W białoruskim prawie nie istnieje pojęcie “mediów-internetowych”, ale minister informacji Aleh Praliaskouski zapowiedział, że w przyszłym roku władze zlikwidują tę lukę prawną.

“Dotąd oficjalnie portale internetowe to nie media a ich pracownicy to raczej blogerzy niż dziennikarze. Myślę, że w przyszłym roku rząd tę sprawę załatwi” – powiedział minister podczas konferencji on-line dla agencji Biełta. Była to odpowiedz na pytanie o możliwość akredytacji dziennikarzy na oficjalnych imprezach.

Redaktor opozycyjnego portalu Karta 97 Natalia Radzina uważa, że rejestracja nie ma na celu stworzenie ram prawnych pracy dla dziennikarzy pracujących w portalach: „Z pewnością będzie to kolejne represyjne prawo, które ostatecznie zdusi swobodę słowa”.

Dziennikarka zwraca uwagę, że minister nie wspomniał w jaki sposób będą traktowane strony internetowe, które nie przejdą weryfikacji. Jej zdaniem pracujący w nich dziennikarze prawdopodobnie stracą prawo do uczestniczenia w konferencjach prasowych, nie będą mogli brać komentarzy od urzędników państwowych. Prawdopodobnie również takie strony będą blokowane.

Specjalista ds. mediów internetowych Pauliuk Bykowski zwraca uwagę, że obowiązek rejestracji występuje jedynie na terytorium b. ZSRR i to nie wszędzie, bo np. w Rosji rejestracja ma dobrowolny charakter. W Europie natomiast takiego obowiązku w ogóle nie ma. Według Bykauskiego – trudno w ogóle wyznaczyć kryteria przyporządkowania stron internetowych do kategorii portal, forum czy blog.

Na Białorusi w sytuacji, w której władza toleruje jedynie kilka niezależnych tytułów prasowych, portale internetowe są podstawowym źródłem informacji dla przeciwników reżimu Łukaszenki.

Bielsat (belsat.eu)

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply