Według prezydenta Rosji, przetestowany niedawno nowy typ amerykańskiej rakiety manewrującej Tomahawk może być wystrzeliwany z baz rakietowych w Rumunii i w Polsce. Zaznaczył, że to nowe zagrożenie dla Rosji, wymagające odpowiedzi. Twierdzeniom Putina zaprzecza Pentagon.

W sobotę rano Rosja przeprowadziła testy rakiet balistycznych odpalanych z okrętów podwodnych. Jak poinformował rosyjski resort obrony, pociski międzykontynentalne klasy Buława, zdolne do przenoszenia broni jądrowej, odpalono z atomowych okrętów Tuła i Jurij Dołgorukij z podbiegunowych regionów Oceanu Lodowatego, a także Morza Barentsa.

Wcześniej, jak informowaliśmy, prezydent Rosji Władimir Putin wydał instrukcje ws. przeanalizowania stopnia zagrożenia w związku z przeprowadzonym w tym tygodniu przez Stany Zjednoczone testem zmodyfikowanej rakiety manewrującej Tomahawk o zasięgu ponad 500, odpalanej z lądu. Dotąd tego rodzaju broń była zakazana na mocy układu INF, z którego USA i Rosja się wycofały. Putin polecił też podjęcie środków mających na celu przygotowanie „symetrycznej odpowiedzi” na działania Waszyngtonu.

Z kolei w środę Putin podczas konferencji prasowej w Helsinkach, po rozmowach z prezydentem Finlandii Saulim Niinisto zapowiedział, że przeprowadzenie przez USA testu lądowej rakiety Tomahawk, którą można wystrzeliwać z systemów rozmieszczonych w Rumunii i systemów, które mają być rozmieszczone w Polsce, to nowe zagrożenie dla Rosji, które nie pozostanie bez odpowiedzi.

Przeczytaj: Putin ostrzega: jeśli USA rozmieszczą swoje rakiety w Europie, Rosja będzie musiała wziąć je i centra decyzyjne na cel

Czytaj także: Rosja domaga się od USA zniszczenia wyrzutni rakiet w bazie w Rumunii

– Stany Zjednoczone mogą wystrzeliwać nowe rakiety Tomahawk z Rumunii i Polski, wystarczy tylko zmiana oprogramowania – powiedział prezydent Rosji. Dodał, że nie jest przekonany, czy Amerykanie „będą informować naszych europejskich partnerów o tym, jakie oprogramowanie znajduje się u nich w tych systemach”. Już wówczas zapowiedział, że Rosja będzie zmuszona do symetrycznej odpowiedzi na nowe zagrożenia, związane z opracowaniem przez USA pocisku zabronionego przez układ INF o likwidacji pocisków rakietowych średniego i pośredniego zasięgu. Zaznaczył, że zaostrza to sytuację “w dziedzinie bezpieczeństwa w ogóle, a w szczególności w Europie”.

Władimir Putin powiedział, że Rosja zajmie się opracowaniem rakiet krótkiego i średniego zasięgu. Nie będzie ich jednak rozmieszczać, dopóki nie zrobią tego Stany Zjednoczone.

Przeczytaj: Po wyjściu USA z układu rozbrojeniowego INF, szef Pentagonu grozi Rosji nową bronią

W piątek rosyjski prezydent zaznaczył, że ostatni test zmodyfikowanej rakiety Tomahawk został przeprowadzony z wyrzutni podobnych do tych, które zainstalowano w amerykańskiej bazie systemu AEGIS Ashore w Deveselu w Rumunii. Twierdził też, że zarówno te instalacje, jak i podobne powstające w Polsce, w Redzikowie koło Słupska, mogą zostać załadowane, zamiast rakietami przechwytującymi, także pociskami rakietowymi przeznaczonymi do atakowania celów naziemnych. Putin w nawiązaniu do wypowiedzi ze środy o nierozmieszczaniu przez Rosję rakiet krótkiego i średniego zasięgu przed Amerykanami zaznaczył, że wykorzystywanie uniwersalnych wyrzutni oznacza, że możliwe jest niejawne rozmieszczanie tego rodzaju rakiet.

Rzecznik Pentagonu nie zgodził się ze stanowiskiem Putina i powiedział, że systemy zainstalowane w Rumunii „nie mają zdolności do odpalania broni ofensywnej jakiegokolwiek rodzaju.”, w tym także wariantu pocisków manewrujących Tomahawk, jak te testowane blisko tydzień temu.

– One mogą odpalać tylko rakiety przechwytujące SM-3, nieprzenoszące głowicy wybuchowej – twierdzi ppłk Robert Carver. Jak dodał, aby wykorzystać te wyrzutnie do odpalania rakiet Tomahawk, potrzebne byłyby „prace konstrukcyjne na poziomie przemysłowym”, żeby przekonfigurować wyrzutnie. To z kolei miałoby wymagać poważnej instalacji nowego sprzętu i zmiany oprogramowania.

Jak pisaliśmy, we wtorek Pentagon poinformował, że amerykańska armia przeprowadziła powietrzny test pocisku rakietowego typu, który przez ponad 30 lat był zakazany na mocy traktatu rozbrojeniowego INF. Chodzi o zmodyfikowaną wersję rakiety manewrującej Tomahawk, odpalanej nie z morza, ale z wyrzutni na lądzie. Zmodyfikowany Tomahawk z głowicą konwencjonalną odpalono z wyspy San Nicolas i jak poinformowano trafił on dokładnie w cel zlokalizowany ponad 500 km dalej. Oznacza to, że tego rodzaju broń łamałaby zasady traktatu INF z 1987 roku, gdyby ten nadal obowiązywał. Zakazywał on bowiem posiadania jakichkolwiek pocisków rakietowych odpalanych z lądu o zasięgu od 500 km do 5,5 tys. km. 2 sierpnia USA i Rosja ostatecznie wycofały się z tego układu.

Waszyngton ma też inne, dalej idące plany. Pentagon twierdzi, że zamierza przetestować konwencjonalną rakietę balistyczną o zasięgu ok. 3-4 tys. km. Testy miałyby się odbyć być może jeszcze w tym roku. Rosja szybko skrytykowała próbę amerykańskiego pocisku rakietowego.

2 sierpnia Sekretarz Stanu USA Mike Pompeo potwierdził wycofanie się Waszyngtonu z układ o likwidacji pocisków rakietowych pośredniego i średniego zasięgu. Tym samym traktat INF, który od ponad 30 lat stanowił element architektury bezpieczeństwa w Europie, przestał obowiązywać. Wcześniej podobnie uczyniła Rosja. Obie strony wzajemnie obarczają się odpowiedzialnością za wygaśnięcie traktatu.

polskieradio.pl / nytimes.com / interia.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply