W liście z okazji Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa, prezydent Andrzej Duda nie nazwał rzezi wołyńskiej ludobójstwem, lecz „czystką etniczną”. Zaznaczył zarazem, że „dla zbrodni nie ma żadnego usprawiedliwienia” i “nie wolno przeczyć wstrząsającym faktom”.

Z okazji obchodów Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP, prezydent Andrzej Duda wystosował list do uczestników i organizatorów.

„Obchodzimy dziś 80. rocznicę Krwawej Niedzieli 11 lipca 1943 roku. Było to apogeum eksterminacji ludności polskiej Wołynia i sąsiednich regionów. Podczas II wojny światowej i w pierwszych latach po niej ukraińscy nacjonaliści zabili dziesiątki tysięcy Polaków, ścierając z powierzchni ziemi setki miejscowości. Mordowano masowo, nierzadko w bestialski sposób, nie oszczędzając kobiet, dzieci ani starców. Ofiary ginęły tylko dlatego, że byli Polakami” – podkreślił prezydent Duda. Nie nazwał jednak zbrodni ludobójstwem.

„Celem sprawców była czystka etniczna: zagłada, sterroryzowanie i zmuszenie do ucieczki z rodzinnych stron mieszkańców innych narodowości – przede wszystkim Polaków, ale też Żydów, Czechów, Ormian, Romów. Bezwzględnie zabijano też sprawiedliwych Ukraińców, którzy udzielali pomocy ofiarom” – czytamy w liście.

„Rzeź wołyńska była jedną z najtragiczniejszych kart losów Rzeczypospolitej w całym XX wieku. Łączę się dzisiaj z Państwem, składając hołd ofiarom. Oddaję również cześć bohaterom, którzy walczyli w obronie prześladowanych” – zaznaczył.

„Dla zbrodni nie ma żadnego usprawiedliwienia. Nie wolno przeczyć wstrząsającym faktom” – podkreślił prezydent. Dodał zarazem, że „przed osądem prawa i sumienia rzezi wołyńskiej nie tłumaczą ani wcześniejsze konflikty polsko–ukraińskie, ani błędy polityki narodowościowej władz międzywojennej Polski”.

„Zło pozostaje złem, a zbrodnia zbrodnią – i wówczas, gdy się dokonuje, i po latach, gdy tkwi jak cierń w ludzkiej pamięci” – dodał. Odwoływał się też do kilkuset lat „wspólnego państwa”, które określił jako „Rzeczpospolita Wielu Narodów”. Zaznaczmy, że historycznie taka nazwa nigdy nie istniała.

„My, współcześni Polacy i Ukraińcy, musimy się zmierzyć z tą traumą historii. Mimo jej ciężaru pamiętamy przecież o wiekach dobrego sąsiedztwa i wspólnym państwie – dawnej Rzeczypospolitej Wielu Narodów; o chwilach chwały i triumfu naszego zjednoczonego oręża. Wyciągnijmy lekcję z czasów, gdy ościenne potęgi, a zwłaszcza Rosja, chciały nas skłócić i skonfliktować w myśl zasady „dziel i rządź”, by dominować w tej części Europy” – napisał w liście Andrzej Duda.

„Idee polskiej wolności i kozackiej swobody – gdy łączyły się w sojusz – zawsze zagrażały moskiewskiej tyranii. Również dzisiaj wszelkie spory polsko–ukraińskie, osłabiające naszą współpracę, są w interesie Kremla” – twierdzi.

„Właśnie teraz, gdy Polacy i Ukraińcy są sobie bliżsi niż kiedykolwiek, czas podjąć wspólny wysiłek, by zagoić bolesne rany pamięci i w pełni pojednać się w duchu historycznej prawdy. To moment bezprecedensowy. Polska, która jako pierwsza na świecie uznała ukraińską niepodległość, należy też do czołówki państw wspierających Ukrainę, heroicznie broniącą się przed rosyjską napaścią. W spontanicznym geście współczucia my, Polacy, przyjęliśmy do swoich domów miliony ukraińskich uchodźców. Wyjątkowe zbliżenie naszych narodów na trwałe staje się wielkim wspólnym dobrem” – kontynuował.

„Wierzę, że również kwestie z bolesnej historii znajdą właściwe rozwiązanie. Z chrześcijańskiego dziedzictwa wynika ważny – wręcz święty – imperatyw godnego pogrzebania zamordowanych, wydobycia ich z anonimowości i ocalenia indywidualnej pamięci, aby bliscy ofiar mogli wreszcie zapalić znicze i odmówić modlitwę przy ich mogiłach. Rozpoczęcie identyfikacji doczesnych szczątków ofiar i przygotowanie im godnego pochówku jest teraz sprawą najważniejszą” – podkreślił Duda.

„Wierzę, że nas, Polaków i Ukraińców, inspirować będą słowa św. Jana Pawła II: „Niech dzięki oczyszczeniu pamięci historycznej wszyscy będą gotowi stawiać wyżej to, co jednoczy, niż to, co dzieli”. Prawda oczyszcza i wyzwala, prowadzi do ufnego wyjścia sobie naprzeciw. W tym duchu przyjmuję obecność na rocznicowych uroczystościach w Warszawie Pana Przewodniczącego Rady Najwyższej Ukrainy. Dziękuję za ten symboliczny gest” – czytamy w liście.

„Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że właśnie w imię przyszłości trzeba zaleczyć rany przeszłości pomiędzy Polakami a Ukraińcami. Wyrażam uznanie każdemu, kto do tego dąży. Szczególnie dziękuję Rodzinom Wołyńskim i wszystkim zaangażowanym w pielęgnowanie pamięci o ofiarach rzezi wołyńskiej. To wielka narodowa misja i zobowiązanie wobec minionych, współczesnych i przyszłych pokoleń naszych rodaków. Wieczna pamięć pomordowanym!” – zakończył prezydent Duda.

W tekście, poza tytułem i adresatem, prezydent ani razu nie nazwał rzezi wołyńskiej ludobójstwem. Według niego, celem była „czystka etniczna”.

W związku z wyjazdem do Wilna na szczyt NATO, Andrzej Duda nie uczestniczył osobiście w uroczystościach upamiętnienia ofiar ludobójstwa na Wołyniu. W informacjach opublikowanych przez Kancelarię Prezydenta nie ma też wzmianki, by przed wylotem do Wilna prywatnie w jakiejś formie uczcił pamięć ofiar. Podczas oficjalnych uroczystości przed Grobem Nieznanego Żołnierza oraz na Skwerze Wołyńskim, reprezentowali go Szef Kancelarii Prezydenta RP, Grażyna Ignaczak-Bandych oraz szef Gabinetu Prezydenta RP, Paweł Szrot.

Przeczytaj: Szef gabinetu prezydenta zapewnia, że Duda „będzie aktywnie czcił rocznicę ludobójstwa” na Wołyniu

Czytaj także: Onet publikuje tekst Isajewa o Wołyniu w przeddzień rocznicy Krwawej Niedzieli

We wtorek 11 lipca premier Mateusz Morawiecki podkreślił podczas uroczystości pod pomnikiem ofiar rzezi wołyńskiej, że przez sposób mordowania Polaków zasługuje ona na miano genocidium atrox – ludobójstwo straszliwe. „Nie będzie pojednania polsko-ukraińskiego do końca, bez odszukania wszystkich szczątków ofiar, bez uczczenia ich do końca” – zaznaczył.

W dniu 11 lipca 1943 roku Ukraińska Powstańcza Armia rozpoczęła skoordynowany atak na polskich mieszkańców Wołynia, kontynuowany w kolejnym dniu. Zaatakowano 150 miejscowości.

Krwawa Niedziela była kulminacją fali morderstw i wypędzania Polaków z ich domostw, trwającej już od początku 1943 roku. Do pierwszych mordów dochodziło już jesienią 1939 roku.

Sprawcami Zbrodni Wołyńskiej były Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów – frakcja Stepana Bandery (OUN – B) oraz podporządkowana jej Ukraińska Powstańcza Armia (UPA). Współdziałała z nimi także część ludności ukraińskiej, która uczestniczyła zarówno w mordach na swoich polskich sąsiadach, jak i w rabowaniu ich dobytku. OUN-UPA nazywała swoje działania „antypolską akcją”. Ukrywając za tym określeniem zamiar jakim było wymordowanie i wypędzenie Polaków.

Pierwszy masowy mord na Wołyniu miał miejsce 9 lutego 1943 roku. Doszło do niego we wsi Parośla I w powiecie sarneńskim. UPA, podając się początkowo za sowieckich partyzantów, zamordowała 173 Polaków.

Nasilenie zbrodni miało związek m.in. z porzuceniem w marcu i kwietniu 1943 roku przez policjantów ukraińskich służby na rzecz Niemiec. Wstąpili oni następnie w szeregi UPA. Wielu z nich brało wcześniej udział w mordowaniu Żydów. Do jednej z największych zbrodni UPA sprzed lipca 1943 roku doszło w nocy z 22 na 23 kwietnia 1943 r. Spalono wtedy osadę Janowa Dolina. Około 600 Polaków zostało zamordowanych.

W lipcu 1943 roku nastąpiło nasilenie zbrodni. Zamordowano wtedy około 10 – 11 tysięcy Polaków. UPA dokonała w dniach 11 i 12 lipca skoordynowanego ataku na Polaków w 150 miejscowościach w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim oraz łuckim. Mordercy specjalnie wybrali niedzielę, kiedy Polacy udawali się do kościołów na Msze Święte. Ukraińscy nacjonaliści wkraczali do kościołów, mordując ludność cywilną i duchownych. Doszło do tego m.in. w Kisielinie, a także w Porycku. Na Wołyniu spalono lub zburzono około 50 kościołów katolickich. Zbrodnie trwały również w kolejnych dniach i później.

W wyniku ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej zginęło co najmniej 100 tys. Polaków.

Czytaj także: Ukraiński historyk: Polska „anektowała Wołyń” bez żadnego mandatu a 100 tys. ofiar OUN-UPA to „mit”

W 2016 r. Sejm ustanowił 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP. Sejm – głosi uchwała – oddaje hołd „wszystkim obywatelom II Rzeczypospolitej bestialsko pomordowanym przez ukraińskich nacjonalistów”.

Zobacz także: Fogiel do polityków, którzy chcą ekshumacji ofiar zbrodni UPA: to bezczeszczenie zwłok

Przeczytaj: Ukraińskie media piszą o „wzajemnych czystkach etnicznych” na Wołyniu i „tysiącach zabitych Ukraińców”

prezydent.pl / Kresy.pl

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. GerardGorecki
    GerardGorecki :

    Polska popełniała błędy w polityce narodowościowej i mamy obowiązek się z tego tłumaczyć. Ukraina, która występuje wobec nas w roli pasera w odniesieniu do Wołynia i Małopolski Wschodniej, z wymordowania nie-Ukraińców, wygnania Polaków tłumaczyć się nie musi, bo to “odwiecznie ukraińskie ziemie”, podobnie jak Przemyśl, Jasło, Krosno, ba! Kraków. To nie było pogwałcenie stounków międzynarodowych, bo sprawę formalnie załatwili za nas Roosevelt, Stalin i Churchil – lege artis. A my jako dzielny i odważny naród, jesteśmy z tego dumni, przeprośmy za “okupację” tych ziem, zgódźmy się na grabież polskich dóbr kultury z Ossolineum i lwowską galerią obrazów na czele, grabież rzymsko-katolickich kościołów, stłamszenie Polaków i resztek polskiego życia kulturalnego na tych ziemiach, z tablicą bandyty Szuchewycza na polskiej szkole i zapomnijmy raz na zawsze kim byliśmy i kim moglibyśmy być.

  2. Roman1
    Roman1 :

    No proszę, Duda dał głos. Widocznie ktoś mu podpowiedział, że dłużej nie może milczeć, gdyż niektórzy w Polsce nadal nierozważnie uważają go za prezydenta polskiego, nie zaś za wiceprezydenta banderowskiego. Nie byłby jednak sobą, gdyby przynajmniej nie zaniżył ilości pomordowanych Polaków, by chociażby tym przypodobać się swoim braciom. Na marginesie, błędy II RP są niczym w porównaniu ze zbrodniczą działalnością władz III RP gdyż określenie jej również słowem błędna byłoby rażąco łagodne.