Kanclerz Niemiec uzasadniając odmowę przekazania Ukraińcom systemów rakietowych stwierdził, że wymagałoby to zaangażowania również ich niemieckich operatorów… analogicznie jak to wcześniej zrobili Francuzi i Brytyjczycy.

Scholz powiedział w poniedziałek, że Niemcy nie przekażą Ukrainie swoich nowoczesnych systemów rakietowych Taurus ponieważ wymagałoby to także wysłania żołnierzy wsparcia ich obsługi, to jest niemieckich operatorów. „Niemieckich żołnierzy w żadnym momencie i miejscu nie można powiązać z celami, do których dociera ten system [Taurus]. Nawet w Niemczech” – powiedział Scholz. Jak podkreślił niemieccy żołnierze nie mogą naśladować swoich brytyjskich i francuskich kolegów „w sposobie kontroli celów i asyście” – zacytował “The Telegraph”.

Uwaga szefa niemieckiego rządu wywołała burzę, ponieważ ujawniła, iż żołnierze armii NATO mogą brać bardziej bezpośredni w walkach na Ukrainie niż do tej pory chcieli przyznać zachodni przywódcy, o co zresztą od miesiący oskarżają ich Rosjanie.

We wtorek rząd Wielkiej Brytanii ogłosił, że na Ukrainie rozmieszczono „niewielką liczbę” jej żołnierzy, podając jedynie, że niektórzy z nich uczestniczyli w szkoleniu medycznym. „Wykorzystanie przez Ukrainę [systemów rakietowych] Storm Shadow i jego procesy namierzania są sprawą sił zbrojnych Ukrainy – przekazało z kolei brytyjskie Ministerstwo Obrony – Wielka Brytania wraz z innymi sojusznikami dostarcza Ukrainie spektrum sprzętu [bojowego], który ma pomóc jej przeciwstawić się nielegalnej i niesprowokowanej agresji Rosji”.

Tobias Ellwood, były przewodniczący Komisji Obrony Izby Gmin, był bardziej wylewny i krytyczny wobec szefa niemieckiego rządu: „Jest to rażące nadużycie informacji wywiadowczych, celowo przygotowane, aby odwrócić uwagę od niechęci Niemiec do uzbrojenia Ukrainy w ich własny system rakietowy dalekiego zasięgu. Rosja bez wątpienia wykorzysta to” – zacytował “The Telegraph”.

„Oświadczenie kanclerza w sprawie rzekomego zaangażowania Francji i Wielkiej Brytanii w operowanie rakietami manewrującymi dalekiego zasięgu używanymi na Ukrainie jest całkowicie nieodpowiedzialne” – powiedział Norbert Rottgen, parlamentarzysta opozycyjnej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU).

Pociski Taurus są zdolne do głębszych uderzeń i zawierają bardziej wyrafinowane technologie niszczenia bunkrów niż dostarczone w zeszłym roku brytyjskie pociski manewrujące Storm Shadow i francuskie Scalp. Niemiecka rakieta o zasięgu 500 km mogłaby z łatwością trafić w cele ważne strategicznie bądź politycznie, takie jak Moskwa czy Most Krymski.

Justin Crump, dyrektor naczelny Sibylline, firmy doradczej w dziedzinie wywiadu, powiedział: „Brytyjskie wsparcie dla Ukrainy nie jest dla Moskwy nowością, biorąc pod uwagę powtarzające się przecieki, ale wcześniej było to zawoalowane dwuznacznością”. Jak dodał – “Scholz jednak wyraźniej przebił tę zasłonę. Jego stwierdzenie jest prezentem dla rosyjskich propagandystów”. Jak przytycza “The Telegraph”, Crump uznał, że zmobilizuje to Rosjan do podwojenia wysiłków w celu eliminacji właśnie zachodnich żołnierzy obecnych na Ukrainie.

„Stało się bardzo jasne, że powodem, dla którego nie jest on [kanclerz Scholz] zwolennikiem dostarczenia Taurusa, jest to, że zasadniczo nie ufa Ukraińcom, że użyją tych rakiet w sposób, który nie będzie sprzeczny z tym, co postrzega jako interesy Niemiec” – Fabian Hoffman, doktorant w Oslo Nuclear Project powiedział brytyjskiej gazecie. Jak uznał szef niemieckiego rządu obawia się potencjalnej eskalacji jaką mogłoby wywołać ukraińskie uderzenie na Moskwę.

Jak podaliśmy na naszym portalu brytyjski “Financial Times” zacytował w tym tygodniu głosy anonimowych źródeł w kręgach polityczno-biurokratycznych UE i NATO o tym, że żołnierze zachodnich sił specjalnych już przebywają na Ukrainie.

Rewelacje te pojawiają się po tym jak prezydent Francji Emmanuel Macron, jak podaliśmy we wtorek na naszym portalu, wypowiadał się po spotkaniu głów państw i szefów rządów w Paryżu, iż “Na tym etapie nie ma konsensusu, by wysłać tam [na Ukrainę] wojska”, zaznaczając iż “Niczego jednak nie można wykluczyć. Zrobimy wszystko, co musimy, by Rosja nie wygrała”. We wtorek jego wystąpienie skrytykowała nieoficjalna liderka największej partii opozycjnej Marine Le Pen.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Jeszcze przed tym spotkaniem premier Słowacji Robert Fico, omawiając przedstawioną mu agendę stwierdził, że “te tezy sugerują, że wiele państw członkowskich NATO i UE rozważa wysłanie swoich żołnierzy na Ukrainę na zasadzie dwustronnej”. Fico, mówił o perspektywie wysłania zachodnich żołnierzy na Ukrainie – “Nie potrafię powiedzieć, w jakim celu i co powinni tam robić”. Już po spotkaniu sugestie Macrona skrytykował prezydent Bułgarii Rumen Radew, który uznał, że metodami militarnymi nie można rostrzygnąć wojny na Ukrainie i konieczne są rowiązanie pokojowe.

Jak podał “Financial Times” od słów Macrona zdystansował się wyraźnie kanclerz Niemiec Olaf Scholz, który powiedział, że mocarstwa zachodnie zgodziły się, „że na ukraińskiej ziemi nie będzie wojsk lądowych ani żołnierzy wysyłanych tam z państw europejskich lub państw NATO.”

Choć londyński dziennik twierdził, że Polska, Włochy i Czechy mają stanowisko podobne do niemieckiego, to jak przytaczaliśmy, prezydent Polski Andrzej Duda przekazał, że kwestia wysłania żołnierzy na Ukrainę wywołała “żarliwą dyskusję” wśród europejskich przywódców. Jak dodał, z kolei w kwestii pomocy w rozminowywaniu Ukrainy czy pilnowania granic, “uczestniczący w dyskusji byli otwarci”. Z kolei premier Donald Tusk stwierdził – “Mamy tu wspólne stanowisko, a mówią tu o tym premierzy krajów, które zaangażowały się bardzo, o wiele bardziej, niż większość państw, w pomoc Ukrainie w jej wysiłku zbrojnym. Uważam, że nie powinniśmy dzisiaj spekulować o przyszłości, czy zdarzą się takie okoliczności, które zmienią to stanowisko, dzisiaj powinniśmy skoncentrować się tak, jak to robi rząd polski, czy rząd czeski, żeby maksymalnie wesprzeć Ukrainę w jej wysiłku zbrojnym.”

We wtorek infosferę, także polską, obiegła wypowiedź premiera Grecji Kyriakosa Mitsotakisa, który stwierdził, że niewielka mniejszość państw unijnych popiera wysłanie żołnierzy jej państw członkowskich na Ukrainę. “Financial Times” umieścił w tym gronie Litwę, przytaczając głos jej ministra spraw zagranicznych Gabrieliusa Landsbergia – “Takie czasy wymagają przywództwa politycznego, ambicji i odwagi, aby myśleć nieszablonowo. Inicjatywa stojąca za wczorajszym spotkaniem w Paryżu jest warta rozważenia.” W środę Landsbergis obszerniej wyłożył swoje stanowisko w serii wpisów na portalu X, w których podtrzymał ten pogląd.

 

telegraph.co.uk/kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Roman1
    Roman1 :

    Moim zdaniem niektóre państwa NATO niecierpliwie przebierają nogami z powodu opóźnień w podjęciu decyzji o wywołaniu III wojny światowej. Tego nam potrzeba by rolnicy przestali się burzyć, wszak można wysłać ich na front w pierwszej kolejności. Dla mnie bardzo dziwna jest ponadto postawa wielu społeczeństw – agresja na Irak, bardzo dobra, agresja na Ukrainę, bardzo zła. Agresja Izraela bez komentarza. Czy inteligencja mieszkańców państw NATO równa się inteligencji przeciętnego Kalego?