Zakupy dla polskich sił zbrojnych pochłonęły w zeszłym roku bardzo znaczne kwoty, ale do rodzimych producentów trafiła mniejsza część pieniędzy. Większość zainkasowały amerykańskie firmy zbrojeniowe.

W zeszłym roku Inspektorat Uzbrojenia Wojska Polskiego wydał 11,1 mld złotych przypomniał we wtorek portal Forsal. To znacznie więcej niż rok wcześniej – w 2017 r. Inspektorat Uzbrojenia zakupił sprzęt za 7 mld. zł. Zeszłoroczne wydatki są największe w historii budżetu wojskowego wyjąwszy kontrakt na zakup samolotów F-16.

Cytując oficjalne dane portal zaznacza jednak, że tylko około jednej trzeciej pieniędzy, to jest 4 mld zł, trafiło do polskich przedsiębiorstw zbrojeniowych. To suma podobna do tej jaką otrzymywały one w latach 2014-2017. Pozostałe środki przeznaczono na zakupy u zagranicznych dostawców. Z tego aż 85% przeznaczono na zakupy u firm amerykańskich, tym samym przejęły ona 60% wszystkich pieniędzy wydanych w zeszłym roku na zmówienia przez Inspektorat Uzbrojenia.

Największą wypłatę zgarnął amerykański koncern Raytheon, który dostarczył Polsce części systemu Patriot PAC-3 MSE, zakupiony w ramach programu budowy obrony przeciwrakietowej średniego zasięgu “Wisła”. Raytheon otrzymał w tym roku 5,4 mld zł, choć koszt całego programu, który będzie realizowany do 2022 r. to 16 mld zł.

Oprócz programu “Wisła” pieniądze wydatkowano także na zakup samolotów obsługujących podróże najwyższych dostojników państwowych (koszt 700 mln zł), a także na samoloty szkoleniowe M-346 od włoskiego koncernu Leonardo (ponad 250 mln zł).

W przypadku zamówień krajowych 80% wydanych środków trafiło do zakładów Polskiej Grupy Zbrojeniowej. 1,2 mld zł to koszt moździerzy Rak i armatohaubic Krab. 300 mln wydano na transportery Rosomak. 200 mln zł kosztowała dostawa ciężarówek Jelcz, a 100 mln wydano na drony Orlik. W praktyce jednak wiele z tych jednostek uzbrojenia opartych jest na podzespołach zagranicznej produkcji, zatem proporcja pieniędzy, która wypłynęła do zagranicznych firm jest wyższa.

Inaczej było w przypadku remontów. Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych realizujący naprawy i modernizację sprzętu wojskowego niemal całość z 1,1 mld zł wydał na pracę polskich przedsiębiorstw.

Czytaj także: Turcja nie kupi amerykańskich rakiet Patriot

forsal.pl/kresy.pl

10 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. KazimierzS
    KazimierzS :

    Moim zdaniem, jeszcze za mało pieniędzy trafiło za granicę. Przede wszystkim PiS zablokował francuskie okręty podwodne typu Scorpene – jedyną broń strategiczną, jaką kiedykolwiek mieliśmy szansę pozyskać. Z broni operacyjnych dobrze, że idą Patrioty, ale moglibyśmy się starać o więcej JASSM dla F-16. Z taktycznych trzeba pchać Borsuka (krajowy), rozglądać się za czołgami (zagranica) i przede wszystkim : drony, drony i jeszcze raz drony. PiS nie lubi naszej firmy WB Electronics, a drony powinniśmy jeszcze cały czas kupować tylko Polskie – później, za ileś lat, się zobaczy czy jest duża różnica w technologii, ale teraz to nasze drony, drony, tysiące dronów.

    • Gaetano
      Gaetano :

      Temat coraz bardziej przestarzałych “efów” lepiej zostawić, poruszyłbym inny wątek. Tak, “za mało pieniędzy”, niezłe. 38 milionowy naród miałby rozwijać własną myśl techniczną, a pieniądze winny być inwestowane w rodzimy przemysł zbrojeniowy, dopiero później pozyskać brakujący sprzęt, a jak jest, to lepiej pominąć milczeniem. Niezrozumiały ten zachwyt nad tym szrotem zza wody, radość jak u Papuasów z koralików. Nie dość, że nie sprawdził się w warunkach bojowych, to jeszcze zawodzi na całym świecie – jak donoszą branżowe pisma, oczywiście również amer. – żeby nie być gołosłownym: https://foreignpolicy.com/2018/03/28/patriot-missiles-are-made-in-america-and-fail-everywhere/
      Polska ma entuzjastycznie kupować to i inne rzeczy, i to bez szemrania – w tle przecież ustawa S-447.

      Druga armia NATO najwyraźniej nie jest zainteresowana zakupem tego szmelcu. Turcy, mimo że kuszeni przez usrael ofertą szybkiego, uwaga – do końca tego roku (sic!) – dostarczenia patryjotów, odrzucili tę propozycję. Zdaje się, że Francuzi również mają własne zdanie na ten temat. Naturalnie, o systemach S-400 (czy nawet S-300) możemy zapomnieć. Nawet ważny jankeski gen. musiał przyznać, że to “najbardziej zaawansowane uzbrojenie”. Kolejną kwestią jest cena – różna dla poszczególnych krajów – w przypadku Bulanda, co nie dziwi wcale, bodaj najwyższa. Dochodzi jeszcze offset oraz transfer technologii, którego jankesi Polakom nie zapewniają – odwrotnie do Rosjan względem Turków. Jeśli się nie mylę, to kody do rakiet będą posiadać jankee, co jest znamienne.
      I na zakończenie, sprawa dostarczenia. Szrot ma tu przybyć nie, jak w przypadku wspomnianych Turków, w bieżącym roku, tylko w roku 2022. Z kolei gotowość operacyjną mają osiągnąć, uwaga – w latach 2023-24. Tobie, jako ponoć trepowi, czynnemu lub nie, nie muszę chyba tłumaczyć, co to dla Polski oznacza.

      • KazimierzS
        KazimierzS :

        Zaproponuj alternatywne rozwiązanie. Oczywiście wartość Patriotów jako obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa jest przede wszystkim… propagandowo-moralna (cokolwiek to oznacza, podnosi na duchu nasze społeczeństwo typu komentujący wyżej”Batory” czyli… naiwniaków). Ma pewne możliwości rażenia zaczepne, a więc minimalną rolę odstraszania pełni. Mimo, że jest to niesamowicie drogie i jeszcze pod kontrolą wojsk okupacyjnych USA, to jednak i tak należy to kupić, z jednego głównego powodu: za władzy POPiS albo kupimy to, albo będziemy robić wieczne “analizy”. Jeżeli chcemy mieć inną broń, to najpierw musimy mieć inną władzę, przy obecnej władzy alternatywą jest jedynie żadna broń.

        • Gaetano
          Gaetano :

          Zatem, jeżeli wartość tego złomu jest “propagandowo-moralna”, to tym bardziej dziwi, że pomimo tego ktoś nadal wygłasza takie opinie. Poza tym, za 5 lat jego wartość bojowa dodatkowo “wzrośnie”. Wynika z tego, że podany powód to czysta abstrakcja i jeszcze raz wspomnę tu o łupieżczej S-447, bo jedno z drugim wiąże się nierozerwalnie.
          Alternatywa – nie ma sprawy, poniekąd nietypowe pytanie. Mogłyby być nimi norweskie systemy NASAMS – tak, te same, które chronią Kapitol (cóż za paradoks…) lub francuskie MBDA Aster (SAMP/T) – mające pewną przewagę nad patryjotami, systemy Buk (oczywiście dziś wykluczone).
          Trochę by tego było i wydawało się, że to powinieneś wiedzieć. Docelowo należałoby opuścić ten pakt pod prymatem hegemona zza wody, choć to oczywiście pieśń przyszłości – za czym optuje m.in. G. Braun z Konfederacji – i najlepiej opuścić to towarzystwo, i stać się państwem neutralnym oraz nadal się zbroić. Ot, choćby wzorem Finlandii, mającej przecież z FR najdłuższą granicę z państw paktu. Państwo o takiej liczbie ludności może i powinno opierać się przede wszystkim na swojej sile, naturalnie nie stroniąc od pewnych lokalnych sojuszy, ale trzeba być przy tym wyrachowanym. Dokładnie tak jak nasi wrogowie, dla niepoznaki zwanymi sojusznikami. Należałoby też uwzględnić zasoby finansowe, wzorem np. Węgier, Czech. Nie było i nie będzie żadnej pomocy spoza swego narodu i chyba pora to sobie uświadomić.

          • KazimierzS
            KazimierzS :

            Różne (baardzo dobre i nie drogie) systemy norweskie to raczej broń tylko taktyczna (dlatego to nie żaden paradoks), a bardzo bym się ucieszył gdyby i u nas zawitały (przynajmniej mamy od nich obronę nabrzeżną).
            Reasumując, dla POPiSu do wyboru było tylko między systemem europejskim a amerykańskim, europejski jest trochę tańszy i “podobno” trochę lepszy. Amerykański jest na pewno sprawdzony. PiS wybrał USA, gdyby rządziło PO może wybrałoby europejski. Ale przykład śmigłowców Caracal pokazuje (gdy sami Francuzi przyznali, że dla PO cena była dużo wyższa niż dla Macierewicza), że tak jak PiS przepłaca jankesom, tak pewnie PO by przepłaciło żabojadom. Najprawdopodobniej różnica między systemami jest niewielka, a tak jak USA teraz trzyma guzik do naszej obrony, tak pewnie UE by trzymała ten guzik w przypadku drugiego systemu. Dlatego kibicuję Patriotom, a gdybyśmy kupowali MBDA to bym temu kibicował może jeszcze bardziej. W każdym bądź razie wobec całkowitej od 30 lat niemocy naszych kolejnych rządów w sprawie obrony przeciwlotniczej, kibicuję już prawie każdemu zakupowi.
            A alternatywa wobec amerykańskich wojsk okupacyjnych w Polsce: wydawajmy na obronę 4,3% PKB jak USA (2008), a nie 1,9% jak wydajemy (2017), to nikt już nie powinien mieć pomysłów by płacić za obce wojska w Ojczyźnie.
            P.S. Serdecznie pozdrawiam – również głosowałem na Pana Brauna w ostatnich wyborach prezydenckich.

          • KazimierzS
            KazimierzS :

            Wielkim specjalistą w sprawie obrony przeciwlotniczej na pewno nie jestem. Ale ogólnie, gdyby nagle w piątek popołudniu wybuchła wojna z Rosją, to na pewno nie wierzę w żadne “dwa tygodnie obrony linii Wisły” – jak buńczucznie zapewniają niektórzy nasi generałowie. Dwa dni to maks co im daję – w niedzielę wieczorem Rosjanie mają przyczółek przynajmniej, a już siły pancerne na drugim brzegu to najpewniej.
            Na przykład w moim województwie Pomorskim – jeżeli w pierwszych minutach wojny Rosjanie by puścili po jednej dobrej rakiecie na lotniska w Malborku i Pruszczu Gdańskim, to mogą wjechać dwoma (DWOMA- SZTUK 2) dobrymi czołgami i w CAŁYM województwie nie ma nic, co by pokonało te czołgi. A wie Pan dlaczego dwoma, a nie jednym?-bo jednemu by zabrakło amunicji by wystrzelać wszystkich naszych.

          • Gaetano
            Gaetano :

            Ja również nie. Niemniej nie ulega żadnej wątpliwości, że patryjoty są szrotem, o czym można przeczytać jw. i w innej prasie. W tym miejscu zaproponowałbym zapoznanie się z opinią pana Skrzypczaka, w końcu generała. Gdzie niby jest sprawdzony? I jaka jest jego rzeczywista skuteczność. Po raz trzeci starałem się niejako dać do zrozumienia, że ten szrot-system, którego przecież nadal nie ma, jest zawodny, dość przestarzały (za kolejne 5 lat to dopiero), a w kontekście wspomnianej ustawy jego zakup jest po prostu godzący w narodową rację stanu. Kurczowe się jego trzymanie nic dobrego nie może przynieść.
            Z drugiej strony nie rozumiem tej fiksacji na punkcie Rosji, która Polsce nie zagraża. Mało tego, nie ma wobec Polski żadnych roszczeń terytorialnych – w przeciwieństwie do żartu historii, czy choćby, nieoficjalnie, Niemiec, choć to ostatnie państwo załatwia swe sprawy na naszych zachodnich ziemiach poprzez soft power. Zresztą, to bundeswehra robi sobie przy granicy z szaulisami, ale tu, w Polsce, co chce i łże-elyty nie widzą w tym nic złego. Nie widzę powodu, dla którego Rosjanie, mający przecież swoje problemy, mieliby rozwalać pół Europy, z którą trzaskają niezłe interesy. To nielogiczne, by nie rzec absurdalne.
            Za przykład niech posłuży choćby przywołana Finlandia, której zarówno obywatele jak i prez. Niinisto jakoś specjalnie się FR nie boi, prowadząc pożyteczny handel, o czym pozwoliłem sobie tu szerzej wcześniej komuś przypomnieć. Ale to na kierunku płd.-wsch. upatrywałbym największego zagrożenia, a samych wrogów tu, w polskim kurniku, gdzie WASP-y buńczucznie się panoszą i w dogodnym momencie ukrami mogą zagrać. Domniemam, że zaczadzony rusofobicznym obłędem nie jesteś i w ściekowym potoku nie gustujesz – w przeciwnym wypadku naprawdę grzecznie doradzam, odpłyń. To giedroyciowe kukły u żłoba od lat są głównie odpowiedzialne za takie relacje (jednocześnie uderzając w cały handel i np. w polskich rolników) i jeżeli Polakom przyszłoby walczyć z ruskimi – a o tym marzą, to raczej z ich winy. Niektórzy by chcieli, jak wspomniał ostatnio R.Winnicki, żeby to państwo wyparowało, a można i należy inaczej.
            Jednak, skoro rzeczywiście głosowałeś na G. Brauna, to pozdrawiam. To niesamowity gość.

