W podparyskim miasteczku staranowano i podpalono dom mera

Grupy obywateli zgromadziły się w poniedziałek ratuszach w całej Francji w poniedziałek, aby zaprotestować przeciwko atakom na instytucje samorządu.

Według Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Francji w trakcie trwających od tygodnia zamieszek wywoływanych na zamieszkanych przez imigranckie diaspory przedmieściach chuligani zaatakowali łącznie 99 ratuszów. Ich celem były także inne budynki użyteczności publicznej, jak podał w poniedziałek portal telewizji France24. Właśnie tego dnia w wielu ratuszach zorganizowano zgromadzenia mające być protestem przeciwko atakom na instytucje samorządu terytorialnego.

Najbardziej dramatyczny wymiar ataki te miały na południowym przedmieściu Paryża – w gminie L’Haÿ-les-Roses, w regionie Ile de France. Tam celem ataku stał się nie tylko ratusz. Chuligani zaatakowali w nocy z soboty na niedzielę dom mera Vincenta Jeanbruna, wywodzącego się z centroprawicowej partii Republikanie. Przestępcy staranowali dom mera samochodem, a następnie podpalili maszynę.

„O godzinie 01:30, kiedy byłem w ratuszu, tak jak dwie poprzednie noce, ludzie wtargnęli do mojego domu, podpalili mój dom, w którym spała moja żona i dwójka moich małych dzieci” – Jeanbrun opisał zdarzenie na Twitterze. W czasie ucieczki przed napastnikami członkowie rodziny mera mieli odnieść obrażenia.

W niedzielę w L’Haÿ-les-Roses pojawiłą się premier Francji Elisabeth Borne, która nazwała najście domu mera “szczególnie szokującym” incydentem masowych zamieszek obfitujących w akty przemocy i wandalizmu.

Prokurator Stephane Hardouin poinformował, że próba podpalenia domu mera miasteczka traktowana jest jako próba zabójstwa.

Pod ratuszem L’Haÿ-les-Roses zgomadziło się w poniedziałek kilkuset mieszkańców, by okazać solidarność z Jeanbrunem.

Dom mera stał się celem ataku być może dlatego, żę Jeanbun przewidując niebezpieczeństwo zabezpieczył ratusz bardzo solidnym ogrodzeniem z drutu kolczastego.

 

We wtorek rano na paryskim przedmieściu Nanterre zatrzymany został w wynajętym samochodzie pochodzący z algieskiej rodziny 17-letni Nahela Merzouka. Nastolatek zatrzymany został po pościgu policjantów drogowych na motorach, po uprzednim zignorowaniu polecenia zatrzymania. W czasie ucieczki chłopak poważne zagrożenie życia innych obywateli. W czasie kontroli wyłączył silnik, by go ponownie włączyć, na aresztowany obecnie policjant wyciągnął broń i wycelował w kierowcę. Funkcjonariusz wystrzelił, po tym gdy samochód ruszył. Merzouk zdołał przejechać niewielki odcinek, ale rozbił się. Zmarł po godzinie mimo udzielonej mu pomocy medycznej.

Zdarzenie wywołało eksplozje w społecznościach imigranckich na przedmieściach dużych francuskich miast. Od wtorku przez miasta te przetaczają się masowe zamieszki. Mimo mobilizacji dziesiątek tysięcy policjantów i żandarmów w samym tylko Paryżu, setki ludzi odnosi obrażenia, niszczona jest, głównie przez podpalenie, bardzo duża liczba lokali mieszkalnych i usługowych, samochodów.

Zamieszki takie trwały także ostatniej nocy. W jej trakcie zatrzymano 160 osób, w porównaniu z 700 poprzedniej nocy i 1300 aresztowanymi w nocy z piątku na sobotę. Policjanci zostali ostrzelani ostrą amunicją

Sam policjant, który strzelił do Merzouka został już aresztowany.

france24.com/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply