Po incydencie nad Morzem Czarnym z udziałem rosyjskiego myśliwca i utracie MQ-9 Reaper, Amerykanie zaczęli wysyłać swoje drony bardziej na południe – podaje CNN.

Jak podała we wtorek CNN, Stany Zjednoczone po incydencie nad Morzem Czarnym z udziałem rosyjskiego myśliwca, w efekcie którego stracono dron MQ-9 Reaper, zmieniły strefę, w której operują ich bezzałogowce. Teraz latają one bardziej na południe.

Zobacz: Rosyjski Su-27 oblewa dron USA paliwem. Opublikowano nagrania [+VIDEO]

Stacja powołuje się na dwóch amerykańskich urzędników rządowych. Drony obserwacyjno-rozpoznawcze USA wciąż operują w międzynarodowej przestrzeni powietrznej nad Morzem Czarnym. Jednak od ubiegłotygodniowego incydentu ich trasy lotu zmodyfikowano tak, żeby latały dalej od Krymu i wschodniej części morza.

Jeden z urzędników powiedział CNN, że jest to część starań, by „uniknąć bycia zbyt prowokacyjnym”. Zaznaczył, że administracja prezydenta Joe Bidena pozostaje ostrożna i chce unikać incydentów, które potencjalnie mogłyby eskalować w kierunku bezpośredniego starcia isł rosyjskich i amerykańskich.

Jak podano, „na razie” amerykańskie drony będą latać nad Morzem Czarnym w tym trybie, ale przyznał, że jest już „apetyt”, by powrócić do lotów bliżej zajmowanych przez Rosjan terytoriów.

Źródła stacji uważają zarazem, że Rosja może próbować jednostronnie ogłosić poszerzenie obszaru zamkniętego dla lotów w przestrzeni powietrznej wokół Krymu oraz południowej i wschodniej części Ukrainy, które kontrolują siły rosyjskie. Celem miałoby być wypchnięcie amerykańskich bezzałogowców jeszcze dalej.

Rzecznik Pentagonu, gen. Pat Ryder oświadczył we wtorek, że USA dalej operują swoimi dronami nad Morzem Czarnym. Zaznaczył, że latają one „w międzynarodowej przestrzeni powietrznej, w zgodzie z prawem międzynarodowym”. Odmówił jednak odpowiedzi na pytanie, czy Stany Zjednoczone zmieniły trasy lotów dronów lub profile ich misji w następstwie incydentu z udziałem MQ-9 i dwóch rosyjskich myśliwców. Tłumaczył, że nie będzie wchodził w takie szczegóły „z powodów bezpieczeństwa operacji”, prowadzonych przez USA.

Czytaj także: Pentagon: Rosja prawdopodobnie próbuje wydobyć szczątki drona MQ-9 z Morza Czarnego

Jak pisaliśmy, w ubiegłym tygodniu we wtorek doszło do incydentu nad Morzem Czarnym, z udziałem amerykańskiego drona MQ-9 Reaper. Według strony amerykańskiej, został on de facto strącony w wyniku „lekkomyślnych” działań rosyjskich myśliwców Su-27, które uszkodziły jego śmigło napędowe. Wcześniej, przelatując koło bezzałogowca, zrzucały paliwo.

Początkowo strona rosyjska oficjalnie nie odnosiła się do tych doniesień. Później rosyjskie ministerstwo obrony wydało komunikat. Twierdzi w nim, że lecący w kierunku Krymu amerykański bezzałogowiec naruszył strefę „tymczasowego reżimu strefy powietrznej”, jaką ustanowiono podczas „operacji specjalnej” na Ukrainie, jak Moskwa określa wojnę z Ukrainą.

Rosyjski resort obrony twierdzi, że amerykański dron MQ-9 leciał w kierunku granic Rosji i naruszył zamkniętą dla lotów przestrzeń powietrzną, a do Morza Czarnego spadł przez „gwałtowne manewrowanie”.

Rzecznik Pentagonu zapytany, czy USA będą próbować odzyskać wrak MQ-9, odparł, że na razie nie ma tu nic do zakomunikowania. Dodał, że według jego aktualnej wiedzy, Rosjanie nie zdołali wyłowić szczątków drona.

Przeczytaj: Amerykańskie drony MQ-9 zaczęły przeprowadzać misje z bazy w Rumunii

CNN / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply