“Wszystko wskazuje na to, że rosyjska rakieta wtargnęła w polską przestrzeń powietrzną” – powiedział na konferencji prasowej po spotkaniu Biura Bezpieczeństwa Narodowego Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Wiesław Kukuła. Wojskowy przekazał, że rakieta później opuściła terytorium Polski.

Jak informowaliśmy, prezydent Andrzej Duda zwołał dziś na godzinę 13:00 pilne posiedzenie Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Wcześniej polskie dowództwo potwierdziło, że niezidentyfikowany obiekt wleciał od strony Ukrainy na terytorium Polski.

PRZECZYTAJ: Niezidentyfikowany obiekt wleciał nad Polskę od strony Ukrainy

Prezydent Duda spotkał się z szefem MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem oraz z szefami Sztabu Generalnego Wiesławem Kukułą i dowództwa operacyjnego gen. Maciejem Kliszem. Wcześniej odbył rozmowę telefoniczną z ministrem obrony.

Po spotkaniu minister obrony narodowej poinformował, że dzisiaj w godzinach porannych polska przestrzeń powietrzna została naruszona przez obiekt, który został wykryty przez nasze systemy.

“Chcę zapewnić – po pierwsze – o dobrej koordynacji i współpracy. Wszystkie działania (…) zostały podjęte zgodnie z algorytmem postępowania, czyli zgodnie z tym schematem postępowania w takich sytuacjach” – zapewnił szef MON, dodając, że zadziały i systemy polskie, i sojusznicze.

Po Władysławie Kosiniaku-Kamyszu głos zabrał gen. Wiesław Kukuła, Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Poinformował on, że ustalenia wskazują, iż to rosyjska rakieta wtargnęła w polską przestrzeń powietrzną, a następnie ją opuściła.

“Z drugiej strony to jest tylko technika, podchodzimy do niej z pewnym dystansem, dlatego postanowiliśmy to również zweryfikować na ziemi. Skierowaliśmy grupy, które mają zweryfikować stwierdzony tor lotu pocisku, czy aby nie doszło do jakiejś pomyłki od strony technicznej” – stwierdził.

Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Maciej Klisz potwierdził, że ok. godz. 7:00 czasu lokalnego “doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej”.

“Całość toru lotu obiektu na terytorium Polski był śledzony w systemie radiolokacyjnym” – podkreślił, wskazując ponadto, że bazując na doświadczeniach z przeszłości, zostały uruchomione siły naziemnego oraz lotniczego poszukiwania w celu zaprzeczenia  faktowi upadku rakiety na terenie Polski.

Obiekt, który przebywał w polskiej przestrzeni powietrznej, był niecałe trzy minuty na terytorium Polski i opuścił naszą przestrzeń powietrzną – poinformował. Zaznaczył, że “mamy ok. 40 kilometrów naruszenia przestrzeni powietrznej”.

Zapewnił, że “rakieta na całym torze była śledzona”. “W związku z wykonywanymi przez nią manewrami i opuszczeniem przez nią przestrzeni powietrznej Polski, ja jako Dowódca Operacyjny nie podjąłem żadnej decyzji w stosunku do tego obiektu” – oświadczył.

Gen. Maciej Klisz zaznaczył, że “polską przestrzeń powietrzną naruszył tylko jeden z obserwowanych pocisków”. Dodał, że “pocisk ten wrócił na terytorium Ukrainy”. Zastrzegł, że nie może potwierdzić, iż “był to wynik działania przeciwrakietowej obrony Ukrainy”. Nie mam wiedzy na ten temat – oświadczył.

Godzinę przed konferencją szefa Sztabu Generalnego WP Polsat News informował nieoficjalnie, że nieopodal granicy polsko-ukraińskiej, nad Lubelszczyzną, pojawiła się rosyjska rakieta Ch-22 lub Ch-101. Obiekt miał nie spaść na terenie Polski, tylko przelecieć nad naszym terytorium i wrócić nad Ukrainę.

Do incydentu doszło w piątek rano  na Lubelszczyźnie. Według RMF FM, mieszkańcy gminy Dołhobyczów zauważyli poruszający się z ogromną prędkością na zachód obiekt latający. Jak zaznacza stacja, chodzi o okolice Przewodowa, gdzie ponad rok temu eksplodowała rakieta, wystrzelona z ukraińskiego systemu obrony powietrznej w czasie rosyjskiego ataku. Teraz niezidentyfikowany obiekt widziało wielu mieszkańców powiatów: hrubieszowskiego, tomaszowskiego i zamojskiego. Według RMF FM, na obszarze gminy Komarów, na południowy wschód od Zamościa, trwają poszukiwania, do których zmobilizowano „znaczne siły”. Nie ma informacji, że doszło do eksplozji. Miejscowe władze informują, że „trwają w tej chwili poszukiwania pocisku”, który mieli widzieć w locie świadkowie.

