Nie ustają kontrowersje wokół tzw. ustawy wiatrakowej. Poseł Paulina Hennig-Kloska (Polska 2050) przyznała, że to ona wprowadziła do projektu ustawy przepisy, które pozwalają na stawianie wiatraków w odległości 300 metrów od zabudowań.

W ubiegły wtorek grupa posłów Koalicji Obywatelskiej i Polski 2050, reprezentowana przez posła KO Krzysztofa Gadowskiego, skierowała do Marszałka Sejmu projekt ustawy o zmianie ustaw o wsparciu odbiorców energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła oraz niektórych innych ustaw. W projekcie przewidziano m.in. zmniejszenie wymaganych odległości od zabudowy mieszkaniowej do 300 metrów w przypadku zabudowy wielorodzinnej i 400 metrów w przypadku zabudowy jednorodzinnej.

W poniedziałek poseł Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska, która jest twarzą projektu, komentowała proponowane zmiany na antenie TVN 24. “Pierwotnym projektodawcą jest Platforma Obywatelska” – oświadczyła. Jak dodała, projekt nowego prawa był konsultowany z poszczególnymi klubami opozycyjnymi.

Poseł wskazała, że w projekcie ustawy są też zapisy o “małych i dużych” wiatrakach. Przyznała, że to ona wprowadziła zmianę dopuszczającą budowę tych “małych” w pobliżu 300 metrów od zabudowań.

Polityk była dopytywana: “Czyli w pierwotnym projekcie projekcie było 500 metrów dla dużych i małych wiatraków. Po co to pani zmieniła?”. Odpowiedziała, że stało się tak “po rozmowach z ekspertami”. Nie określiła jednak, o jakich konkretnie ekspertów chodzi.

Obecnie budowa wiatraków jest dozwolona w minimalnej odległości 700 metrów od budynków mieszkalnych.

Przeczytaj: Ustawa wiatrakowa. “Polskę zasypią używane turbiny z eksportu”

W ubiegły wtorek grupa posłów Koalicji Obywatelskiej i Polski 2050, reprezentowana przez posła KO Krzysztofa Gadowskiego, skierowała do Marszałka Sejmu projekt ustawy o zmianie ustaw o wsparciu odbiorców energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła oraz niektórych innych ustaw.

Jest to m.in. nowelizacja 15 przewidzianych w projekcie ustaw dotyczących przepisów regulujących proces inwestycyjny dla farm wiatrowych.

„Projekt wprowadza zupełnie nowe zasady lokalizacji farm wiatrowych, w tym możliwość lokalizacji farm wiatrowych na podstawie „uchwały o farmach wiatrowych”. Znacząco zmniejsza także wymagane odległości do budynków mieszkalnych (wiatraki od 300 m w przypadku budynków wielorodzinnych i od 400 m w przypadku budynków jednorodzinnych), a także od parków narodowych i rezerwatów przyrody (projekt zakłada możliwość lokalizacji farm wiatrowych od tych obszarów w odległości 300 m, choć w uzasadnieniu na stronie 20 wskazano 500 m)” – czytamy na portalu fundacjabasta.pl.

„Ponadto projekt zakłada zmiany w ustawie o gospodarce nieruchomościami, które umożliwią wywłaszczanie osób prywatnych w celu budowy farm wiatrowych i innych inwestycji w OZE, gdyż po wejściu w życie projektu budowa inwestycji w OZE będzie celem publicznym. Jest to poważna ingerencja w prawa własności i prawa obywateli” – dowiadujemy się.

W sprawie pojawiają się dodatkowe wątki, według dziennikarza portalu Salon24 Marcina Dobskiego, żona eksperta Polski 2050 ds. klimatu i energii pracuje dla polskiej filii duńskiego przedsiębiorstwa działającego w branży energetyki wiatrowej.

Przeczytaj: Henning-Kloska: nie ma afery wiatrakowej. Ustawa jest dobra. Ataki na nią służą Putinowi

TVN24 / dorzeczy.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply