Zdaniem ekspertów z zakresu wojskowości, na których powołuje się portal Money.pl, istnieje ryzyko, że Polska nie kupi 8 baterii systemu Patriot, a program „Wisła” skończy się na dwóch bateriach. Zaznaczają jednak, że taka liczba nie wystarczy nawet do obrony Warszawy.
Według portalu Money.pl, choć podpisanie umowy na dostawę pierwszych baterii systemu Patriot to raczej już tylko formalność, to „kupimy najprawdopodobniej tylko cześć z tego, co planowało MON i wydamy 20 mld zł”. Jak wcześniej zakładano, Polska miałaby docelowo kupić 8 baterii Patriot za nie więcej niż 30 mld zł.
W piątek szef MON Mariusz Błaszczak poinformował, że umowy offsetowe związane z zakupem przez Polskę systemów Patriot zostały podpisane. – Transfer technologii wyceniony na prawie miliard złotych wzmocni możliwości polskiego przemysłu obronnego. To już ostatni krok przed podpisaniem umowy na dostawę Systemu Patriot.
Jak informowaliśmy w czwartek, ostateczna umowa na dostawy systemów Patriot ma zostać podpisana w przyszłym tygodniu, 28 marca. Agencja Reuters przypominała, że Polska chciała przeznaczyć na zakup systemów Patriot ok. 7,6 mld dolarów, jednak jej źródła twierdzą, że w umowie, która ma zostać ogłoszona w przyszłym tygodniu, będzie mowa o kwocie mniejszej niż 5,5 mld dolarów. Strona amerykańska sygnalizowała jednak, że w związku z pozyskaniem IBCS już w fazie I, należy liczyć się z możliwością opóźnień w dostawach.
Umowa, która według różnych źródeł najpewniej zostanie podpisana jeszcze przed końcem marca, będzie dotyczyć dostaw w ramach tzw. pierwszej fazy, czyli dwóch baterii Patriot (16 wyrzutni, cztery radary kierunkowe i cztery stanowiska dowodzenia). Mają one być już jednak zintegrowane z najnowocześniejszym systemem zarządzania walką IBCS firmy Northrop Grumman. To jednak powoduje, że mają one trafić do Polski w 2022 roku, ze względu na opóźnienia w programie IBCS. Patrioty w wersji najnowszej, z radarami dookolnymi i z pociskami SkyCeptor, mają być dostarczane w fazie drugiej, czyli później.
Mariusz Cielma, redaktor naczelny magazynu “Nowa Technika Wojskowa” uważa, że pozyskanie systemu Patriot to skok generacyjny dla polskiej armii, „ale w tej liczbie i konfiguracji nawet nie wystarczy do obrony Warszawy”. W rozmowie z Money.pl zaznacza, że szczególnie w kontekście posiadania przez Rosję takich pocisków manewrujących jak Iskander, „to naprawdę mało”.
Podobnego zdania jest Michał Likowski, ekspert wojskowy i redaktor naczelny specjalistycznego magazynu “Raport”. Uważa, że posiadanie dwóch baterii Patriot to istotny wzrost potencjału obronnego w odniesieniu do samolotów czy śmigłowców, ale względem pocisków manewrujących czy balistycznych – już nie. Zdaniem Likowskiego, w takim przypadku dwie baterie Patriot zapewnią zdolność do obrony jednego, maksymalnie dwóch celów punktowych, jak np. amerykańska baza w Radzikowie lub Warszawa, ale tylko z jednego kierunku np. północnego wschodu.
Eksperci zwracają też uwagę na znaczenie posiadania niskokosztowych pocisków SkyCeptor, które są parę razy tańsze od rakiet PAC-3 MSE i w relacji koszt/efekt lepiej nadają się do likwidowania celów takich jak śmigłowce czy samoloty. Przypomnijmy jednak, że na chwilę obecną te rakiety jeszcze nie istnieją.
Jednak najistotniejszy aspekt jest taki, że według Money.pl, w środowisku ekspertów coraz częściej pojawiają się opinie, że drugiej fazy programu „Wisła” może w ogóle nie być.
– Istnieje ryzyko, że na zakupie tych dwóch baterii się zakończy – mówi Likowski. Jego zdaniem, może się tak stać ze względu na ewentualne ograniczenia budżetowe. Za bardzo prawdopodobne uważa z kolei wydłużenie okresu oczekiwania na podpisanie umowy ws. zakupie pozostałych 6 baterii Patriot. Wątpi, by stało się to zgodnie z zapowiedziami, czyli w rok po pierwszej. Likowski szacuje, że cena za dwie baterie ostatecznie może zatrzymać się na poziomie około 20 mld zł ( 5-6 mld dol.)