          • KazimierzS
            KazimierzS :

            Także jestem zdania, że pierwej będziemy mieć starcie z Niemcami niźli z Rosją. Dlatego w opisie francuskiego odpowiednika Patriot, tak podkreślałem, że to jest europejski system – czyli francusko-niemiecki. Więc gdybyśmy go posiadali, to w przypadku Niemiec, najprawdopodobniej by nie pełnił nawet roli odstraszającej.
            Z wojskowego punktu widzenia, należy przygotowywać się do obrony przeciw każdemu – przeciw Niemcom, Rosji, Ukrainie, Litwie, Czechom, Chinom czy… USA. USA-więc należy wykonywać pracę u podstaw i możliwie zawsze w wypowiedziach o wojsku USA, dodawać – obce wojska okupacyjne w Ojczyźnie – bo i może się łacno okazać (np w związku z podaną przez Pana ustawą 447), że pewnego dnia obrócą się z bronią przeciwko nam.
            Piszę co sądzę o obronie przeciwlotniczej i przeciwrakietowej dalszego zasięgu. Prawdopodobnie najskuteczniejszą taką obronę ma Izrael, następnie Rosja lub Chiny. Dla nas pierwszym pytaniem jest: kupić teraz, czy czekać (np do czasu gdy premierem zostanie Bosak, Winnicki marszałkiem Sejmu, a Braun prezydentem). Odpowiedź: przez 30 lat nasi rządzący pokazali, że mają w nosie uzbrojenie Wojska Polskiego, czekamy 30 lat i nie ma na co dłużej czekać. Więc skoro rządzi POPiS, to nie łudźmy się, realnie do wyboru jest tylko Patriot lub MBDA. Przykłady łodzi podwodnych czy śmigłowców- gdzie wybraliśmy… nic – pokazują, wybierzmy już cokolwiek, wspierajmy wśród ludzi wybór czegokolwiek, mimo, że jest to przepłacony, słabej jakości sprzęt – jest to sprzęt. Mamy go. Okrętów podwodnych i śmigłowców nie mamy. Na wojnie lepiej mieć kiepską, a kiedyś sporo przepłaconą strzelbę w piwnicy, niż śliczną zastawę porcelanową w kuchni.

          • Gaetano
            Gaetano :

            Odnośnie obecnego tu żołdactwa zza wody akurat przytoczona ustawa ma nieco mniejszy wydźwięk niż uchwalona przez cały popis ustawa 1066. Muszę wprost napisać, że ta pierwsza służy do wywierania nacisku i kierowania polskojęzycznymi, aby kupowali bez zbędnego szemrania to, co im zaserwuje pan, który za każdym razem i poprzez każdego tamtejszego mycakowego urzędnika będzie podnosił motyw przewodni wymuszenia haraczu, bo do tego jest zobowiązany. A że “obrócą się przeciwko nam” ma to ścisły związek właśnie z ust. 1066. Każdy polski żołnierz powinien znać jej treść na pamięć. Jest ona, po rozbójniczej S/447, drugą, i ewenementem chyba na skalę światową. Ostatnią rzeczą, którą by popełnił polski żołnierz, to oddanie broni wrogowi. Wolałby ją zakopać – a tak przecież było. Naprawdę, nie chcę tego wałkować i chyba nie muszę.
            Nie. Nie mamy go. Złom do nas przybędzie dopiero za kilka lat, a za jakieś 5 byłby używalny – a to jest zasadnicza różnica – nie wyssałem sobie tego z palca i to są fakty. Tak jak to, że zawodzi i jest niesprawdzony. Np. takie Niemcy swoje patryjoty wyprzedali innym. Alternatywy istnieją i są (były) realne. Argument mówiący o “wybraniu czegokolwiek, choć to słabe” to naprawdę przykład myślenia niewolniczego. W tej kwestii przychylam się do stanowiska, o którym można przeczytać w branżowych periodykach (również amer.), o czym mówi też pewien jankeski trep, gen. H.Bromberg (“Wysokie koszty utrzymania starego systemu na całe dekady określą przeznaczenie polskiego budżetu obronnego. A co najważniejsze, taki system nie zapewni pełnej ochrony powietrznej i antyrakietowej, jakiej wymagają polskie władze.”) oraz do opinii gen. Skrzypczaka, który pewnie wyrocznią nie jest, ale stosowną wiedzę posiada. Zapłacimy jeszcze, jak twierdzi, prawie drugie tyle za jego modernizację.
            Lepiej posiadać fajerwerki niż zimne ognie.