Jak donosi portal Middleeasteye, ośmioletni Palestyńczyk został postrzelony przez izraelskiego policjanta we wtorek 11 lutego br. na terenie okupowanej Wschodniej Jerozolimy. Chłopiec stracił oko.

Do wydarzenia doszło we wtorek 11 lutego br. we Wschodniej Jerozolimie. Jak mówią świadkowie i rodzina dziecka, policjant postrzelił chłopca gdy ten wybiegał ze sklepu z kanapkami. Mundurowy użył metalowych kul pokrytych gumą, medycy twierdzą jednak, że siła strzału była na tyle duża, że mogła spowodować poważne uszkodzenia mózgu.

“Malek (imię chłopca) jest przytomny, ale jego stan jest ciężki. Pocisk spowodował uszkodzenia twarzy i czaski” – mówił ojciec dziecka w rozmowie z Middleeasteye.

Mimo starań lekarzy nie udało uratować się oka postrzelonego chłopca.

Policjant przyznał się do użycia broni. Twierdzi on jednak, że nie celował w chłopca, a w mur. Chciał on w ten sposób skalibrować swoją broń. Jak przedstawia portal Haaretz, Izraelczyk miał nie wiedzieć, że postrzelił chłopca, myślał, że uderzył go kamień rzucony przez innego palestyńczyka.

Na tłumaczenia odpowiada ojciec dziecka. “To nie był przypadek” – mówił. “Policjant wiedział, że celuje między oczy z bliskiej odległości. To było stuprocentowo zamierzone”. W momencie wydarzenia, policja zatrzymywała mężczyznę, wzbudziło to zainteresowanie gapiów i to ta sytuacja miała doprowadzić do wystrzału. “Nikt nie rzucał kamieniami i nic nie robił” – kontynuował ojciec. “Policja zobaczyła dużo ludzi i zaczęła strzelać”.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Do sieci wyciekło także nagranie z samego wydarzenia.

Minister Sprawiedliwości Izraela poinformował, że odpowiednie organy badają sytuację, jednak do tej pory nie zdecydowały się wszcząć śledztwa przeciwko policjantowi. Minister odwiedził również rodzinę postrzelonego chłopca i wypytywał o stan zdrowia.

Moment wypadku został nagrany przez kamerę przemysłową. Wokół chłopca było też wielu świadków, którzy później szybko przewieźli go do szpitala.

“Usłyszałem krzyki w kierunku policjantów. Nagle jeden z nich strzelił z odległości może kilkudziesięciu metrów. Chłopiec padł na ziemię przed moimi oczami” – mówił jeden z przechodniów.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Nie jest to pierwszy przypadek gdy ofiarami konfliktu padają dzieci. Jak pisaliśmy pod koniec stycznia, grupa napastników wrzuciła zapalający pakunek do klasy w palestyńskiej szkole w wiosce Einabus. Pracownicy szkoły twierdzą, że byli to żydowscy koloniści z pobliskiego nielegalnego żydowskiego osiedla. Doszło do pewnych zniszczeń ale koktajl Mołotowa nie wywołał pożaru całego budynku. Na jego ścianach napastnicy namalowali sprejem napisy w języku hebrajskim. Znalazły się wśród nich obraźliwe określenia Arabów oraz groźby zabójstw i podpalania arabskich domów.

Middle East Eye kwalifikuje działanie osadników z Yitzhar jako jeden z tak zwanych ataków „price tag”. Polegają one na aktach znieważania i wandalizmu, które mają zastraszyć lokalnych Palestyńczyków i skłonić ich do poszukania sobie innego miejsca do zamieszkania. Działania takie są nagminnie prowadzone przez żydowskich osadników. Według izraelskiego dziennika „Haaretz” liczba takich ataków wzrosła z 140 w 2017 r. do 500 w 2018 r. W zeszłym tygodniu koloniści podpalili meczet w wiosce Szarafat na przedmieściach Wschodniej Jerozolimy. Tam również naniesiono wyrażające wrogość wobec Arabów napisy.

Middleeasteye/Haaretz/Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply