Premier Litwy Ingrida Szimonyte poinformowała, że gabinet ministrów zatwierdził poprawki do szeregu ustaw, które muszą zostać przyjęte w celu prawnego uregulowania procesu budowy ogrodzenia na granicy z Białorusią – podała w piątek Wilnoteka.
Jak podała w piątek Wilnoteka, premier Litwy Ingrida Szimonyte poinformowała, że Gabinet Ministrów zatwierdził poprawki do szeregu ustaw, które muszą zostać przyjęte w celu prawnego uregulowania procesu budowy ogrodzenia na granicy z Białorusią.
„Konieczne jest jak najszybsze wzniesienie fizycznej bariery na granicy. Dlatego rząd zwraca się do parlamentu o pilne rozpatrzenie przygotowanego pakietu dokumentów – powiedział premier na spotkaniu z dziennikarzami.
Litwa zamierza wybudować na granicy z Białorusią czterometrowe ogrodzenie z siatki drucianej, nad którym będzie rozciągnięty harmonijkowy drut kolczasty z ostrymi kolcamy używany przez wojsko. Przed ogrodzeniem zostanie zamontowana dodatkowa linia drutu kolczastego o wysokości 3 metrów.
Według wstępnych szacunków budowa ogrodzenia będzie kosztować Litwę 12 mln euro. Środki na projekt planuje się przeznaczyć z budżetu państwa, który już teraz doświadcza deficytu. Wilno liczyło na pomoc z UE, ale unijna komisarz ds. wewnętrznych Ilva Johansson powiedziała, że Bruksela nie praktykuje finansowania takich projektów.
Jak informowaliśmy w czwartek przywódca Białorusi, Aleksandr Łukaszenko, spotkał się z przedstawicielami służb siłowych, nakazując im zintensyfikowanie działań na rzecz ochrony granic państwa tak, by uniemożliwić jej nielegalne przekraczanie. „Od dziś ani jedna noga nie może postać na terytorium Białorusi z sąsiedniego państwa, czy to z południa, czy z zachodu” – powiedział Łukaszenko. „Każdy metr granicy musi być przykryty. Nie wydawaliśmy po nic kolosalnych środków na wojska pograniczne, na nasze struktury siłowe. Nasz naród powinien czuć się bezpiecznie, powinien wiedzieć, że są mężczyźni, którzy są gotowi ich bronić. To podstawowe rzeczy, jakie powinniśmy zrobić”.
„Nie daj Bóg, żeby oni [sąsiednie kraje – przyp. Belta] zaczęli realizować taktykę wydalania ludzi, których oni tu zaprosili, przez oficjalne przejścia graniczne” – oświadczył białoruski przywódca. Mówił o nielegalnych migrantach, których – jak sam twierdzi – zaprosiła Unia Europejska i jej kraje członkowskie.
W ostatnich dwóch miesiacach na Litwie lawinowo wzrosła liczba migrantów przekraczających nielegalnie granicę od strony Białorusi. Według stanu na czwartek 5 sierpnia, od początku roku zatrzymano już łącznie 4 110 nielegalnych migrantów – to ponad 50 razy więcej niż w ciągu całego 2020 roku (tylko w lipcu zatrzymano ponad 2,6 tys. osób). To głównie obywatele Iraku. Przybywają oni na Białoruś legalnie, a następnie przekraczają już nielegalnie granicę z Litwą, by dostać się do Unii Europejskiej. Litewscy politycy oskarżają Białoruś, że dzieje się to przy biernej postawie jej służb bezpieczeństwa lub wręcz przy ich pomocy.
Jednocześnie, przedstawiciel litewskiej Służby Ochrony Granicy Państwowej Rokas Pukinskas we czwartek poinformował, że minionej doby zawrócono ponad 300 migrantów. Jak podkreślił, incydentów z tego powodu nie było.
Zobacz: Frontex nagrał białoruskich pograniczników eskortujących migrantów do granicy z Litwą [+VIDEO]
Władze Litwy chcą lokować nielegalnych imigrantów w prowizorycznych ośrodkach organizowanych na Wileńszczyźnie, w miejscach zwartego zamieszkiwania Polaków – Dziewieniszkach, Rudnikach, Miednikach Królewskich i Podbrodziu. Wielodniowe protesty mieszkańców tej pierwszej miejscowości sprawiły, że rząd wstrzymał się z planem zasiedlenia migrantów w tamtejszym starym internacie dawnej szkoły rolniczej. Natomiast w przypadku Rudnik specjalny oddział litewskiej policji rozbił protest mieszkańców używając gazu łzawiącego. Protestujący ostrzegali, że baza MSW koło tej miejscowości jest nieprzystosowana do przyjęcia setek osób. W poniedziałek doszło w niej do zamieszek osiedlonych w ośrodku migrantów, skarżących się na to, iż ich namioty przemokły na skutek deszczu. Zarówno Dziewieniszki jak i Rudniki znajdują się na terenie rejonu solecznickiego w którym 78 proc. mieszkańców stanowią Polacy.
Poniedziałkowe zamieszki nie są pierwszym tego rodzaju incydentem na Litwie. Wcześniej doszło do buntu migrantów umieszczonych w dawnej szkole w miejscowości Verebiejai w rejonie olickim, którzy przestali przyjmować żywność i nie dopuszczali do naprawy zepsutej kanalizacji.
Kresy.pl/Wilnoteka
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!