Według brytyjskich analityków z Royal United Services Institute (Rusi), w razie ewentualnego konfliktu z Rosją w Europie Wschodniej, siły lądowe Wielkiej Brytanii zostałyby „kompleksowo przewyższone siłą i zasięgiem ognia”, co dotyczy głównie artylerii. Zaznaczono zarazem, że taki konflikt jest mało prawdopodobny.

Brytyjski Royal United Services Institute (Rusi) opublikował raport, z którego wynika, że w razie konfliktu z Rosją w Europie Wschodniej, siły lądowe Wielkiej Brytanii zostałyby „kompleksowo przewyższone siłą ognia” [dosł. „comprehensively outgunned” – red.].

Stacja BBC, która opublikowała omówienie raportu Rusi zaznacza, że według ustaleń Instytutu zarówno armia brytyjska, jak i inni sojusznicy w ramach NATO, mają problem z „krytycznymi brakami” artylerii i amunicji. W podsumowaniu eksperci uznali, że Brytyjczycy „nie mogliby utrzymać wiarygodnej pozycji obronnej”.

Sprawa dotyczy zasadniczo brytyjskich żołnierzy, którzy w ramach wzmacniania tzw. wschodniej flanki NATO, zostali rozlokowani w formie międzynarodowych batalionowych grup bojowych w krajach bałtyckich, celem odstraszenia potencjalnej agresji ze strony Rosji. Od 2017 roku stacjonują oni w Estonii, gdzie obecnie przebywa około 800 brytyjskich żołnierzy.

Przeczytaj: Raport Rand Corporation: miażdżąca przewaga Rosji na wschodniej flance NATO

Czytaj także: Amerykańscy eksperci: Rosja może zająć państwa bałtyckie w niespełna trzy dni

Według Rusi, brytyjskim wojskom brakuje krytycznie ważnej siły ognia, w porównaniu z Rosjanami. Dotyczy to szczególnie artylerii, zarówno lufowej, jak i rakietowej.

PRZECZYTAJ: Artyleria wychodzi z lamusa

„Obecnie, istnieje ryzyko, że Wielka Brytania, niezdolna do wiarygodnej walki, może zostać zdominowana na niższym szczeblu drabiny eskalacji przez siły grożące eskalacją” – napisano w raporcie. Zaznaczono, że Wielka Brytania jest „kompleksowo przewyższona siłą i zasięgiem ognia”, co pozwoliłoby nieprzyjacielskiej artylerii na swobodne pokonanie oddziałów brytyjskich. Zwrócono też uwagę na skuteczność rosyjskiej artylerii podczas konfliktu w Donbasie, jednocześnie podkreślając, że siły NATO, w tym Brytyjczycy, dysponują ograniczoną ilością artylerii, a do tego cierpią z powodu braku zapasów amunicji artyleryjskiej i środków do jej transportu. W raporcie stwierdzono, że „odmłodzenie i modernizacja” brytyjskiej artylerii naziemnej jest „pilnym i krytycznym priorytetem”.

Jednocześnie zaznaczono, że analiza przeprowadzona w kontekście „konfliktu o wysokiej intensywności między NATO a Rosją, w którym Wielka Brytania obiecała wystawić dywizję bojową”, uważa taki konflikt za „mało prawdopodobny”.

BBC zwraca uwagę, że raport został opublikowany tuż przed spotkanie liderów państw członkowskich NATO w Londynie.

Brytyjskie ministerstwo obrony oświadczyło, że Zjednoczone Królestwo ściśle współpracuje z NATO i jest wystarczająco „dobrze wyposażone, by objąć wiodącą rolę w przeciwstawianiu się zagrożeniom i zapewnianiu bezpieczeństwa Brytyjczykom w kraju i za granicą”. Podkreślono też, ze siły brytyjskie ściśle współpracują z innymi sojusznikami w ramach NATO na różnych obszarach, celem odstraszania zagrożeń i odpowiadania na kryzysy. Zaznaczono też, że Wielka Brytania wydaje na obronność najwięcej spośród państw członkowskich NATO w Europie.

Jednocześnie, z oficjalnych danych brytyjskiego resortu obrony z sierpnia br. wynika, że liczebność sił zbrojnych Wielkiej Brytanii zmniejsza się już dziewiąty rok z rzędu.

Przypomnijmy, że zgodnie z planem przedstawionym przez neokonserwatywnych amerykańskich ekspertów z Jamestown Foundation, w razie agresji rosyjskiej na państwa bałtyckie Polacy mieliby się „poświęcić” i wspólnie z Amerykanami zająć obwód kaliningradzki. W zamian po zakończeniu konfliktu mogliby go otrzymać na własność.

Przeczytaj: Prof. Zapałowski: USA swoje interesy i gwarancje wobec państw bałtyckich chcą załatwić rękami polskiej armii

Zasadnicze założenie ekspertów z JF polega na uznaniu za konieczne odparcie pierwszego uderzenia rosyjskiego, żeby nie dopuścić do zajęcia krajów bałtyckich przez Rosjan. Podkreślono, że ich odbicie wiązałoby się z koniecznością zaangażowania kilkukrotnie większych sił. Za korzystne uznano rozmieszczenie na Litwie, Łotwie i w Estonii, na zasadzie rotacyjnej, po jednej ciężkiej brygadzie sił NATO, przyznając, że jest to mało prawdopodobne ze względów politycznych. Postuluje się w związku z tym wzmocnienie armii tych państw, przy wsparciu finansowym i sprzętowym od sojuszników (zaproponowano np. udostępnienie im nieużytkowanych czołgów Abrams czy haubic Paladin, finansowane ze środków przeznaczonych na wzmocnienie wojsk USA w Europie). Docelowo, kraje bałtyckie miałyby dysponować formacjami na poziomie dywizji (Litwa – 3 brygady, Łotwa i Estonia po dwie) włącznie z jednostkami „ciężkimi”, tj. przynajmniej jedną brygadą zmechanizowaną z pododdziałami czołgów w każdej z dywizji. Podkreślono też, że muszą one zwiększyć stan osobowy. W raporcie wspomniano także o potrzebie przygotowania inżynieryjnego terenu, a także, o wzmocnieniu obrony cywilnej.

Raport Jamestown ocenia, że zagrożenie rosyjską napaścią jest realne, a podejmowane przez NATO środki wzmocnienia nadal nie są adekwatne. Uznano, że odpowiedzią na to zagrożenie powinno być zwiększenie i uzyskanie „synergii” potencjałów państw regionu. Jako konieczność określono działania na rzecz skokowego zwiększenia liczebności i potencjału sił lądowych Litwy, Łotwy i Estonii, żeby były w stanie, wspólnie z obecnymi na miejscu siłami sojuszniczymi (również zwiększonymi) odeprzeć pierwsze uderzenie Rosji.

BBC / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply