Amerykański konwój dyplomatyczny w Sudanie, gdzie od kilku dni trwa wewnętrzny konflikt zbrojny, został ostrzelany w poniedziałek w wyniku rzekomego ataku bojowników związanych z paramilitarnymi Siłami Szybkiego Wsparcia Sudanu (RSF) – oświadczył we wtorek sekretarz stanu USA Antony Blinken.

Szef amerykańskiej dyplomacji przekazał, że nikt nie ucierpiał w wyniku ataku – podaje agencja Reuters. Jak dodał, ataku dokonały prawdopodobnie oddziały związane z sudańskimi Siłami Szybkiego Wsparcia (RSF) – formacją walczącą z regularną armią. Blinken określił incydent, jako „lekkomyślny” i „nieodpowiedzialny” krok.

Sekretarz stanu USA odbył w tej sprawie rozmowę z Mohammadem Hamdanem Dagalo, stojącym na czele RSF, oraz dowódcą armii Sudanu, generałem Abdelem Fattahem al-Burhanem. Podkreślił, że jakiekolwiek zagrożenie dla bezpieczeństwa dyplomatów jest “niedopuszczalne”.

Wcześniej Antony Blinken wezwał do jak najszybszego przewania walk, które, według niego, stanowią zagrożenie dla stabilności całego regionu. „Najbliższa przyszłość leży w rękach generałów zaangażowanych w tę walkę” – stwierdził z kolei szef brytyjskiej dyplomacji James Cleverly.

W stolicy Sudanu – Chartumie od kilku dni trwają walki między oddziałami regularnej armii oraz oddziałami paramilitarnych Sił Szybkiego Wsparcia.

Dwaj generałowie poróżnili się w kwestii dalszych zmian systemu politycznego wobec regularnych manifestacji opozycji domagającej się powrotu do cywilnych rządow. Liczące około 100 tys. ludzi Siły Szybkiego Wsparcia miały zostać zintegrowane z regularnymi siłami zbrojnymi. W zeszłym tygodniu Siły zostały dyslokowane na terenie całego kraju, co armia odebrała jako ruch niosący zagrożenie dla niej.

Na granicy sudańsko-etiopskiej od lat dochodzi do napięć i starć, związanych z penetracją spornego terenu przez etiopskich żołnierzy i cywilów.

reuters.com / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply