka Departamentu Stanu zaznaczyła, iż podpisanie ustawy może zagrozić strategicznym interesom Polski.
– Pierwsza sprawa jest o tyle kłopotliwa, że Tillerson niedawno był w Warszawie i rozmawiał nie tylko z prezydentem Dudą, ale nawet z naczelnikiem naszego państwa, Jarosławem Kaczyńskim. Na konferencji prasowej po rozmowie z Tillersonem powiedział, że nie rozmawiał z nim na temat amerykańskiej ustawy, która w Izbie Reprezentantów ma numer 1226, a w Senacie miała numer 447. Jej celem jest dostarczenie administracji USA pozorów legalności dla wywierania nacisków m.in. na Polskę, żeby zadośćuczyniła żydowskim roszczeniom majątkowym. Z polskiego punktu widzenia to bardzo poważna sprawa. Jeżeli prezes Kaczyński nie rozmawiał na ten temat z sekretarzem Tillersonem, to o czym, do diabła, z nim rozmawiał?! – mówi Michalkiewicz.
Publicysta zaznacza, że teraz, po tych rozmowach, szef amerykańskiej dyplomacji wyraża rozczarowanie z decyzji prezydenta Dudy o podpisaniu ustawy. – Widać wyraźnie, jak małą mądrością rządzona jest Polska i że interesy Rzeczypospolitej podczas rozmów międzynarodowych nie są dostatecznie zabezpieczane – uważa Michalkiewicz. Jego zdaniem, wyraźnie wskazuje na to wypowiedź rzeczniczki departamentu stanu Heather Nauert o tym, że polskie interesy strategiczne i stosunki z USA mogą być nadwyrężone.
– Warto tu przypomnieć, że cała afera związana z ustawą o IPN została rozpętana prawdopodobnie przez premiera Benjamina Netanjahu, który chciał załatwić jakieś parszywe, partyjne geszefty dla partii Likud przed wyborami w Izraelu. Więc jeżeli takie rzeczy mogą zagrozić strategicznym interesom Polski i nadwyrężyć stosunki ze Stanami Zjednoczonymi, to trzeba postawić pytanie o wiarygodność Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jeśli tylko na podstawie jakiejś izraelskiej zachcianki USA od razu stają na równe nogi i próbują nas sztorcować, to co będzie, jak zagroziłoby nam jakieś realne niebezpieczeństwo? – pyta Michalkiewicz. Jego zdaniem należy postawić pytanie, czy naprawdę możemy liczyć na USA, „czy też próbują one nas wykorzystać i zostawić z dzieckiem”.
Odnośnie samej decyzji prezydenta Dudy, który we wtorek ogłosił, że podpisze ustawę o IPN, ale później skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego, Michalkiewicz powiedział, że głowa państwa „zachowuje się jak panienka, co to chce i pieniądze zarobić, i wianuszka nie stracić”.
– Z jednej strony bał się nie podpisać tej ustawy, bo naraziłby się nie tylko prezesowi Kaczyńskiemu, ale i polskiej opinii publicznej. Z drugiej strony – bał się Żydów. I w związku z tym ustawę podpisał i zapowiedział, że skieruje ją do TK – mówi Michalkiewicz.
Publicysta zaznaczył, że MSZ Izraela bardzo szybko na to zareagowało. – Natychmiast poinformowano, że to świetnie – to będziemy tu teraz wprowadzali poprawki itd. Widać wyraźnie, że po rozmowie premiera Mateusza Morawieckiego z premierem Netanjahu Izrael uzyskał jakieś obietnice, że Polska będzie jednak konsultowała swoje ustawodawstwo z władzami Izraela.
Prezydent Andrzej Duda ogłosił we wtorek, że podpisze nowelę ustawy o IPN, jednocześnie kierując ją do Trybunału Konstytucyjnego. Jego rzecznik, Krzysztof Łapiński zaznaczył, że prezydent podjął tę „niełatwą” decyzję „w poczuciu odpowiedzialności za Polskę i zgodnie z polską racją stanu”.
Przypomnijmy, że Sekretarz Stanu USA Rex Tillerson wydał wczoraj oświadczenie, w którym wyrażono rozczarowanie podpisaniem przez Andrzeja Dudę nowelizacji ustawy o IPN i przyjęto do wiadomości przekazanie wprowadzonych zmian pod osąd Trybunału Konstytucyjnego. W oświadczeniu zawarto także niezgodną z faktami opinię, iż ustawa ogranicza wolność badań naukowych. „Wierzymy, że otwarta debata, badania naukowe i edukacja są najlepszymi środkami do przeciwstawiania się mylnym sformułowaniom” (takim jak „polskie obozy śmierci”) – oświadczył szef amerykańskiej dyplomacji.
Już po oświadczeniu Tillersona rzeczniczka Departamentu Stanu Heather Nauert poinformowała, że rozmowy dyplomatyczne z Polską nt. nowelizacji ustawy o IPN mogą być „twarde”, gdyż Stany Zjednoczone są poważnie zaniepokojone sytuacją. Nie chciała spekulować, czy nowelizacja ustawy o IPN może mieć wpływ na relacje polsko-amerykańskie.
Kresy.pl
Stanowisko USA w tej sprawie może być związane z obroną dotychczasowej polityki wobec
Ukrainy i kontynuacją presji na Polskę w tej sprawie dokonywanej przez wiele lat.
@tagore :Wyczuwam,że stanowisko USA związane jest z obroną geszeftu czosnkowych,jak w pichconej ustawie 447/1226.Ukrainą Yankesi owszem grają,ale w polityce z Kremlem-w tej sprawie Polska jest tylko ich jeleniem.