W czwartek w serwisie Telegram zostały wyłączone dwa kanały, na których od ponad miesiąca zamieszczano maile, które miały zostać wykradzione z prywatnej skrzynki mailowej szefa Kancelarii Premiera, Michała Dworczyka.
Polskie media, m.in. RMF FM, Onet i WP.pl poinformowały o tym w czwartek późnym wieczorem. Wcześniej tego samego dnia oba kanały zamieściły kolejne materiały. Jak ustaliliśmy, około godziny 22:00 nieaktywny był mniej znany kanał, na którym od pewnego czasu zamieszczano całe serie rzekomych maili z sierpnia 2020 roku. Dotyczyły one koncepcji, planów i działań rządu, głównie premiera Mateusza Morawieckiego i jego najbliższego otocznia, wobec sytuacji na Białorusi. Przy próbie obejrzenia zawartości kanału wyświetlał się komunikat informujący o braku takiej możliwości z powodu tego, że „naruszył Warunki korzystania z usługi Telegram”.
W tym czasie, wciąż aktywny był drugi, bardziej popularny kanał „Poufna Rozmowa”. W ostatnim czasie zamieszczano tam głównie rzekome maile dotyczące Narodowego Programu Szczepień czy analizy sondażowe. Po pewnym czasie kanał ten również został zablokowany i przed 23:00 był już nieaktywny.
Serwis Wirtualna Polska podał, że zablokowanie, względnie usunięcie obu kanałów to rezultat interwencji polskiego rządu i pomocy jednego z krajów NATO. Wcześniej urzędnicy kilku departamentów Kancelarii Prezesa Rady Ministrów mieli wręcz zasypywać Telegrama i inne instytucje mailami z żądaniem usunięcia obu kanałów.
Według WP.pl, kluczową rolę miał odegrać jeden z doradców w departamencie cyberbezpieczeństwa. Serwis Telegram miał zostać “uświadomiony”, że utrzymywanie obu kanałów może z czasem zagrozić istnieniu aplikacji.
Ponadto, pomóc miał też keden z krajów NATO, w którym znajduje się część infrastruktury Telegrama. Pomogli także Amerykanie, a dokładniej koncerny Apple i Google. Zagroziły one usunięciem komunikatora ze swoich sklepów, jeśli oba kanały pozostaną aktywne.
W miniony poniedziałek szef kancelarii premiera Michał Dworczyk po raz pierwszy odniósł się na konferencji prasowej do wycieku korespondencji z jego prywatnej poczty elektronicznej. Nie chciał odnosić się do konkretnych materiałów, które zostały ujawnione. Według niego sprowokowanie dyskusji o treści e-maili jest jednym z celów hakerów: „wprowadzenie dyskusji, słowo przeciwko słowu, tłumaczenia, co jest prawdziwe, co jest zmanipulowane, co jest całkowicie fałszywe”. Minister przekonywał, że w skrzynce, która stała się celem ataku, nie znajdowały się żadne informacje o charakterze niejawnym, zastrzeżonym, tajnym czy ściśle tajnym. Tłumaczył, że używał prywatnej skrzynki e-mailowej do omawiania spraw „partyjnych”. Szef KPRM przekonywał, że z punktu widzenia bezpieczeństwa korespondencji nie ma znaczenia, czy używa się skrzynki prywatnej bądź służbowej. Przyznał też, że po wybuchu afery e-mailowej był gotów ustąpić ze stanowiska. „Premier Morawiecki zapewnił, że nie utracił do mnie zaufania i że moja dymisja byłaby wpisaniem się w działania hakerów” – mówił minister.
Jak podawaliśmy, od 4 czerwca br. profil Poufna Rozmowa w popularnym serwisie Telegram publikuje materiały, które miały zostać wykradzione z prywatnej skrzynki e-mail szefa KPRM, Michała Dworczyka. W wydanym dopiero 9 czerwca oświadczeniu Dworczyk potwierdził, że doszło do włamania na jego skrzynkę mailową. Z jego oświadczenia wynikało, że cyberatak uważa za akcję dezinformacyjną ze strony rosyjskiej lub białoruskiej, w której wykorzystano informacje „sfałszowane i zmanipulowane”.
Czytaj więcej:
Afera mailowa: rząd zignorował ostrzeżenia MSZ i naraził Polaków z Białorusi na represje
Afera mailowa: kulisy działań rządu ws. białoruskiej opozycji. „Medialnie będzie elegancko”
Afera mailowa: kolejne kulisy działań rządu i „planu Morawieckiego dla Białorusi”
Afera mailowa: Morawiecki zorientował się po miesiącu, że Ukraińcy przyjęli antypolską uchwałę
Afera mailowa: rządowi zwracano uwagę na nieefektywny model nadzoru nad polską zbrojeniówką
Płk Gaj zwolniony z KPRM. W tle afera mailowa
Rmf24.pl / Kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!