Podobnie uważa Cielma, którego zdaniem na obecnym etapie w ogóle nie rozmawiano o drugiej fazie. Tak, jakby były to dwie zupełnie oddzielne kwestie. Strona polska co prawda to deklaruje, ale żadnych zapisów szczegółowych nie ma. Money.pl zaznacza, że MON nie odpowiedziało na pytania o drugą fazę programu.
Ponadto, według Cielmy, w umowie, która niebawem ma zostać podpisana, „nie ma gwarancji ceny kolejnych zestawów w programie „Wisła””. Uważa, że w kontekście dalszych rozmów stawia to Polskę w trudnej sytuacji. – USA już wiedzą, że kupimy od nich i mogą dowolnie dyktować cenę – mówi Cielma.
Cielma zaznacza, że mimo niższej ceny niż ta, jaką pierwotnie proponowali Amerykanie (10,5 mld dol.), nie można tak łatwo mówić, że udało się w toki negocjacji obciąć cenę o połowę. Zwraca uwagę, że aby osiągnąć niższą cenę, Polska zrezygnowała z kilku elementów systemu lub z części rozwiązań w offsecie.
– To nie jest tak, że Amerykanie nam ustąpili. W ostatnich miesiącach nie rozmawialiśmy bowiem o jednym pakiecie, ale o wielu jego wariantach – wyjaśnia Cielma. Podczas dwóch spotkań w grudniu i styczniu Amerykanie przygotowali oferty w różnych wariantach dotyczących pierwszej fazy “Wisły”: od najbardziej rozbudowanej do najtańszej i okrojonej – również pod względem offsetu. Według tych doniesień, Polacy mieli tylko wybrać jeden z tych wariantów i, nieoficjalnie, nie wybraliśmy opcji najtańszej, ale nieco droższą, z IBCS.
Przypomnijmy, że według Reutera porozumienie w sprawie sprzedaży systemów Patriot Polsce zostało zaakceptowane w listopadzie przez Departament Stanu USA i opiewało na sumę do 10,5 mld dolarów. Jednak „dwa źródła” miały przekazać Reutersowi, że Polska otrzymała „inne opcje z innymi indywidualnymi komponentami i innymi scenariuszami offsetu”. Źródła miały szacować te opcje na 4,5-5,5 mld dolarów, jednak zaznaczyły, że negocjacje jeszcze się nie zakończyły.
Eksperci uważają też, że nie można też mówić o tańszym zrealizowaniu programu Wisła, bo najpewniej kupujemy dwie baterie za 20 mld zł, a MON zapewniało, że wszystkie 8 baterii Patriot kupimy za 30 mld zł. Ponieważ te 6 kolejnych baterii będzie bardziej zaawansowanych technicznie, to „ich zakup może oznaczać nawet trzykrotność obecnej sumy”. Tak przewiduje m.in. Cielma.
– Z tej perspektywy całość programu kosztowałaby nawet 80 mld zł. Choćby dlatego kontynuowanie programu wydaje się wątpliwe – czytamy na Money.pl. Z kolei Likowski, który również nie wierzy w zakup 8 baterii za 30 mld zł (chyba, że przy założeniu o minimalnym zakresie współpracy przemysłowej) szacuje, że „bliższa polskim wstępnym wymaganiom byłaby kwota nie mniejsza niż 40 mld zł”.
Według podawanych wcześniej informacji, pierwsze dwie baterie systemu Patriot (tzw. faza I) mają zostać dostarczone w typowej dla amerykańskiej armii konfiguracji. Jak wytłumaczono, oznacza to, że polskie wojsko otrzyma w tej fazie nowoczesny system dowodzenia IBCS, a także pociski PAC3 MSE o zwiększonym zasięgu. – Stwierdzenie, że konfiguracja jest typowa dla US Army oznacza typową konfigurację IBCS. Konfiguracja systemu w fazie pierwszej będzie zawierać system IBCS oraz rakiety PAC 3 MSE – informowało MON. Oznacza to, że pierwsze dwie baterie Patriot miałyby trafić do Polski później, niż pierwotnie zakładano, ale już z systemem IBCS, który w tym samym czasie ma pozyskać armia USA, w typowej dla niej konfiguracji. Nie oznacza to, że struktura samych baterii będzie taka, jak w przypadku tych użytkowanych przez USA.
Według wcześniejszych informacji koncernu Raytheon udzielonych Kresom.pl, systemy wyposażone w radar 360 st. mogłyby zostać dostarczone jeszcze później, niż zakładano. Raytheon we wrześniu 2016 r. informował Kresy.pl, że planuje (a nie gwarantuje) dostarczenie radaru do Polski w ciągu 65 miesięcy [blisko 6,5 roku] od podpisania kontraktu. Stąd, egzemplarze z radarem dookolnym trafią do Polski najwcześniej zapewne gdzieś w 2024 roku (względnie rok wcześniej).
Money.pl / Kresy.pl
Tego nie da się komentować, to jest tak jakby komentować postanowienia i uchwały pacjentów domu wariatów.