W Gruzji przyjęto nowe prawo, które zakazuje stawiania tzw. miasteczek namiotowych w pobliżu instytucji rządowych. Ukraiński portal „Europejska Prawda” twierdzi, że w ten sposób władze szykują się na potencjalny „EuroMajdan”, w razie gdyby Bruksela nie przyznała Gruzji statusu kandydata do UE.

Ukraiński portal „Europejska Prawda” opisuje sprawę nowej inicjatywy władz Gruzji, które zamierzają formalnie zabronić stawiania „tymczasowych konstrukcji” w pobliżu instytucji państwowych. Ma to dotyczyć szczególnie tzw. miasteczek namiotowych. Stąd, inicjatywa określana jest przez krytyków jako „ustawa namiotowa” lub „Ustawa rosyjska nr 2”, w nawiązaniu do procedowanej swego czasu ustawy o tzw. zagranicznych agentach, mającej nałożyć ograniczenia na działalność organizacji społecznych, finansowanych z zagranicy. Spotkało się to jednak ze zdecydowanym oporem społecznym i rezygnacją rządzącego Gruzińskiego Marzenia z procedowania ustawy.

Tzw. ustawa namiotowa została zarejestrowana w parlamencie pod koniec września br., a już 4 października przyjęta w pierwszym czytaniu. Drugie miało odbyć się w piątek, jednak po zapowiedzeniu protestów, już w czwartek wieczorem przeszła drugie i trzecie czytanie. Ustawa wejdzie zatem w życie w najbliższych dniach, a zapowiadane weto prezydent Gruzji, Salome Zurabiszwili nie zdoła jej zablokować.

Przeczytaj: Prezydent Gruzji zapowiada, że nie zaprzestanie wizyt w Europie, mimo sprzeciwu rządu

Rządzący przyznają, że powodem szybkiego procedowania ustawy były informacje służb bezpieczeństwa Gruzji o możliwości destabilizacji sytuacji w kraju, włącznie z potencjalnym zamachem stanu. Protesty miałyby zacząć się na przełomie października i listopada br.

„Europejska Prawda” pisze, że inaczej niż w przypadku ustawy o zagranicznych agentach, „tym razem gruzińskie władze zdecydowały się doprowadzić sprawę do końca”.

„To nie tajemnica: powodem zatwierdzenia tej ustawy jest informacja o przygotowaniach do „Euromajdanu” w Tbilisi, które mogą rozpocząć się już pod koniec października” – twierdzi ukraiński portal. Miałoby to zbiegać się z terminem 31 października, kiedy to Komisja Europejska ma ogłosić decyzję w sprawie przyznania Gruzji statusu kandydata do członkostwa w Unii Europejskiej. W przypadku odmowy, w kraju mogą wybuchnąć masowe protesty, dodatkowo napędzane przez prozachodnią i prounijną opozycję. Spekuluje się też, że decyzja może zostać nieoficjalnie ogłoszona wcześniej.

Nowe prawo przewiduje, że za niezdemontowanie nielegalnie ustawionych konstrukcji uczestnikom wiecu grozi kara grzywny od 500 do 5 tys. lari (ok. 800 do 8100 zł) oraz do 15 dni aresztu.

Według „Europejskiej Prawdy” istnieje realna możliwość, że Bruksela zatwierdzi dla Gruzji status kandydata do UE. Jednocześnie, szef tzw. unijnej dyplomacji, Josep Borrell sygnalizował podczas wrześniowej wizyty w Tbilisi, że decyzja może być negatywna. Zwracał m.in. uwagę, że „kroki podjęte ostatnio przez rząd [gruziński – red.] mogą być sprzeczne z kursem polityki zagranicznej Unii Europejskiej”. Chodziło m.in. o decyzję o przywróceniu połączeń lotniczych z Rosją czy partnerstwo z Chinami.

Czytaj także: Zobacz też: Gruzja przywróciła połączenia z Rosją. Zełenski odpowiedział sankcjami

„Jeśli Gruzja chce zostać członkiem Unii Europejskiej, musi zadbać o to, aby cała jej strategiczna współpraca nie była sprzeczna z polityką UE” – zaznaczył Borrell i jasno oświadczył, że Bruksela oczekuje, że gruzińskie władze w zakresie polityki zagranicznej będą działań w harmonii z UE.

„Jeśli uznać wyjazd Borrella do Gruzji za ostatnią próbę przekonania Tbilisi do powrotu do odrabiania zadań domowych z integracji europejskiej, to można postawić tezę: to wezwanie nie zostało wysłuchane. A przyjęcie „ustawy o namiotach” jeszcze bardziej oddala Gruzję od statusu kraju kandydującego” – komentuje „Europejska Prawda”.

Portal zastanawia się, na ile prawdopodobne jest, by w Gruzji mogło dojść do „majdanu”. Zwraca uwagę, że Gruzini masowo wychodzili na ulice, gdy decyzje władz były zdecydowanie odrzucane przez społeczeństwo, jak w przypadku ustawy o zagranicznych agentach. Jednak przyznaje, że co prawda około 90 proc. Gruzinów popiera akcesję do Unii, „ale część z nich przyjmuje argument władzy, że przyczyną złych stosunków z UE jest to, że Tbilisi odmawia otworzenia drugiego frontu wojny z Rosją, czego rzekomo Zachód wymaga od Gruzji”.

„Jeżeli taka prognoza się zrealizuje, to odmowa ze strony UE wywoła potężną falę antyzachodniej retoryki ze strony władz Gruzji. A rozmowa o prorosyjskim zwrocie Tbilisi otrzyma nowe potwierdzenie. Wierzący w europejską przyszłość swojego kraju obywatele Gruzji mają zatem bardzo mało czasu, aby zapobiec urzeczywistnieniu się takiego scenariusza” – pisze „Europejska Prawda”.

Eurointegration.com.ua / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply