Na „czarną listę” organizacji Myrotworec, tropiącej „wrogów Ukrainy” i mającej nieoficjalne powiązania z ukraińskimi służbami, trafił jeden z liderów Konfederacji, poseł Grzegorz Braun.

Ukraińska organizacja Myrotworec, współpracująca ze Służbą Bezpieczeństwa Ukrainy i ukraińskim resortem spraw wewnętrznych, umieściła na swojej liście „wrogów Ukrainy” posła Grzegorza Brauna, jednego z liderów Konfederacji Wolność i Niepodległość.

Polityk został wpisany do rejestru Myrotworca w środę, 29 listopada. Jako uzasadnienie dla uznania go za „wroga Ukrainy” podano „udział w aktach agresji humanitarnej przeciw Ukrainie w czasie wojny rosyjsko-ukraińskiej”. Co więcej, zarzucono mu też „prawdopodobną współpracę z rosyjskimi służbami specjalnymi” oraz „rozpowszechnianie narracji kremlowskiej propagandy”. Określono go też, niezgodnie z prawdą, jako współorganizatora protestów i blokady na przejściach granicznych Polski z Ukrainą. Dodano, że jego pseudonim to „ruska onuca”.

Przypomnijmy, że wcześniej Myrotworec umieściła na swojej liście współorganizatora strajku przewoźników, Rafała Meklera. Zamieszczono tam m.in. część jego danych kontaktowych. Jako uzasadnienie dla uznania go za „wroga Ukrainy” podano „udział w aktach agresji humanitarnej przeciw Ukrainie w czasie wojny rosyjsko-ukraińskiej”. Co więcej, zarzucono mu też „prawdopodobną współpracę z rosyjskimi służbami specjalnymi (…) w ujawnianiu i blokowaniu ładunków wojskowych celem osiągnięcia osobistych korzyści finansowych”. Są też tam wzmianki dotyczące członkostwa Meklera w Konfederacji i Ruchu Narodowym, który Ukraińcy uważają za partie prorosyjskie.

Kontrowersyjny portal

O Myrotworcu zrobiło się głośno wiosną 2015 roku, gdy wyszło na jaw, że na swojej liście wrogów Ukrainy opublikowano tam szczegółowe dane znanego opozycyjnego dziennikarza Ołesia Buzyny, a także polityka byłej Partii Regionów i krytyka EuroMajdanu, Olega Kałasznikowa. Obaj zostali zamordowani wkrótce po tym, jak ich zdjęcia, numery telefonów i adresy pojawiły się w sieci.

W maju 2016 roku Myrotworec opublikował dane ponad 4 tys. dziennikarzy z całego świata, którzy otrzymali akredytacje nieuznawanej Donieckiej Republiki Ludowej. Dziennikarzy takich stacji i agencji jak CNN, BBC, TASS, Reuters czy Al-Jazeera oskarżono o „współpracę z terrorystami”. Akcja ta wywołała skandal i oburzenie w środowisku dziennikarskim.

Później na „czarną listę” portalu trafili m.in. szef Ukraińskiego Komitetu Żydowskiego Eduard Dolinski, premier Węgier Viktor Orban, szef MSZ Węgier Peter Szijjarto oraz działacze mniejszości węgierskiej z Zakarpacia, a także Henry Kissinger czy polski duchowny, ks. Wiesław Pęski.

W 2018 roku do bazy “Myrotworca” trafiła nawet białoruska noblistka Swietłana Aleksijewicz, ponieważ portal uznał, że sieje ona “propagandę ukierunkowaną na rozniecanie waśni narodowościowych”. Chodziło o wypowiedź noblistki z czerwca 2016 roku na spotkaniu z czytelnikami w Nowym Jorku, w której uznała ona Ukraińców za jedynych sprawców Holokaustu na ziemiach białoruskich. Wciągnięcie Aleksijewicz na “czarną listę” skutkowało odwołaniem imprezy z jej udziałem w Odessie, pod wpływem pogróżek ukraińskich nacjonalistów. Po wybuchu skandalu “Myrotworec” usunął dane Aleksijewicz ze swojej bazy.

Przeczytaj: Węgierskie MSZ: na Ukrainie sporządza się „listy śmierci” Węgrów

Portal został założony przez grupę wolontariuszy na czele z Heorhijem Tuką, późniejszym gubernatorem obwodu ługańskiego, a także wiceministrem w rządzie Wołodymyra Hrojsmana ds. okupowanych terytoriów Donbasu. Myrotworec był od początku szczególnie aktywnie wspierany przez doradcę szefa ukraińskiego MSW Antona Heraszczenkę, a także Borysa Fiłatowa i Jurija Butuzowa. Z jego pomocy miały aktywnie korzystać m.in. ukraińskie służby specjalne (w tym wywiad, SBU czy służby graniczne).

W grudniu 2021 roku pisaliśmy, że ukraińska policja zajęła się kontrowersyjnym portalem “Myrotworec” po ponad 7 latach jego nieskrępowanej działalności, wszczynając dochodzenie.

Ukraińskie media oskarżają protestujących polskich przewoźników o związki z Rosją. W blokowanie granic Ukrainy mogą być zaangażowane rosyjskie służby wywiadowcze – twierdzi ukraiński portal „Guildhall”. W propagandowym tonie zarzucał związki z Rosją jednemu z organizatorów protestu przewoźników, politykom Konfederacji oraz Młodzieży Wszechpolskiej. Twierdzenia te powtórzyły następnie różne media z Ukrainy.

Strona ukraińska sugerowała, że na skutek blokady na Ukrainę nie mogą wjechać ciężarówki z pomocą humanitarną i wojskową. “Cały wasz gigantyczny wkład w zwycięstwo Ukrainy w tej wojnie niweluje się przez grupę marginalistów, którzy blokują dostawy towarów humanitarnych dla kraju, który już drugi rok broni swojej niepodległości i bezpieczeństwa Europy” – twierdził mer Lwowa Andrij Sadowy.

Polscy przewoźnicy dementowali te twierdzenia, podkreślają, że pojazdy z tego typu sprzętem są przepuszczane. Dementowały je także polskie organizacje pomocowe. Również platforma X (dawniej Twitter) dodała adnotację do wpisów Sadowego: “Pomoc humanitarna nie jest blokowana na polskiej granicy. 1/3 nie dociera jednak do wojska przez korupcję na Ukrainie”.

Zwracaliśmy uwagę, że także w polskich mediach trwa akcja dyskredytacji protestu przewoźników. Część dziennikarzy, analogicznie jak ich koledzy z Ukrainy, atakuje organizatorów protestu i wspierających strajk polityków Konfederacji.

Kresy.pl

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jaro7
    jaro7 :

    I oni chcą do UE?! Sa matołki które twierdzą ze jesteśmy podobni kulturowo,no ja się z nimi nie identyfikuje,jak matołki,słudzy sie identyfikują to sami sobie wystawiaja swiadectwo.Najgorsze są media ,zwłaszcza te gownego scieku.Najbardziej TVN.