Polskie służby wzmacniają czujność i prowadzają monitoring zagrożeń naszej podmorskiej infrastruktury przesyłu gazu i prądu, w związku uszkodzeniem podmorskiego gazociągu Balticconnector w Zatoce Fińskiej.

Jak pisaliśmy, w tym tygodniu władze Finlandii podały, że uszkodzony został podmorski gazociąg Balticconnector i kabel komunikacyjny, łączące ten kraj z Estonią. Przyznały, że może to być efekt działania zewnętrznego. Sprawę wyjaśniają śledczy oraz fińskie fińskie służby specjalne i wojsko. Ponadto, niedługo przed stwierdzeniem wycieku systemy wykryły „możliwą eksplozję” w rejonie rurociągu.

Radio RMF FM podało, że w reakcji na tę sytuację polskie służby poinformowały o wzmocnieniu czujności. Zacieśniają też wymianę informacji z partnerami.

 

Po ujawnieniu wycieku gazu w Zatoce Fińskiej polskie służby prowadzą monitoring zagrożeń naszej podmorskiej infrastruktury przesyłu gazu i prądu. Mowa o ścisłej współpracy służb specjalnych, wojska, a także straży granicznej” – czytamy na rmf24.pl.

W operację, trwającą od kilku miesięcy w związku z uszkodzeniem rok temu gazociągów sieci Nord Stream, zaangażowane jest Centrum Operacji Morskich. Zaznaczono, że szczególne zadania będzie miał nowy patrolowiec straży granicznej, który trafił do służby we wrześniu. Jednostka ma operować w miejscach przebiegu Baltic Pipe i połączenia energetycznego ze Szwecją, a także patrolować okolice gazoportu w Świnoujściu czy naftoportu w Trójmieście.

Fiński wywiad, podobnie jak rząd, nie wyklucza, że za sabotażem gazociągu może stać inne państwo. Podobnego zdania są przedstawiciele rządu Estonii, choć estoński minister obrony Hanno Pevkur uważa, że mogło też dojść do przypadkowego uszkodzenia z powodu błędu człowieka, np. przez kotwicę dużego statku. Wyjaśnił zarazem, że gazociąg oblany jest betonem i „wygląda to tak, jakby ktoś urwał rurę z boku”.

Ponadto, estońskie służby badają, jak doszło do uszkodzenia kabla komunikacyjnego. W opinii dowództwa marynarki wojennej Estonii, gazociąg i kabel uszkodzono w krótkim odstępie czasu, przypuszczalnie dwóch godzin.

Spółki fińska Gasgrid i estońska Elering podały, że naprawa uszkodzonego gazociągu potrwa co najmniej 5 miesięcy. Nie zostanie od uruchomiony wcześniej, niż na początku kwietnia 2024 roku. Prace na razie nie można rozpocząć z powodu sztormowej pogody.

Zdaniem Björna Lunda, sejsmologa z uniwersytetu w Uppsali, który analizował dane z różnych stacji wraz z innymi badaczami, istnieje możliwość, że w nocy z soboty na niedzielę w Zatoce Fińskiej doszło do niewielkiego wybuchu. Był jednak o wiele mniejszy wybuch niż te, zarejestrowane rok temu przy gazociągach Nord Stream. O ile ten w zatoce odpowiadał trzęsieniu ziemi o magnitudzie 1, to w przypadku Nord Stream było to 30 razy więcej. Ustalenia te są zbieżne z tym, co wcześniej podała Norweska Agencja Badań Geologicznych NORSAR.

Wcześniej podawano, że ani estoński, ani fiński instytut geologiczny nie zarejestrowały drgań ziemi, które mogłyby wyraźnie wskazywać na eksplozję w pobliżu miejsca wycieku. Dyrektor fińskiego instytutu Timo Tiira zastrzegł jednak, że w teorii niewielki wybuch w czasie sztormowej pogody mógłby nie zostać wykryty. Podkreślał jednak, że są to tylko spekulacje. W rozmowie z fińską agencją informacyjną STT powiedział z kolei, że eksplozja miała bardzo znikomą siłę i stacje pomiarowe ledwo ją wykryły.

rmf24.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply