Projektowane przepisy europejskie dotyczące redukcji emisji metanu w branży surowcowo-energetycznej w obecnym kształcie oznaczają zamknięcie polskich kopalń po 2027 r. – ostrzega prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala.

Prezes Polskiej Grupy Górniczej przestrzegł przed przepisani projektowanymi w UE. Podkreślił, że “w obecnym kształcie oznaczają zamknięcie polskich kopalń po 2027 r.”. Chodzi o redukcję emisji metanu w branży surowcowo-energetycznej. “Na przykładzie Polskiej Grupy Górniczej to jest emitowane rocznie 274 mln m sześc. metanu. Z czego85 mln ujmujemy i możemy to zwiększyć jeszcze realnie o 30 mln. Ale 160 mln m sześc. to jest to, co jest w powietrzu wentylacyjnym, na co nie ma dzisiaj skutecznej technologii ujęcia” – wskazał, cytowany we wtorek przez portal WNP.

“Gdyby ten projekt rozporządzenia wszedł w kształcie takim, jak na dzisiaj, to zapisano w nim, że maksymalna możliwa emisja (metanu) to są 3 tony na 1 tys. ton wydobytego węgla. Więc w 2027 r. musimy zamknąć dwie trzecie PGG, bo nie spełniamy tego wymogu. U nas jest to 8,1 mln ton, a żeby zapewnić wykonanie programu odejścia do węgla do 2049 r, trzeba by zawiązać jakąś rezerwę na zwiększenie tej metanowości, więc trzeba by przyjąć minimum 12-13 mln ton” – zaznaczył.

Rogala przypomniał harmonogram “wygaszania polskich kopalń do 2049 r.”. Zwrócił uwagę na sprzeczności między wcześniejszą umową społeczną i projektowanymi aktualnie przepisami.

“Jeżeli utrzyma się decyzja [o limicie] w okolicach poniżej 8 ton, to ta decyzja jest stricte polityczna i oznacza wywrócenie umowy społecznej do góry nogami, bo ktoś będzie musiał powiedzieć, że generalnie utrzymanie terminów [umowy społecznej] powyżej 2027 r. jest niewykonalne ze względu na przepisy, które zostały wprowadzone w życie” – powiedział.

Jak podkreślił, zgodnie z projektowanymi przepisami, w razie wyemitowania w powietrzu wentylacyjnym większej niż dozwolona ilości metanu, kraje członkowskie powinny ustalić opłatę. “Brzmi to niewinnie: opłatę ustali kraj członkowskich, ale ma być ona: adekwatna, odstraszająca i ma pozbawiać korzyści gospodarczych, a to oznacza, że takie przedsiębiorstwa nie mogą wykazywać zysku” – podkreślił.

Zobacz także: “Sabotaż gospodarczy” – eksperci o polityce likwidacji kopalń [+VIDEO]

“Mając na uwadze mechanikę, która dziś towarzyszy narracji, jaka ma miejsce w Unii Europejskiej, oznaczało to będzie stawki karne na bardzo wysokim poziomie i możemy spodziewać się, że punktem odniesienia będzie (obecna opłata za emisję) CO2. Jeżeli to będzie punkt startowy do obliczania opłat za metan, to według najbardziej ostrożnego szacunku PGG będzie to ok. 2,1 tys. euro na tonę” – dodał Rogala.

“Jeżeli to przeliczymy na ilość ton, to będą to wielomiliardowe opłaty i to oznacza tak naprawdę zakończenie produkcji na rzecz importu energii” – ostrzegł.

Zwrócił uwagę, że rozporządzenie obejmie kontrolę metanowości węglowodorów produkowanych na terenie Unii Europejskiej. Węglowodory importowane będą zaś oceniane na podstawie deklaracji. “To już zaczyna wyglądać trochę jak dyskryminacja. Jeżeli będziemy opierać się na deklaracjach z Chin, Arabii Saudyjskiej, Bliskiego Wschodu, ile tam mają metanowości, to tam we wszystkich deklaracjach będzie zero. A Unia Europejska, która potrzebuje węglowodorów stałych, płynnych i gazowych będzie udawała, że tam jest zero, bo nikt nie odmówi obywatelom prądu w gniazdkach” – oświadczył.

“A więc, jeżeli po pierwsze wskaźnik zostanie ustawiony na 3 tony, a w przypadku PGG potrzeba 8 ton, a w Jastrzębskiej jest wyższa metanowość ścian, więc tam potrzeba 14 ton, to to oznacza zamknięcie polskich kopalń, jeżeli to wejdzie w życie” – powiedział prezes PGG.

Wyraził opinię, że “jeżeli pozostaną ogólne zapisy dotyczące kar za przekroczenia z tym zapisem, że mają one pozbawiać korzyści gospodarczych, to też oznacza zamknięcie, bo też mówimy o bardzo wysokich opłatach, a jak się na to nie zgodzimy, to zrobimy drugi Turów – i będą nakładane sakramenckie kary na państwo członkowskie”.

“I ostatni element, to forma dyskryminacji europejskiego przemysłu względem innych, którzy będą deklarować bez realnych możliwości sprawdzenia metanowość swoich produktów. Więc węgiel z Australii, z Kolumbii będzie niemetanowy, tylko krajowy będzie metanowy. Stąd powaga sytuacji i stąd istotne, aby ta informacja przebijała się do społeczeństwa” – podsumował.

Prezes Polskiej Grupy Górniczej wypowiadał się na konferencji Śląski Ład, której inicjatorką jest europosłanka Izabela Kloc, a organizatorem grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w PE (ECR). Tegoroczna konferencja została poświęcona projektowi rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady ws. ograniczenia emisji metanu w sektorze energetycznym.

Zobacz także: Co się stało z polskim węglem? “Większe wydobycie jest możliwe, ale nie jest realizowane”

Należy zwrócić uwagę, że obecny deficyt surowca w Polsce wynika z przedsięwziętej przez obóz Prawa i Sprawiedliwości jeszcze w 2020 r. polityki wygaszania wydobycia węgla w Polsce. Jednocześnie rząd po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę szybko i radykalnie zdecydował o całkowitym wstrzymaniu importu węgla z tej pierwszej, choć to właśnie Rosja była od lat głównym źródłem surowca dla Polski.

Zobacz także: Likwidują kopalnię za prawie pół miliarda złotych. W środku 700 mln ton węgla

wnp.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply