W piątek trzech mężczyzn z francuskiego ruchu „żółtych kamizelek” zostało zatrzymanych ws. zaaranżowania happeningu, podczas którego „ścięto” kukłę prezydenta Francji Emmanuela Macrona.

Zatrzymani mężczyźni zostali zatrzymani jako organizatorzy wydarzenia podczas wiecu w Angouleme w środkowej Francji tydzień temu, gdzie w ramach happeningu ścięto głowę kukle Macrona, wcześniej organizując jej „proces”. Zdekapitowaną kukłę spalono później na stosie, wokół którego tańczyła część uczestników wiecu.

Protestujący, których zatrzymano, mieli złożyć w tej sprawie wyjaśnienia. Prefektura departamentu Charente złożyła doniesienie do sądu w sprawie wydarzeń „stanowiących ciężką zniewagę zarówno dla osoby, jak i urzędu prezydenta Republiki”.

Francuska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie „publicznego nawoływania do popełnienia przestępstwa” oraz „znieważenia osoby będącej depozytariuszem władzy publicznej”. Przed komisariatem, gdzie zatrzymani składali wyjaśnienia, protestowało około 30 osób z ruchu „żółtych kamizelek”.

 

„Symulację egzekucji szefa państwa” skrytykował premier Francji Edouard Philippe. „Wykluczone jest uznawanie za rzecz banalną takich gestów, które powinny być przedmiotem jednogłośnej krytyki i sankcji karnych” – napisał na Twitterze.

W maju tego roku podczas protestu urzędników spalono papierową kukłę Macrona.

Notowania obecnego prezydenta Francji sięgają rekordowo niskiego poziomu. Na początku grudnia br. spadły poniżej 20 procent. Nie pomogły mu nawet ustępstwa w związku z protestami ruchu Żółtych Kamizelek.

Jak informowaliśmy, że były wiceszef kancelarii prezydenta Francji Alexandre Benalla zbiegł do Wielkiej Brytanii. Wcześniej ujawniono, że przez ostatnie miesiące wciąż posługiwał się francuskimi paszportami dyplomatycznymi, podróżując m.in. do Afryki, choć po zwolnieniu ze stanowiska nie mógł tego robić i powinien je zwrócić. Według francuskich mediów, podczas tych wizyt Benalla mógł udawać wysłannika Macrona, żeby łatwiej było mu robić interesy.

Pałac Elizejski zwrócił się do niego żądając wyjaśnień na temat jego wyjazdów zagranicznych i kategorycznie zabraniając mu powoływania się w jakikolwiek sposób na francuski rząd. Benalla twierdzi, że zarzuty są nieuzasadnione, a otoczenie Macrona chce zrujnować mu życie. Grozi też, że ujawni sekrety francuskiego prezydenta.

Benalla został zdymisjonowany po tym, jak latem francuskie media ujawniły nagranie, na którym udając policjanta bił demonstrantów podczas lewicowych, pierwszomajowych protestów. Opinię publiczną wzburzyło także ujawnienie, że Pałac Elizejski wiedział o postępku współpracownika Macrona i że początkowo został on zaledwie zawieszony na 15 dni. Dopiero później trafił do aresztu, a w końcu został zwolniony. Swoje postępowanie tłumaczył tym, iż miał… trudne dzieciństwo w marokańskiej rodzinie.

Początkowe łagodne potraktowanie Benalli przez Macrona wywołało falę plotek o rzekomych relacjach pomiędzy nimi. Spekulowano, że 27-letni Benalla był kochankiem prezydenta, za co miał otrzymać od niego wielkie mieszkanie służbowe oraz wysoką pensję. Dzięki zgromadzonej wiedzy miał szantażować Macrona. Rozeszła się także pogłoska o tym, że Benalla miał dostęp do kodów nuklearnych. Plotki stały się tak głośne, że Macron musiał je dementować na spotkaniu z posłami swojego ugrupowania.

RIRM/ bfmtv.com / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply