Na okładce najnowszego wydania “Wysokich Obcasów” zareklamowano artykuł pt.”W Ukrainie. Życie codzienne z wojną w tle okiem Justyny Mielnikiewicz”. Zabieg ten spotkał się z reakcję internautów oburzonych “próbą reformowania języka polskiego”. Dowodzą oni, że poprawną wersją jest “na Ukrainie”.
Podziękowania za taki zabieg językowy złożyła “Wysokim Obcasom” na Twitterze ukraińska działaczka społeczna Kateryna Kruk.
Dziękuję @WysokieObcasypl za przyjęcie pisowni „w Ukrainie”, co zdaniem Ukraińców bardziej podkreśla, że jesteśmy nie krainą, lecz suwerennym państwem.
I za niezapomniane, ze my wciąż mamy wojnę… pic.twitter.com/ZNvMtNiMv7— Kateryna_Kruk (@Kateryna_Kruk) 3 stycznia 2020
Jej wpis spotkał się z reakcjami internautów. Łukasz Adamski, wicedyrektor Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia, stwierdził, że ukraińsko-rosyjskie spory o przyimek “na” mogą wzbudzić niechęć u “najbardziej nawet proukraińskich osób”.
1/5 Próby reformowania języka polskiego przez niektórych ukraińskich imigrantów oraz rodzimych ukrainofili z kulturowej lewicy, bezrefleksyjnie przenoszących na grunt polszczyzny spory rosyjsko-ukraińskie o przyimek „na”,mogą wywołać irytację najbardziej nawet proukraińskich osób https://t.co/UcNLANJaWB
— Łukasz Adamski (@LukaszAdamskiPL) 4 stycznia 2020
Aleksander Siemiaszko wyjaśnił zawiłości języka polskiego na przykładach: Kasiu, ale mówimy też “na Węgrzech”, “na Litwie”, ” na Cyprze”, “na Słowacji”. To kwestia gramatyki, nie suwerenności 🙂
Kasiu, ale mówimy też “na Węgrzech”, “na Litwie”, ” na Cyprze”, “na Słowacji”. To kwestia gramatyki, nie suwerenności 🙂
— Aleksander Siemaszko (@AlekSiemaszko) 4 stycznia 2020
Adam Kołodziejczyk sięgnął nawet do Narodowego Korpusu Języka Polskiego zauważając, że to forma “na Ukrainie” jest powszechnie przyjęta i używana.
W Narodowym Korpusie Języka Polskiego “w Ukrainie” pada 20 razy, podczas gdy “na Ukrainie 2429”. Chyba nie ma wątpliwości, która forma jest ogólnie przyjęta i akceptowalna.
— Adam Kołodziejczyk (@SoobPL) 4 stycznia 2020
Nie zabrakło też bardziej złośliwych komentarzy sugerujących, aby “Wysokie Obcasy, w imię poszanowania Ukrainy, przeszły z alfabetu łacińskiego na cyrylicę”.
To za mało!
Dobrym pomysłem będzie, aby Wysokie Obcasy, w imię poszanowania Ukrainy, przeszły z alfabetu łacińskiego na cyrylicę.— Grafitowy (@grafitHB) 4 stycznia 2020
Pod koniec roku 2019 opisywaliśmy wystąpienie Yulii Krivich, Ukrainki mieszkającej w Polsce, która także domagała się zmian polskich norm językowych. Kobieta na tle na tle Pałacu Kultury oraz Dworca Zachodniego wymachiwała flagą z napisem „w Ukrainie”. Sprawę nagłośniła Gazeta Wyborcza. Jesteśmy bardzo wyczuleni na ten sposób mówienia o naszym kraju. Teraz moją misją jest rozpoczęcie poważnej dyskusji na ten temat w Polsce – powiedziała Krivich Wyborczej, zaznaczając, że nie jest kompetentna w temacie polskiej gramatyki. Wcześniej jednak na swoim profilu apelowała nie o debatę, lecz o zmianę formy „na Ukrainie” na „w Ukrainie”.
CZYTAJ TAKŻE: Ukraina oczekuje polskich ustępstw
Kresy.pl/Twitter
szmatławiec umieszcający zdjęcie terrorystki na okładce może pisać choć “nad” czy “pod”, a ta idiotka Kruk nie będzie mnie uczyć pisowni polskiej
Ten dziwny “spór” obrazuje raczej jakieś ukraińskie kompleksy i niedowartościowanie. Przebywające w Polsce “osoby ukraińskie”, zwłaszcza te mocno przesiąknięte nacjonalistyczną banderowską ideologia i retoryką, na pewno przeżywają szok, jak Polacy postrzegają ukraińską historię i obecną rzeczywistość. Ich banderowsko-postsowiecką tożsamość i “niepodległość”, chichotem historii spłodzoną jak pies pod płotem przez pijaka Jelcyna…boli ta prawda, dlatego kombinują jak koń pod górę, aby udowodnić jakąś genetyczną “antyukraińskość Polaków” i “kolonializm”, zapisany choćby w historycznym języku polskim.
W Polsce mówimy często “na Litwie, na Węgrzech, na Słowacji (historycznie to też Węgry)” itp. To wynika głównie z historii, gdzie kraje te łączyło często korona i berło jednego władcy i dynastii. Mieliśmy w Polsce królów węgierskich i litewskich, mieli Wegrzy i Litwini “naszych”. Stąd utrwalone również w języku poczucie wspólnoty, dla Wegrów czy Litwinów też oczywista oczywistość. Mieszkańcy Dzikich Pól takiej historii nie mają, dlatego w interpretacji historii, stosują i leczą swoje kompleksy, wbijaną im do głowy od 100 lat, sowiecką interpretację imperialistyczno-kolonialną, połączoną z “wyzyskiem klasowym”.