W Wilnie odbył się w sobotę marsz LGBT „Vilnius Pride”. Zorganizowany przez stowarzyszenie „Trans Autonomija” i grupę inicjatywną „Demonstruokimės”.

Homoseksualiści i transseksualiści gromadzili się od godz. 12 pod Biblioteką Narodową im. Martynasa Mažvydasa. O godz, 13 zgromadzeni udali się Aleją Giedymina w stronę Placu Katedralnego, gdzie odbył się końcowy wiec na którym wygłaszano przemówienia. Poważniejszych incydentów nie odnotowano, jednak na początku marszu pojawił się mężczyzna w mundurze kamuflażowym z symbolami litewskimi. Mimo litewskich symboli na ubraniu mężczyzna mówił po rosyjsku, krytykował wulgarnie uczestników wydarzenia i filmował ich, jak podał publiczny nadawca LRT.

Portal napisał o uczestniczącej w paradzie emigrantce z Rosji Natalii, która uciekła z ojczyzny, nie sama, ale z koleżankami, które po raz pierwszy biorą udział w takiej imprezie. Natalia nie ukrywała, że ​​spodziewała się tu spotkać więcej osób. Emigrantka twierdziła, że Rosja jest wyjątkowo nieprzyjazna społeczności LGBT. „Nigdy nie zostałam zaatakowana, ale nigdy nie czułam, że mogę otwarcie mówić o swojej orientacji seksualnej. Bałem się, że zostanę zaatakowana” – zacytował LRT.

Mer miasta Valdas Benkunskas, również wziął udział w paradzie, choć wywodzi się z partii określającej się mianem konserwatystów – Związku Ojczyzny-Litewskich Chrześcijańskich Demokatów. Jak stwierdził, stolica Litwy jest miastem otwartym dla wszystkich. “Wydaje mi się, że to wydarzenie i ten marsz po raz kolejny pokazują, jak duży krok naprzód zrobiło nasze społeczeństwo. Pochód po raz kolejny pokazuje, że Wilno jest miastem europejskim, które jest otwarte dla wszystkich i w którym jest coraz mniej miejsca na nienawiść, obrażanie i zniesławianie drugiego człowieka”.

Zapytany, czy poprze legalizację związków homoseksualnych, co proceduje litewski parlament, mer Wilna powiedział: „Myślę, że powinniśmy iść krok po kroku. Przede wszystkim musimy zająć się ustawą o związkach partnerskich, zobaczyć, jak działa ta instytucja, a potem, w miarę rozwoju procesu, będzie można rozmawiać na inne tematy”.

W marszu można była zauważyć dzieci. Uczestniczyli w nim cudzoziemcy, którzy przyjechali wyrazić swoje poparcie dla litewskiej społeczności LGBT. Nad głowami uczestników powiewały flagi LGBT, Unii Europejskiej i Litwy. Niektórzy uczestnicy nieśli też ukraińskie flagi, wyrażając w ten sposób solidarność z walczącym krajem.

W czasie marszu podnoszono postulaty prawnej i medycznej zmiany płci, przyznania związkom homoseksualistów statusu małżeństwa lub oficjalnych związków partnerskich, a także prawa do adopcji. 

W czasie wiecu swoją solidarność z litewskimi krędami LGBT wyrazili m.in. ambasador USA na Litwie Robert Gilchrist oraz ambasador Szwecji na Litwie Inger Buxton. Amerykański dyplomata powiedział uczestnikom, że był to najpoważniejszy marsz, na jakim kiedykolwiek był. Dodał też, że tak głośne żądania słychać w Moskwie i Mińsku, gdzie przedstawiciele środowiska LGBT bronią swoich praw. „Wiele osób pyta mnie: <<Panie ambasadorze, czy uważa pan, że teraz jest odpowiedni czas na związki partnerskie na Litwie?>> Moja odpowiedź brzmi: absolutnie tak” – powiedział Gilchrist. Ambasador USA pogratulował także Estonii legalizacji związków homoseksualistów i wyraził nadzieję, że Litwa wkrótce pójdzie w jej ślady.

Kilkudziesięciu protestujących czekało na marsz na Placu Katedralnym z flagami narodowymi i transparentami „Gražulis miał rację”, „Homoseksualiści nie wejdą do Królestwa Niebieskiego”, „STOP molestowaniu dzieci”. Jeden z nich modlił się na głos.

lrt.lt/kresy.pl

 

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply