Tina Kandelaki, znana dziennikarka i prowadząca programy w czołowych rosyjskich kanałach telewizyjnych skrytykowała Kazachstan za jego politykę językową.

Przyczynkiem do krytyki polityki językowej Kazachstanu stało się przemianowanie nazw stacji kolejowych z rosyjskich na kazachskie. Skłoniło to Kandelaki do robienia daleko idących porównań. “Jak pokazuje doświadczenie krajów bałtyckich, jest to tendencja bardzo niebezpieczna. Tutaj też wszystko zaczęło się od drobnych rzeczy, a potem zamieniło się w prawdziwą kulę śnieżną: zamknięto rosyjskie szkoły, usunięto sowieckie pomniki, zakazano używania języka rosyjskiego, a w końcu wyrzucono emerytów na mróz” – napisała na swoim kanale na Telegramie dziennikarka odnosząc się najwyraźniej do deportacji obywateli Rosji zamieszkujących Łotwę, którzy nie spełnili językowych kryteriów na stały pobyt w tym kraju.

Jak dodała Rosjanka – “Wiadomo, że pod pretekstem podtrzymania swojego miejsca w historii można zajść bardzo daleko, szczególnie wygodnie jest ukryć się za historią, aby promować tak wątpliwe decyzje”.

Wpis znanej dziennikarki z rosyjskich mediów głównego nurtu został w Kazachstanie zauważony. Oficjalny przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych Kazachstanu Ajbek Smadijarow zaprosił dyrektorkę kanału telewizyjnego TNT do odwiedzenia jego państwa. “Najsmutniejsze jest to, że nasi sąsiedzi, nasi przyjaciele niewiele o nas wiedzą i to jest przygnębiające. Bo ich informacje o nas są niewiarygodne. Niech przyjadą do naszego kraju i zobaczą jak żyjemy. Po co wymyślać jakieś kwestie i wdawać się w konflikty na ich temat w sieciach społecznościowych, lepiej kontynuujmy naszą wspólną pracę” – słowa kazachstańskiego dyplomaty zacytowała agencja informacyjna RIA Nowosti.

Odnosząc się do pytań dziennikarzy o “czarną listę” osób szkalujących Kazachstan, które mogą zostać pozbawione prawa do wjazdu do środkowoazjtyckiej republiki Smadijarow odparł, że nie ma takiej listy „z numerami porządkowymi”. Dodał jednak – “Załóżmy, że jeśli kogoś nie lubicie, to nie wpuścicie go do waszego domu. Ot i my nie wpuścimy. Taki środek zostanie zastosowany w razie konieczności. Nie żądajcie, abyśmy umieścili kogoś na tej liście dzisiaj lub jutro. Państwo tego nie przepuści.”

Za czasów pierwszego prezydenta Nursułtana Nazarbajewa prowadzono stopniową politykę zwiększania roli języka kazachskiego w państwie, gdzie od czasów ZSRR pozycja rosyjskie była bardzo silna. Jej zwieńczeniem była decyzja o odejściu od alfabetu opartego na grażdance na rzecz zapisu języka kazachskiego przy pomocy liter łacińskich. Nie została jednak w poważniejszym zakresie zrealizowana.

Następca Nazarbajewa, obecny prezydent Kasym-Żomart Tokajew na początku swoich rządów złagodził retorykę. W 2020 r. uznał on, że “jakikolwiek atak w celu podwyższenia statusu języka państwowego [kazachskiego] i siłowego rozszerzenia obszaru jego używania jest kontrproduktywny, bowiem może sprowokować destabilizację relacji między narodowościami. Poza tym musimy uwzględniać tło geopolityczne, w którym odrębnie stoi najdłuższa granicą lądowa z Rosją”. Podkreślił jednak, że praca nad promowaniem języka kazachskiego “nie powinna być zamrożona”. Według prezydenta Kazachstanu pracę te należy jednak prowadzić “bez hałasu, dręczenia i samowywyższania się”

Etniczni Rosjanie stanowią w Kazachstanie 19 proc. mieszkańców. Stanowią większość bezwzględną w obwodzie północnokazachstańskim, natomiast w obwodzie kostańskim stanowią prawie taką samą proporcję mieszkańców co Kazachowie (40 proc.). Rosjanie stanowią także poważny odsetek mieszkańców w obwodzie akmolińskim (36 proc.), ałmackim (33 proc.), wschodniokazachstańskim (40 proc.), karagandyjskim (39 proc.) i pawłodarskim (39 proc.). Jeszcze w 1989 r. Rosjanie stanowili w Kazachskiej Radzieckiej Republice Socjalistycznej proporcję ludności niemal równą Kazachom.

ria.ru/kresy.pl

 

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply