Była kandydatka na prezydenta Białorusi, Swietłana Tichanowska przyznaje, że w obecnej sytuacji w grę wchodzi wybór nowego prezydium Rady Koordynacyjnej.

Swietłana Tichanowska, była kandydatka na prezydenta Białorusi i główna przedstawicielka obecnego ruchu białoruskiej opozycji udzieliła wywiadu portalowi TUT.by. W rozmowie poruszono m.in. temat obecnej sytuacji Rady Koordynacyjnej. Poza pisarką i noblistką Swietłaną Aleksijewicz, wszyscy pozostali członkowie prezydium Rady zostali zatrzymani lub zmuszeni do opuszczenia kraju, a ona sama znajduje się pod obserwacją służb specjalnych, a z racji stanu zdrowia nie może aktywnie uczestniczyć w pracach.

Przeczytaj: Białoruś: kolejny członek prezydium Rady Koordynacyjnej zatrzymany. Na wolności została tylko Aleksijewicz

Tichanowska przyznała, że z pierwotnego składu prezydium „mało kto został na wolności”. Zaznaczyła zarazem, że nikt nie złożył rezygnacji z członkostwa w Radzie.

„Rozmawiamy o tym, jak będziemy dalej pracować. Możliwe, że zostanie wybrane nowe prezydium” – powiedziała białoruska opozycjonistka.

Tichanowska była też pytana o to, jak odbiera to, że jest nazywana „prezydentem”. Odpowiedziała, że „wciąż niezwykle jest to słyszeć”, dodając, że „po wyborach tak jest”.

„Rozumiem, że kiedy ludzie tak się do mnie zwracają, to na poważnie, nikt nie żartuje. To wielka odpowiedzialność” – powiedziała.

Podczas rozmowy zapytano ją też, czy zdaje sobie sprawę, że potencjał protestów na Białorusi nie jest wieczny i wcześniej czy później ulegnie on wyczerpaniu.

„Ludzie mogą się trochę zmęczyć, ale już nie będą godzić się na taką władzę i doskonale rozumieją, że wszystko zależy tylko od nich” – powiedziała Tichanowska. „Musimy dalej kontynuować tę walkę. Wierzę w ludzi, wierzę w to, że tego już nie da się zatrzymać”.

Przeczytaj: Lida: działaczka Związku Polaków na Białorusi stanęła przed sądem za udział w protestach

Opozycjonistka uważa, że protesty mogą przyjąć nowe formy, co jej zdaniem już ma miejsce, jak wywieszanie flag między domami, która mimo ściągania pojawiają się ponownie. Zaznaczyła, że usuwanie ich np. przy użyciu dźwigów kosztuje, „a to wszystko podatki” oraz na to, że udzie zbierają się razem i wychodzą pomimo interwencji OMON. Zwróciła też uwagę na zaangażowanie ze strony studentów.

„Tu jest już zasada ‘kto kogo’. Wierzę w Białorusinów, i tak zwyciężymy” – uważa Tichanowska.

Przeczytaj: Nowy prokurator generalny Białorusi: Zapewnimy pokój, prawo i porządek w naszym kraju jako zjednoczony front

Czytaj także: Łukaszenko: Należy podjąć bardziej agresywne środki ścigania

tut.by / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply