We wrześniu br. Polska zapłaciła większą kwotę składek do Brukseli, niż otrzymała stamtąd przelewów z tytułu różnego rodzaju funduszy – zwraca uwagę w czwartek portal Business Insider, powołując się na dane Ministerstwa Finansów. Polska była we wrześniu „na minus” z powodu unijnych potrąceń.
Polska otrzymała we wrześniu z Brukseli jedynie 425 mln euro, podczas gdy składka jest wciąż mniej więcej taka sama i w ostatnim miesiącu sięgnęła 598 mln euro – wskazują dane Ministerstwa Finansów, które przywołuje w czwartek portal Business Insider.
„Czegoś takiego nie pamiętam od 2004 r., czyli momentu, gdy weszliśmy do Wspólnoty” – podkreśla Janusz Lewandowski, były komisarz UE ds. budżetu i programowania finansowego. Jego zdaniem sytuacja jest zaskakująca i niepokojąca. Wskazuje, że Polska była we wrześniu „na minus” z powodu unijnych potrąceń.
Business Insider zwraca uwagę, że licząc od początku roku, „unijne saldo” Polski pozostaje jednak dodatnie i wynosi 6,1 mld euro. To 11,5 mld euro napływu funduszy i 5,4 mld euro zapłaconych składek.
Informowaliśmy, że w ub. tygodniu Komisja potrąciła Polsce z należnych funduszy siódmą transzę kar, czyli 30 mln euro. W ciągu roku, od 3 listopada 2021, KE potrąciła Polsce 267 mln euro, czyli miliard dwieście sześćdziesiąt milionów złotych (1,260 mld zł). Chodzi o 1 mln euro dziennie kary za brak „pełnego zastosowania wyroku TSUE”, które KE nalicza od roku.
Informacje podane w czwartek przez portal RMF FM wskazują, że polski rząd rozważa pozwanie Komisji Europejskiej do TSUE. Polska chce odzyskać przynajmniej tę część kar, które KE nalicza od 15 lipca.
Ma to związek z wejściem w życie tzw. ustawy prezydenckiej likwidującej Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. Polskie władze uważają, że wypełnia ona orzeczenie TSUE o środkach tymczasowych. Rząd chce najpierw listownie przekonywać Brukselę, żeby wstrzymała naliczanie kar.
W październiku 2021 roku wiceprezes Trybunału Sprawiedliwości nałożył na Polskę 1 mln euro dziennej kary za niewykonanie orzeczenia TSUE w sprawie Izby Dyscyplinarnej.
Zaznaczmy, że Izba Dyscyplinarna już nie istnieje. Komisja jednak dalej nalicza kary, ponieważ domaga się także cofnięcia skutków orzeczeń Izby. Pod koniec września pisaliśmy, że Polska jak dotąd nie zaskarżyła kar do TSUE.
Przypomnijmy, że Rzeczpospolita poinformowała w połowie października, że Bruksela „wstrzymuje praktycznie wszystkie fundusze dla Polski”. Powodem jest „niewypełnienie pozostałych warunków” wyroku TSUE. „Polska zgodziła się je wypełnić, dzięki czemu unijna Rada zaakceptowała w czerwcu nasz Krajowy Plan Odbudowy, opiewający na 24 mld euro dotacji i 12 mld euro pożyczek na odbudowę gospodarki po pandemii. Jednak rząd nie wysyła wciąż wniosków o płatności, bo wie, że pieniędzy nie dostanie, gdyż całości warunków nie spełnił” – pisała „Rz”.
Oprócz KPO zagrożone są także środki z polityki spójności i programów regionalnych. W przypadku środków z polityki spójności chodzi o 75 mld euro dotacji w budżecie na lata 2021-27.
Rzecznik KE, Stefan De Keersmaecker oświadczył w rozmowie z polskim dziennikiem, że z powodu niespełnienia przez Polskę „warunków podstawowych” Komisja Europejska „nie może dokonać żadnego zwrotu przedłożonych przez Polskę wydatków”.
Przeczytaj: „DGP”: rząd PiS umożliwił Brukseli blokowanie Polsce wypłaty środków na politykę spójności
Dodajmy, że niedawno minister rozwoju i technologii Waldemar Buda w rozmowie z RMF FM zapewniał, że Polsce nie grozi utrata środków w ramach funduszu spójności. Twierdzi, że to burza wywołana przez jednego z unijnych urzędników.
Czytaj także: Konfederacja chce wstrzymania płacenia składek do Unii Europejskiej [+VIDEO]
businessinsider.com.pl / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!