Szef MSZ Białorusi komentując usuwanie krzyży z miejsca kaźni ofiar stalinowskich represji w Kuropatach powiedział, że miejsce to, skoro ma być memoriałem, powinno być „uporządkowane”, ale „należy działać delikatnie, po ludzku”.

Podczas czwartkowej wizyty białorusko-chińskim Parku Przemysłowym Wielki Kamień pod Mińskiem, zorganizowanej przez MSZ Białorusi dla korpusu dyplomatycznego, szef białoruskiej dyplomacji Uładzimir Makiej skomentował sprawę usuwania krzyży z uroczyska w Kuropatach, miejscu kaźni ofiar stalinowskich represji. Według Makieja, „Kuropaty powinny być memoriałem, a memoriał powinien być uporządkowany”.

– To powinno być miejsce, do którego mogą przyjść osoby, chcące pokłonić się, uczcić pamięć tych, którzy byli tak rozstrzelani i pogrzebani – mówił szef MSZ Białorusi. Dodał, że należy sprawdzić, czy krzyże były stawiane legalnie. – Oczywiście, należy działać delikatnie, po ludzku.

 

Minister zaznaczył, że zważywszy na wagę tego miejsca i to, że ma ono być “prawdziwym narodowym miejscem pamięci”, powinno ono zostać ogrodzone ze wszystkich stron, „żeby ludzie mogli tam wejść, pomodlić się”.

Makiej poinformował, że w ubiegłym tygodniu do MSZ Białorusi zaproszono zagranicznych dyplomatów, żeby przedstawić im oficjalne stanowisko ws. Kuropat i wyjaśnić sytuację, aby uniknąć „niepotrzebnych domysłów i nieprawidłowych skojarzeń”. Wiadomo, że spotkali się oni z wiceministrem Alehem Krauczenką, ale ani białoruski resort dyplomacji, ani zagraniczne placówki dyplomatyczne, nie skomentowały sprawy.

„Radio Swaboda” powołując się na nieoficjalne źródła podało, że Krauczena wypowiadał się „w podobnym duchu” co Waler Waraniecki, szef parlamentarnej komisji spraw zagranicznych. Na początku kwietnia, gdy zaczęto demontować krzyże w Kuropatach pisał na portalu społecznościowym: „Kiedy nauczymy się postępować po ludzku? Po chrześcijańsku? Nie obrażając uczuć i godności innych ludzi. Dlaczego przez te wszystkie lata nie znaleźliśmy czasu na szeroką dyskusję o tym, jakie powinno być to święte dla nas miejsce wspólnej pamięci, bólu i pokajania? A teraz się spieszymy… Po co?”.

Jak pisaliśmy, 4 kwietnia br. rano robotnicy miejscowego leśnictwa usunęli m.in. za pomocą koparek około 70 drewnianych krzyży ustawionych w Kuropatach latem ubiegłego roku z inicjatywy społecznej. Krzyże następnie wywieziono ciężarówkami i przystąpiono do ogradzania terenu. Milicja zatrzymała na miejscu 15 opozycyjnych aktywistów, którzy byli przeciwni usuwaniu krzyży. Dzień później, robotnicy kontynuowali stawianie ogrodzenia.

Jak informowaliśmy, rzeczniczka prasowa prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki odniosła się do usunięcia około 70 krzyży z miejsca masowych stalinowskich mordów w Kuropatach. Z jej słów wynika, że „porządkowanie terenu”, jak władze nazywają usuwanie krzyży, jest realizacją polecenia białoruskiego prezydenta.

Przeczytaj: Zwierzchnik Kościoła Katolickiego na Białorusi apeluje o zaprzestanie usuwania krzyży z Kuropat

Czytaj również: Białoruś: zapadły pierwsze wyroki za obronę krzyży usuwanych z Kuropat

Kuropaty to prawdopodobne miejsce masowych egzekucji polskich oficerów z tzw. Białoruskiej Listy Katyńskiej. Jednak wcześniej było ono miejscem masowych rozstrzeliwań przeprowadzonych przez NKWD w czasie represji stalinowskich po 1937 r. Oprawcy strzałem w tył głowy pozbawili życia, według różnych szacunków, od 40 do 200 tysięcy ludzi. Wśród nich polskich obywateli Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej prześladowanych szczególnie w czasie tak zwanej „operacji polskiej” w latach 1937-1938.

Zobacz: Kolejny wandalizm w Kuropatach – tym razem przewrócono 14 krzyży [+FOTO]

interia.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply