Turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan skrytykował plany USA ws. utworzenia w Syrii 30-tys. Sił Bezpieczeństwa Granicznego, dowodzonych przez Kurdów. Wezwał NATO do zajęcia stanowiska i zagroził, że zniszczy te oddziały.

We wtorek podczas spotkania z działaczami swojej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan wezwał NATO do przeciwstawienia się planom USA, dotyczącym utworzenia w Syrii 30-tysięcznych Sił Bezpieczeństwa Granicznego (BSF) pod dowództwem Kurdów. Informacje o tym, że międzynarodowa koalicja pod widzą USA pracuje ze sprzymierzonymi z nią milicjami syryjskimi pracują nad utworzeniem BSF.

Turecki przywódca zarzucił Amerykanom tworzenie w Syrii, wzdłuż granicy z Turcją „armii terroru”. Zapowiedział też, że wspierane przez USA oddziały BSF zostaną rozbite.

– Hej, NATO! Jesteście obowiązani zająć stanowisko przeciwko tym, którzy atakują i naruszają granice waszych członków – powiedział Erdogan. Według agencji AP, jak na razie NATO nie odpowiedziało na to wezwanie. Wcześniej prezydent Turcji groził nową ofensywą w Syrii przeciwko milicjom kurdyjskim, które tam operują. Zdaniem tureckich władz, są to terroryści, powiązani z kurdyjskim rebeliantami z Turcji.

Przeczytaj: Syryjscy rebelianci chcą przywrócenia programu pomocy CIA

Ponadto, Erdogan potwierdził plany Turcji odnośnie niezwłocznej interwencji w kontrolowanej przez Kurdów enklawie Afrin w północnej Syrii, w prowincji Aleppo. W ostatnich tygodniach Turcy wzmocnili swoje wojska stacjonujące w tym rejonie. Erdogan przyznał również, że wojska tureckie już prowadzą granicy ostrzał artyleryjski Afrinu. Dodał, że operacja zostanie tam przeprowadzona wspólnie z popieranymi przez Ankarę syryjskimi siłami opozycyjnymi.

Według założeń koalicji na czele z USA, siły BSF miałyby zostać rozlokowane w północno-wschodniej Syrii, wzdłuż granic obszaru kontrolowanego przez Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), traktowanych przez USA jako sojuszniczy w walce z ISIS. Ponadto, mają też trafić na tereny wzdłuż granicy na północy Syrii z Turcją, wzdłuż wschodniej granicy z Irakiem oraz wzdłuż doliny rzeki Eufrat. Tę ostatnią uznaje się za linię rozdzielającą SDF od syryjskich sił rządowych, wspieranych przez Iran i Rosję.

Jak wskazują służby prasowe antyislamistycznej koalicji, połowę sił BSF mają stanowić weterani SDF, a druga połowę nowi rekruci. Jak dotąd udało się zwerbować 230 kadetów, a pierwsza grupa bojowników już przechodzi szkolenie. Docelowo, siły BSF mają w ciągu kilku lat osiągnąć stan 30 tys. ludzi.

SDF, złożone głównie z Kurdów, kontrolują obecnie blisko 25 proc. syryjskiego terytorium wzdłuż granic z Turcją i Irakiem. Obecnie siły kurdyjskie starają się skonsolidować i wzmocnić swe zdobycze terytorialne w północnej Syrii.

Przypomnijmy, że po koncentracji sił nad granicą Syrii oddziały tureckiej armii przystąpiły w poniedziałek do ataku na siły syryjskich Kurdów w rejonie Afrin. Erdogan zapowiadał w sobotę i niedzielę „wyczyszczenie z terroryzmu” południowej granicy państwa, co można odnieść do położonych przy tej granicy obszarów północnej Syrii kontrolowanych przez Ludowe Oddziały Obrony (YPG) miejscowych Kurdów. Dodatkowe napięcia powoduje wsparcie materialne, szkoleniowe i operacyjne jakiego syryjskim Kurdom udzielają USA, co doprowadziło do zajęcia przez nich niemal jednej trzeciej powierzchni państwa, znacznie większej niż obszar zamieszkany przez ludność kurdyjską.

Pierwsze ostrzały Turcy rozpoczęli w sobotę. W poniedziałek tureckie oddziały rozpoczęły atak na rejon Afrin na północnym-zachodzie Syrii. To enklawa Kurdów oddzielona od głównego terytorium kontrolowanego w Syrii przez administrację kurdyjskiej Partii Unii Demokratycznej (PYD).

Czytaj więcej: Turcy zaatakowali pozycje Kurdów w enklawie Afrin [+MAPA]

Rmf24.pl / Kresy.pl