Po raz pierwszy od wybuchu wojny domowej w Jemenie USA nawiązały bezpośredni kontakt z ruchem, który administracja Donalda Trumpa zakwalifikowała jako terrorystyczny.

Informację o radykalnej zmianie amerykańskiej polityki podała w środę agencja informacyjna Reutera, która powołała się na dwa anonimowe źródła wśród wysoko postawionych urzędników amerykańskich władz. Według nich 26 lutego w stolicy Omanu Muskacie doszło do spotkania wysłannika administracji Bidena do spraw Jemenu Timothy’ego Lenderkinga oraz przedstawiciela ruchu polityczno-militarnego Ansarullah Mohammeda Abdusalama.

Według rozmówców agencji spotkanie w Muskacie jest elementem nowej strategii władz USA wobec arabskiego kraju nazwaną strategią “kija i marchewki”. We wtorek Departament Skarbu USA nałożył sankcje na dwóch czołowych działaczy ruchu Hutich za odbieranie broni od Iranu, która następnie jest wykorzystana do ataków na cele w Arabii Saudyjskiej. Jednak Reuter przypomina też, że Joe Biden szybko wycofał się z decyzji poprzedniej administracji, która określiła Hutich jako organizację terrorystyczną, a także wstrzymał wsparcie militarne i ekonomiczne dla skupionej wokół Saudów koalicji prowadzącej zbrojną interwencję przeciw sformowanym przez Hutich władzom Jemenu.

Jednak zanim Lenderking spotkał się z przedstawicielem Hutich w stolicy Arabii Saudyjskiej spotkał się z przedstawicielami władz tego państwa, a także z wysłannikiem Organizacji Narodów Zjednoczonych Martinem Griffithsem. W czasie swojego objazdu regionu pojawił się również w Kuwejcie, Katarze oraz Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Ten ostatni kraj jest drugim głównym interwentem walczącym z Ansarullahem.

 

Według źródeł agencji Lenderking naciskał na Hutich by wstrzymali swoją ofensywę wymierzoną w siły zagranicznych interwentów i ich miejscowych sprzymierzeńców w rejonie miasta Marib, a także by zaangażowali się intensywniej w rozmowy na temat rozejmu. W środę w rejonie tym trwały ciężkie walki, tak jak w okolicy miasta Taiz.

Zarówno administracja Bidena jak władze Hutich nie przekazały oficjalnego komentarza agencji Reutera.

Po obaleniu wieloletniego autokratycznego przywódcy Jemenu Ali Abdullaha Saliha, ruch dyskryminowanych dotąd szyitów-zajdytów Ansarullah, określany też od nazwiska klanu przywódców Huti, pod koniec 2011 roku podjął ofensywne działania zbrojne. Wobec faktycznego krachu jemeńskiej państwowości pod koniec 2014 roku Huthi przejęli władzę nad stolicą Jemenu Saną i rozwiązali dotychczasowe władze. Prezydent Abd Rabbuh Mansur Hadi w 2015 roku został wzięty w areszt domowy przez szyitów. Uwolniony, uciekł do Adenu – metropolii na południu kraju, a następnie do Arabii Saudyjskiej. Tam przekonał Saudyjczyków do interwencji zbrojnej. Ci skorzystali z okazji, gdyż Huthi są sojusznikiem ich czołowego rywala w regionie – Iranu.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

26 marca 2015 roku Arabia Saudyjska rozpoczęła zmasowane naloty na Jemen. Jest popierana przez USA, Wielką Brytanię. Do zbrojnej interwencji włączyły się także Zjednoczone Emiraty Arabskie, choć te ostatnie wspierają przede wszystkim południowych separatystów, ostatnio także Katar.

reuters.com/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply