Silnik F-35 „nie daje sobie rady”, a jego wymiana wydaje się pilna, bo od niej zależy powodzenie kluczowej modernizacji – pisze „Polityka”. Dla Polski oznacza to dodatkowe koszty, a zapewne również opóźnienie dostaw tych samolotów.

Na nowe problemy z amerykańskimi samolotami wielozadaniowymi 5. generacji F-35, stwierdzone podczas audytu, zwrócił uwagę na łamach „Polityki” Marek Świerczyński, analityk ds. bezpieczeństwa w Polityka Insight. Dotyczą one potężnego silnika turbowentylatorowego F135 firmy Pratt&Whitney.

Audyt wykazał, że jednostka napędowa F-35 musi zostać poprawiona jak najszybciej. Dotyczy to takich parametrów, jak temperatura pracy silnika i związana z tym wydajność układu chłodzenia, a także tempo zużycia. Silnik ma też moc niewystarczającą do zasilania systemów pokładów, szczególnie wspomnianego układu. Stąd, musi on często pracować na podwyższonych obrotach, a to oznacza wyższe temperatury, przegrzewanie się elementów i szybsze ich zużycie.

Nikt jednak nie przewidział tej sytuacji, która teraz będzie generować spore koszty napraw – choć problem zauważono już w 2008 roku. Później, z powodu presji czasowej i krytyki rosnących kosztów całego programu F-35, Pentagon nie przeznaczył środków na odpowiednie poprawki. Po latach problem wrócił, z większą intensywnością.

Sprawa jest poważna, bo przygotowywana jest modernizacja F-35 Block 4, składająca się z 70 poprawek czy zmian konstrukcyjnych,a  przede wszystkim aktualizacji oprogramowania. Szczególnie to ostatnie wymaga lepszego zasilania i chłodzenia, a w związku z niedostatkami silnika już w obecnych, bazowych wersjach samolotu jest z tym problem.

Ponadto, jak pisze „Polityka”, zdaniem audytorów nie określono wartości, o jakie trzeba poprawić efektywność silnika i chłodzenia w związku z instalacją pakietu modernizacyjnego Block 4 i nie wybrano żadnej z zaproponowanych opcji modernizacji układu chłodzenia.

Jak podano, wersja Block 4 osiągnie pełnię możliwości dopiero w kolejnej dekadzie, a w razie fiaska modernizacji silnika i drogiej wymiany na nowy, wszystko przesunie się co najmniej o następne dziesięć lat. Opcja wymiany jednostki napędowej od razu istniała, ale została odrzucona, z uwagi na zbyt wysokie koszty, szczególnie w wersjach F-35 dla Marynarki Wojennej i Korpusu Piechoty Morskiej.

W tym kontekście pojawia się kwestia Polski, która ma zacząć otrzymywać F-35 w przyszłym roku. Za jakiś czas będą musiały zostać zmodernizowane do wersji Block 4. Producent zapewnia, że będzie to polegać głównie na wgraniu nowego oprogramowania. „Ale sytuacja (…) każe przynajmniej w publicystycznej formie postawić pytanie, ile rząd wiedział o programie F-35, jakie gwarancje otrzymał ze strony rządu USA w sprawie ewentualnych przyszłych kosztów dostosowania i modernizacji” – pisze Świerczyński.

Dodaje, że „nie będzie niespodzianką, jeśli MON rozłoży ręce” i Polska będzie musiała się z tym problemem zmierzyć. Uważa też, że oznacza to dodatkowe miliardy dolarów, bo na wielkie zdolności negocjacyjne rządu w rozmowach z Amerykanami nie ma co liczyć”.

Jednocześnie, „Polityka” pisze, że dla polskiego lotnictwa F-35 będą takim przeskokiem generacyjnym, dając przy tym przewagę nad lotnictwem Rosji, że „nawet ich oszczędne używanie, z akceptacją niepełnych zdolności Block 4, może w zupełności wystarczyć”. Tym bardziej, że w razie konfliktu samoloty te najpewniej byłyby oszczędnie wykorzystywane, być „’diamentową’ szpicą rozpoznawczo-uderzeniową, oszczędzaną na złe czasy i zarezerwowaną dla najlepszych pilotów”.

W artykule zaznaczono też, że w drugiej połowie lat 30. na Zachodzie zaczną pojawiać się samoloty szóstej generacji, zaś F-35 Block 4 przestanie być najbardziej zaawansowaną maszyną bojową. Z kolei dla Polski, F-35 to inwestycja na dekady i przejście na nowocześniejsze maszyny realnie nastąpi wyraźnie później. „Jeśli więc szał kupowania zastąpi kiedyś planowanie rozwoju, silnik dla polskiego F-35 powinien być w nim jedną z istotniejszych pozycji” – podsumowuje Świerczyński.

W kwietniu br. pisaliśmy, że według źródeł portalu Defence24, dostawa pierwszych amerykańskich myśliwców F-35A piątej generacji dla Polski została opóźniona. Samoloty F-35A z partii, które mają trafić do Sił Powietrznych RP w 2026 i 2027 roku, zostaną dostarczone później niż planowano.

W styczniu 2020 roku w Dęblinie, szef MON podpisał umowę na zakup 32 wielozadaniowych samolotów F-35 dla Sił Powietrznych. Wartość umowy wynosi 4,6 mld dolarów. Jej przedmiotem jest dostawa 32 samolotów F-35A wraz z pakietem szkoleniowym i logistycznym.

Polityka.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply