Anna Kosko, córka prezes Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Lidzie Ireny Biernackiej, należąca do działającego przy ZPB Polskiego Towarzystwa Lekarskiego, została oskarżona o udział w nielegalnych protestach. Grozi jej wysoka grzywna lub areszt.
W piątek przed sądem w Lidzie stanęła Anna Kosko, córka prezes Oddziału Związku Polaków na Białorusi w tym mieście, Ireny Biernackiej. Powodem było to, że brała udział w odbywających się protestach przeciwko brutalnym działaniom milicji i sposobowi sprawowania władzy przez prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki.
Na podstawie milicyjnego protokołu, Kosko jest oskarżana o udział w nielegalnych manifestacjach. Na Białorusi grozi za to wysoka grzywna bądź areszt w wymiarze do 15 dni.
Portal „Znad Niemna” podaje, że Anna Kosko jest cenioną w Lidzie lekarką, ginekologiem- położnikiem. Należy do działającego przy Związku Polaków na Białorusi Polskiego Towarzystwa Lekarskiego.
Na jej proces przybyła kilkudziesięcioosobowa grupa mieszkańców Lidy, w tym członkowie ZPB, a także wdzięczni pacjenci oraz osoby „nieobojętne na niesprawiedliwość mieszkańców miasta”. Podczas rozprawy sąd nie zdołał orzec, czy Polka rzeczywiście zawiniła, w jakim stopniu i czy zasługuje na karę. Sędzia zażądał od milicji, będącej stroną oskarżającą, żeby dostarczyła dodatkowe dowody świadczące o winie oskarżonej. Sąd ogłosił przerwę w procesie do wtorku, 15 września.
Wspierający lekarkę lidzianie zapowiadają, że tłumnie stawią się na kolejnym posiedzeniu sądowym w jej sprawie.
Już wcześniej informowaliśmy, że córce działaczki mniejszości polskiej na Białorusi zagrożono represjami wobec jej matki, która wzięła udział w modlitwie różańcowej za Białoruś. Według relacji szefowej Związku, Andżeliki Borys, po tym, jak Irena Biernacka wzięła udział w modlitwie różańcowej za Białoruś, jej córkę wezwano na przesłuchanie. Kazano jej przekazać matce, że jeśli nie opuści kraju, to zostanie oskarżona „o ekstremizm”.
PRZECZYTAJ: Białoruś, Łukaszenko i kwestia polska
Lida, stolica rejonu w obwodzie grodzieńskim, jest jednocześnie ośrodkiem znacznej wielkości jak na miasto tego szczebla – zamieszkuje je około 100 tys. osób. Jest to także jeden z największych ośrodków polskości w tej części historycznych Kresów – według spisu ludności z 2019 r. etniczni Polacy stanowią 35 proc. wśród mieszkańców Lidy. Lidzcy Polacy znani są ze swojej społecznej aktywności, ale po raz pierwszy od wielu lat niektórzy z nich zaktywizowali się politycznie i to właśnie jako reprezentanci odrębnej grupy społecznej – mniejszości narodowej – pod flagą biało-czerwoną.
Na początku sierpnia, jak pisaliśmy, polskie flagi narodowe pojawiły się w relacjach wideo z wiecu Swietłany Tichanowskiej. Liczną obecność Polaków na wiecu Cichanowskiej w Lidzie potwierdziła nam wówczas prezes miejscowego oddziału Związku Polaków na Białorusi, Irena Biernacka. Sugerowała nawet, że Polacy z pochodzenia mogli wręcz stanowić większość wiecujących. Biernacka przekazała, że przez obecność na wiecu wyborczym Tichanowskiej działacze ZPB chcieli „pokazać że w Lidzie są Polacy, zwrócić uwagę na nas na przyszłość i potrzymać braci Białorusinów”. Odpowiadając na pytanie o to, czy akurat ta kandydatka ma ofertę dla miejscowej mniejszości polskiej działaczka polskiej organizacji stwierdziła – „Pani Tichanowska o nas nie wie, dlatego staliśmy z przodu, żeby zwrócić na siebie uwagę”. Ocenia, że w zgromadzeniu wzięło łącznie około 3 tys. osób.
Czytaj także: Związek Polaków na Białorusi apeluje do Łukaszenki ws. dyskryminacji polskich dzieci w Wołkowysku
znadniemna.pl / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!