Brak współpracy lub choćby wymiany informacji między Inspektoratami Ochrony Środowiska, starostwami, urzędami marszałkowskimi i jednostkami Państwowej Straży Pożarnej wyklucza skuteczne zapobieganie pożarom w miejscach gromadzenia odpadów – podkreśla Najwyższa Izba Kontroli.
Jak zauważa NIK, podmioty te dostrzegają wprawdzie potrzebę wzajemnego informowania się o funkcjonujących na ich terenie miejscach gromadzenia odpadów oraz o pożarach tych miejsc, jednak nie przejawiały inicjatywy, by te dane uzyskać.
W latach 2017–2022 w Polsce wystąpiły 754 pożary miejsc gromadzenia odpadów (w tym również w miejscach nielegalnych).
Wg danych GUS na koniec 2020 r. w Polsce stwierdzono 2008 miejsc nielegalnego gromadzenia odpadów, tzw. dzikich wysypisk śmieci, o łącznej powierzchni prawie 2 km², w tym 1111 na terenach wiejskich, a 897 w miastach. Być może jest ich więcej. Powstały one m.in. wskutek:
- pozostawienia odpadów po działalności objętej zezwoleniem;
- składowania odpadów w miejscu nieprzeznaczonym do tego celu;
- porzucenia odpadów przez nieznanych sprawców.
Dla zapobiegania pożarom miejsc gromadzenia odpadów kluczowa jest właściwa współpraca między inspekcją ochrony środowiska (odpowiedzialną za kontrole podmiotów korzystających ze środowiska), starostwami i urzędami marszałkowskimi (odpowiedzialnymi za kontrole przestrzegania przepisów o ochronie środowiska) oraz jednostkami PSP (rozpoznawanie zagrożeń pożarowych).
NIK przyznaje, że działania organów administracji publicznej odpowiedzialnych za nadzór nad miejscami gromadzenia odpadów były na ogół prawidłowe. Ale żaden ze skontrolowanych inspektoratów ochrony środowiska, urzędów marszałkowskich czy starostw nie miał kompletnych danych o pożarach śmieci i nie próbował ich pozyskać.
CZYTAJ TAKŻE: Rozbito grupę przestępczą, która porzuciła ponad 68 tys. ton nielegalnych odpadów [+FOTO]
Administracja publiczna nie mogła zatem dokonać wnikliwej analizy stanu zagrożenia ani przekazywać rzetelnych informacji na zewnątrz jednostki, np. w celu usunięcia odpadów gromadzonych nielegalnie – zwraca uwagę NIK.
Z kolei komendanci powiatowych i miejskich jednostek PSP mieli nie dbać o kompletność informacji o wszystkich podmiotach gromadzących odpady i o miejscach, w których zdeponowano je nielegalnie. Strażacy nie prowadzili też własnych kontroli w miejscach, gdzie magazynowano śmieci.
W efekcie kontroli prowadzonych przez WIOŚ wydawane były stosowne postanowienia, jednak czas realizacji tych kontroli i wydania postanowień był stanowczo zbyt długi – niekiedy wynosił nawet 760 dni. W jednej z kontrolowanych jednostek w dwóch przypadkach wojewódzki inspektor ochrony środowiska nie wyegzekwował od przedsiębiorcy wypełnienia obowiązku poinformowania o sposobie usunięcia naruszeń i nie doprowadził do ukarania sprawców wykroczenia polegającego na niedopełnieniu obowiązku poinformowania o wykonaniu zarządzeń pokontrolnych – a sprawa dotyczyła podmiotu prowadzącego działalność w zakresie gromadzenia odpadów, w którym w okresie objętym kontrolą wystąpiło 11 pożarów zgromadzonych tam odpadów.
Z kolei urzędy marszałkowskie i starostwa wprawdzie brały udział w kontrolach realizowanych przez WIOŚ w podmiotach ubiegających się o uzyskanie stosownych zezwoleń na gromadzenie odpadów, ale często w sposób nieprawidłowy – osoby kontrolujące nie miały właściwych upoważnień, często zajmowały pozycję biernych obserwatorów, a samych kontroli nie dokumentowały.
Nadzór nad miejscami gromadzenia odpadów także szwankował, co jeszcze bardziej utrudniało zapobieganie tam pożarom. Zdarzały się kilkakrotne pożary tego samego miejsca gromadzenia odpadów.
CZYTAJ TAKŻE: “Berliner Zeitung”: Nielegalne odpady z Niemiec zalewają Polskę
Kresy.pl / nik.gov.pl
i co się dziwić?
Każdy się boi mafii ( w tym przypadku Mafii Śmieciowej)
nikt nie chce zniknąć zmieszany z odpadami…