Według informacji Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Wojewódzkiego, po Ukraińcach najwięcej wniosków o wydanie zgody na pracę na Warmii i Mazurach składają migranci zarobkowi z Bangladeszu. Jest ich nawet więcej niż Białorusinów.
Ukraińcy, Banglijczycy i Białorusini składają najwięcej wniosków o wydanie zgody na pracę na Warmii i Mazurach. Ale jest też spora grupa Filipińczyków czy obywateli Uzbekistanu oraz Gruzji – poinformował Warmińsko-Mazurski Urząd Wojewódzki.
Jak podaje „Twój Kurier Olsztyński”, powołując się na informacje rzecznika wojewody warmińsko-, Krzysztofa Guzka, w tym roku do 30 września urzędnicy przyjęli 5083 wnioski od cudzoziemców. W analogicznym okresie 2020 roku było to blisko 5,4 tys. wniosków.
W tej grupie zdecydowanie dominują Ukraińcy, którzy stanowią w niej prawie 60 proc. (blisko 3 tys. wniosków). Drugie miejsce zajmują przybysze z Bangladeszu – to 485 osób. Poza nimi, dość liczną grupą są Białorusini – 392 osób.
Przeczytaj: Ukraińskie źródło migracji zarobkowej wysycha – agencje zatrudnienia nie mogą ściągnąć więcej Ukraińców
Ponadto, wnioski o pracę składają też obywatele Filipin (124), Uzbekistanu (117), Gruzji (113) i Indii (107). Rzadziej są to migranci zarobkowi z Tadżykistanu (83 osób), Mołdawii (66), Nepalu (60), Turkmenistanu (50), Rosji (54), Pakistanu (30) i Turcji (29). Pojedyncze wnioski składali przybysze z Afryki (np. Kongo, Kenii, Sudanu), Afganistanu, Syrii lub Brazylii.
Według „TKO”, cudzoziemcy deklarują chęć pracy jako kierowcy, monterzy, pracownicy budowlani, pakowacze. Pracują również w zakładach przetwórstwa mięsa czy warzyw albo w gastronomii.
Guzek podkreślił, ze sytuacja na granicy polsko-białoruskiej nie ma żadnego wpływu na liczbę procedowanych wniosków o zgodę na pracę w warmińsko-mazurskim urzędzie. Jak wyjaśnił, „z uwagi na to, że osoby przebywające na granicy nie legitymują się tytułem pobytowym uprawniającym do wjazdu na terytorium Polski i w związku z tym zamierzają ubiegać się o ochronę międzynarodową, postępowania w tych sprawach nie dotyczą zadań wojewody, a szefa Urzędu do Spraw Cudzoziemców”.
Przypomnijmy, że we wtorek 19 października br. rząd Mateusza Morawieckiego przyjął przygotowany przez MSWiA projekt zmiany przepisów, który ma zliberalizować procedury legalizacji pobytu cudzoziemców w Polsce. Zakłada on przede wszystkim usprawnienie prowadzenia postępowań administracyjnych w zakresie legalizacji pobytu cudzoziemców w Polsce, szczególnie w przypadku łączonych zezwoleń na pobyt i pracę. Są to najczęściej udzielane zezwolenia na pobyt czasowy. Zgodnie z zatwierdzoną propozycją przy ubieganiu się o pobyt czasowy cudzoziemiec nie będzie już musiał wykazać, że ma zapewnione miejsce zamieszkania oraz „stabilny i regularny dochód”. Wystarczy, że będzie uzyskiwał wynagrodzenie nie niższe niż minimalne wynagrodzenie za pracę. poszerzony zostanie katalog okoliczności niewymagających zmiany zezwolenia na pobyt czasowy i pracę. Wprowadzone zostanie także rozwiązanie przyspieszające uzyskanie takiego zezwolenia przez cudzoziemców zamierzających wykonywać pracę w podmiotach o szczególnym znaczeniu strategicznym dla polskiej gospodarki. Nowelizacja wprowadza również zmiany dotyczące oświadczeń o powierzeniu wykonywania pracy cudzoziemcowi – poprzez wydłużenie okresu dopuszczalnej pracy do 24 miesięcy. Wprowadzone zostaną także ułatwienia przy wnioskowaniu o Kartę Polaka.
Czytaj także: Rząd chce zachęcać imigrantów zarobkowych do dłuższego i stałego pobytu w Polsce
Przeczytaj: Prawie połowa Polaków uważa, że do Polski powinno przyjeżdżać mniej imigrantów zarobkowych [BADANIE]
Jak pisaliśmy, portal dziennika „Rzeczpospolita” twierdził, że „polski rynek pracy mogą uratować Białorusini”. Powołał się na twierdzenia szefa jednej z czołowych agencji zatrudnienia dla obcokrajowców i zaangażowanego promotora imigracji zarobkowej do Polski, Krzysztofa Inglota. Jego zdaniem, w Polsce można zatrudnić setki tysięcy Białorusinów, a polski rząd powinien w tym celu ocieplić relacje z Mińskiem.
tko.pl / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!