Wojewoda lubelski Krzysztof Komorski powiedział, że według informacji otrzymanych od służb „na radarze pojawił się niezidentyfikowany obiekt w okolicach Hrubieszowa po czym znikł”. Nie było potwierdzenia, że spadł na terenie województwa lubelskiego.

Z kolei według Telewizji Republika, tajemniczy obiekt miał spaść w okolicach Hrubieszowa. Informuje, że obecnie trwają tam poszukiwania. Portal Interia.pl podał, że obiekt miał spaść w rejonie wsi Wożuczyn-Cukrownia w gminie Rachanie.

Kresy.pl / interia.pl

5 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. RAFALXJXJXJ
    RAFALXJXJXJ :

    Coś ukrywają – widzieliście wzrok tego drugiego trepa? Uciekła wzrokiem na koniec rozmowy, pewnie kłamie. Najpierw podają ,że rakieta weszła w głąb Polski i opuściła granice po 40 km po 3 minutach lotu. Z tego wynika prędkość wynosząca ok.780 km/h. Niezależni obserwatorzy twierdzą o upadku rakiety na naszym terytorium. Nasuwa się pytanie , dlaczego wojsko kontynuuje poszukiwania , skoro rakieta nie spadła. Być może już znależli intruza i zaczyna się zacieranie śladów. Być może to ukraińska rakieta jak w Przewodowie i trzeba ją podmienić lub zniszczyć ,żeby na początku władzy Tuska nie skompromitowac Kosiniaka jako nieudolnego ministra MON. Nie po to postawili go na tym stanowisku ,żeby odwoływać- miał spełnić jakąś rolę , może zamachu stanu , może wprowadzeniu stanu wyjątkowego w wybranych punktach zapalnych kraju.Coś tu śmierdzi.

  2. Roman1
    Roman1 :

    “Wszystko wskazuje, że to była rosyjska rakieta” – wszystko, tzn. co, tego generał nie powiedział. Wygląda na to, że dowództwo wojska polskiego opiera swoje tezy na tym co zobaczy w szklanej kuli lub w fusach. Ale propaganda się zmieniła – o całe 360 stopni.

  3. Roman1
    Roman1 :

    To jest wyjątkowa kpina z Polaków. Wiceszef MSZ powiedział, że “jeśli rakieta poleciałaby kawałek dalej w głąb terytorium Polski, to zostałaby zestrzelona”, co oznacza zgodę na lot rosyjskich rakiet do 40 km w głąb Polski (jeżeli to rzeczywiście, a nawet oczywiście, była rosyjska rakieta, gdyż retoryka władz po zmianie nie zmieniła się ani na jotę). Obiecanki, cacanki, przecież to jest trzecia rakieta w ciągu roku – jedna spadła koło Bydgoszczy, a druga (bratnia) w Przewodowie A czym polska obrona miała ją zastrzelić, chyba nie procą, gdyż niemal całe uzbrojenie oddaliśmy bratnim banderowcom. “Rakieta była cały czas śledzona”, a nie wiemy czy wyleciała, czy leży gdzieś pod Tomaszowem Lubelskim. I znowu, czym śledziliśmy, czy coś do śledzenia bracia banderowcy byli łaskawi nam zostawić, czy też mamy jedną lornetkę (wojskową, nie teatralną, gdyż tych drugich na razie nie chcą). Panowie generałowie, w tym najmądrzejszy Kukuła, raczyli zapomnieć, iż na początku twierdzili, że w pewnym momencie rakieta im nad Polską zniknęła – widocznie lornetka zaparowała od oddechu pana generała. Na pocieszenie mamy oświadczenie Zełenskiego, że Ukraina (bratnia) nas obroni, jeżeli oddamy resztę uzbrojenia. To rzeczywiście jest pocieszające, gdyż Ukraińcy potrafią zestrzelić więcej rakiet niż Ruskie wystrzelą, zaś Polacy mają do tej pory 3:0. PiS pod koniec swoich rządów zapowiedział koniec bezpłatnych dostaw broni dla bratniego (Kainowego) narodu, ale nowa władza Tuska (end consortes) uznała to za wielki błąd. Jak Ukraina przegra (co jest niemal pewne) zostaniemy bez broni, a jak wiemy z doświadczenia USA zawsze porzucają sojuszników, gdy zaczynają dostawać w pewną wystającą od dołu część ciała.

    No i w ten sposób mamy niewątpliwie pierwszy sukces militarny, który odtrąbił Kosiniak Kamysz. Tak dalej wodzu.